Ambasador Polski na Ukrainie w Programie 3. Polskiego Radia zwrócił uwagę, że ukraińskie miasta potrzebują dostaw żywności i innych produktów, aby uniknąć kryzysu humanitarnego, którego doświadcza w tej chwili Mariupol. Podkreślił również, że mimo rosyjskiej agresji i przerwania sieci dostaw zaopatrzenie w samym Kijowie i okolicznych miastach jest nadal dobre.
- Czasami paradoksalnie bliżej polskiej granicy może być trudniej niż tutaj. Jeszcze są zapasy w Charkowie czy Kramatorsku, ale wkrótce - bez natychmiastowego zorganizowania dostaw żywności i innych środków - będziemy tam mieli, jak w Mariupolu, do czynienia z katastrofą - mówił ambasador Bartosz Cichocki.
Cichocki: Dzięki wojnie dowiedzieliśmy się nowych rzeczy
- Przez tę wojnę dowiedzieliśmy się bardzo dużo nowych rzeczy. Państwo, które oceniliśmy za skorumpowane, nieefektywne, podzielone wewnętrznie zjednoczyło się i sprawnie funkcjonuje w ekstremalnie trudnych warunkach. Dzielnie się bronią - powiedział ambasador Polski na Ukrainie.
- O Rosji dowiedzieliśmy się, że nie zna żadnych granic w łamaniu prawa międzynarodowego, i że nie ma żadnych hamulców moralnych. Wojna pokazała również, że NATO umie się skonsolidować (...) i podąża w sposób nie do powstrzymania - zaznaczył.
Jak podkreślił, polskie stanowisko jest takie, że negocjacje z Rosją nie mogą zakończyć się odebraniem części terytorium Ukrainy.
- Walczymy o przetrwanie Ukrainy i Polska będzie stała na stanowisku, że jakiekolwiek porozumienie kończące ten konflikt musi dotyczyć poszanowania uznanych międzynarodowych granic Ukrainy oraz jej suwerenności - stwierdził Cichocki.
- To jest wojna reżimu Władimira Putina nie z Ukrainą, a systemem międzynarodowym ukształtowanym po rozpadzie Związku Radzieckiego. Rosja wprost mówiła nam w połowie grudnia, że chcą cofnięcia historii - dodał.
źródło: Polskie Radio 24, Program Trzeci Polskiego Radia
