Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baj Pomorski od 70 lat intryguje i przyciąga widzów. Na czym polega jego fenomen?

Grzegorz Olkowski
Na jubileusz "Baja" zespół Zbigniewa Lisowskiego przygotował  "Ślub" Gombrowicza. Żaden teatr lalek nie wystawiał jeszcze tej sztuki.
Na jubileusz "Baja" zespół Zbigniewa Lisowskiego przygotował "Ślub" Gombrowicza. Żaden teatr lalek nie wystawiał jeszcze tej sztuki. Grzegorz Olkowski
- Zespół tego teatru pamięta, że dziecko jest podmiotem - mówi toruńska teatrolożka.

Baj Pomorski to...?
Michał Marciniak, student: - Wielka szafa z zagadkami;
Dr Marzenna Wiśniewska, UMK: - Spełnienie marzeń. Pasja. Początek drogi zawodowej. Mój teatralny dom.

Początek: miejsca i ludzie

Zaczęło się 70 lat temu. 1 kwietnia 1945 roku z Wilna przyjechała do Bydgoszczy Irena Pikiel-Samorewiczowa. W garści trzymała dokument z Ministerstwa Kultury i Sztuki, który upoważniał ją do zorganizowania pierwszego na Pomorzu teatru lalek. Miał to być młodszy brat warszawskiego Baja. Była do tego zadania dobrze przygotowana, w Wilnie jeszcze jako studentka współtworzyła Teatr Młodego Widza.

W Bydgoszczy nie poszło jej jednak łatwo. - Nie znalazła zarówno przyjaznej sali teatralnej, jak i środowiska kulturalnego, do którego mogłaby się przyłączyć - wyjaśnia dr Marzenna Wiśniewska z Katedry Kulturoznawstwa UMK, redaktorka i współautorka książki "60 lat Teatru Baj Pomorski", przez 10 lat pracująca na stanowisku kierownika literackiego w Baju Pomorskim. - Z zachowanych dokumentów można wnioskować, że większe szanse na rozwój teatru widziała w Toruniu, dokąd w wyniku repatriacji trafiło sporo osób z bliskiego jej teatralnie i literacko środowiska wileńskiego uniwersytetu, m. in. Stefan Srebrny. W Bydgoszczy tuż po wojnie osiadło więcej osób związanych ze środowiskiem muzycznym. Irena Pikiel-Samorewiczowa nie zintegrowała się z nimi, być może nie znalazła bratnich dusz o podobnych pasjach teatralnych.

Gdy więc zaproponowano jej przeniesienie teatru na ul. Piernikarską w Toruniu, gdzie w czasie okupacji działał niemiecki Teatr Zamkowy, zgodziła się chętnie.

Przeczytaj również: "Baj Pomorski" bawi nas od 70 lat. I świętuje

Przełomy: na przekór schematom

Baj Pomorski to:
Monika Śliwińska, studentka UMK: - Teatr lalek. Przejście do innego świata.
Michał Zaleski, prezydent miasta: - Wielka magiczna szafa pełna bajkowych i baśniowych spektakli, dająca radość wszystkim odwiedzającym ją dzieciom i spełniająca ich marzenia.

Gdy Irena Pikiel-Samorewiczowa przeniosła się do Warszawy, zostawiła młody teatr swojej współpracowniczce, Joannie Piekarskiej. - Teatr zaczął wyjeżdżać na festiwale, to był pierwszy przełom - ocenia dr Wiśniewska. - Oczywiście były to festiwale sztuk radzieckich z propagandowym repertuarem w roli głównej, ale poza całym socrealistycznym kontekstem zdarzyło się coś istotnego - Baj Pomorski zaczął funkcjonować w szerszym środowisku lalkarskim, został zauważony.

W 1950 r. spektakl "Domek kotki" w reżyserii Piekarskiej zdobył trzecią nagrodę na I Festiwalu Sztuk Rosyjskich i Radzieckich w Warszawie. Ogłoszono sukces, teatr został upaństwowiony i zdobył stabilność finansową. Za tym szły jednak też zagrożenia: trzeba było dbać, by sztuki mieściły się w linii programowej partii.
A z tym różnie bywało. Kolejny dyrektor, Stanisław Stapf, wystawił spektakl "Agnieszka" wg "Mary Poppins" Pameli L. Travers . - Przedstawienie zostało skrytykowane za propagowanie burżuazyjnej wizji świata, bardzo szybko zdjęto je z afisza - opowiada toruńska teatrolożka. - To pokazuje, że Stapf podejmował odważne wyzwania teatralne. Szukał niezagospodarowanych nisz, powołał do istnienia Festiwal Teatrów Lalkowych Polski Północnej. Zainaugurował lalkową scenę dla dorosłych. Rozpoczął przebudowę budynku i uczynił z teatru jedną z najlepiej wyposażonych scen lalkowych.

W latach siedemdziesiątych, za dyrekcji Leszka Śmigielskiego, Baj Pomorski znalazł się w centrum życia kulturalnego. W tym czasie zaczął działać słynny klub "Azyl". A realizowane w nim działania niekoniecznie były poprawne politycznie.

Rozkwit: w stronę dziecka

Baj Pomorski to:
Joanna Scheuring-Wielgus, radna: - Miejsce, do którego przyprowadzała mnie mama, a ja - swoich trzech synów. Wyspa, do której od czasu do czasu przypływam z ochotą.
Julka, torunianka, lat 9: - Muminki! Mama mnie zabrała na sztukę. Super było!
Teatr lalek to teatr dla dzieci. - Tak jest mniej więcej od czasu, gdy pojawiło się kino - przyznaje Zbigniew Lisowski, obecny dyrektor Baja. - Wcześniej skierowany był do dorosłych, ale by nie umrzeć wraz z nadejściem kina, zaczął grać dla dzieci.

W Toruniu przełomem w sposobie myślenia o młodym widzu były czasy dyrekcji Antoniego Słocińskiego. To on wpadł na to, że teatr powinien sam wychodzić do najmłodszych. Powołał Teatrzyk Ożywionej Lektury i sprawił, że Baj Pomorski podbijał serca publiczności w szkole. - Dziś powiedzielibyśmy, że pomysł łączący spektakl z prezentacją tajników animacji lalek był pionierską inicjatywą w duchu pedagogiki teatru - zaznacza dr Wiśniewska.

Tak jest do dziś. Wystarczy przyjrzeć się spektaklom obecnym na afiszu teatru przez ostanie miesiące. Znajdziemy tam m.in. "Najmniejszy bal świata", w którym dziecko mierzy się ze swym buntem; "Dziób w dziób" - opowieść o tym, jak bolesne może być odrzucenie przez ekipę z podwórka; czy w końcu "Pręcik" - historię oswajającą maluchy z tematem śmierci. - Zespół Baja Pomorskiego pamięta o tym, że dziecko jest podmiotem - podkreśla dr Wiśniewska. - I poważnie traktuje teatr jako miejsce rozmowy z małym i młodym człowiekiem o jego marzeniach, tęsknotach i dramatach oraz o jego otoczeniu kulturowym..

Dziś: przestrzeń spotkań

Baj Pomorski to:
Zbigniew Kruk, filmowiec: - Wychodzenie poza schematy. Teatr, film, festiwal Tofifest. Olbrzymia różnorodność działań, przestrzeń spotkań. Piękna architektura.
Elżbieta, emerytka: - Spektakle-jasełka organizowane przez Fundację Światło.

Dziś Baj nie koncentruje się na spektaklach wyłącznie dla dzieci. Organizowane tu są festiwale nie tylko teatralne: Festiwal Sztuki Faktu, Tofifest - siedziba teatru stała się miejscem spotkań. - Baj Pomorski bardzo odważnie wszedł w projekty kulturalne, czyli to, co poszerza codzienność repertuarową i tworzy poczucie więzi z teatrem jako miejscem otwartym - podkreśla dr Marzenna Wiśniewska.

W 2009 roku jako jedyny teatr w Polsce zdobył z funduszy UE pieniądze na realizację dwuletniego projektu "Latający Festiwal". - Teatr rozwija się w różnych kierunkach i to mnie cieszy - mówi Zbigniew Lisowski. - Mamy zespół młody, ale dojrzały. To grupa ludzi twórczych, przygotowanych muzycznie i warsztatowo. Inni reżyserowie powtarzają mi, że z takim zespołem można konie kraść. I to prawda.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska