Poniżej relacja z koncertu napisana przez basistkę zespołu Dominikę Skinder.
Choć płyta ukazała się zaledwie rok po debiutanckim Pomarańczowym Albumie, to oba wydawnictwa znacząco się różnią. To, co chyba najbardziej rzuca się w oczy, to otwartość na inne gatunki muzyczne.
"Radiowe piosenki" powstały z potrzeby eksperymentowania, ale chyba żadne z nas nie spodziewało się, jak dużo da nam to satysfakcji. Zresztą było to widać podczas poniedziałkowego koncertu - ze sceny biła energia, zwłaszcza od Czyżyka, który skakał po wzmacniaczach i rzucał gitarą. Nie przypuszczałam, że tyle samo radości da mi granie rock&rolla, co stanięcie przy mikrofonie i zaśpiewanie z chłopakami Ostatniej radiowej piosenki. A było w czym wybierać - pierwszy raz w historii zespołu zagraliśmy wszystkie utwory, które ukazały się na wydawnictwach płytowych. Oprócz Pomarańczowego Albumu (wraz z ukrytym Make up'em) oraz Radiowych piosenek, publiczność usłyszała również cover Sen, który trafił na krążek Tribute to Moskwa. Różnorodność gatunkową zachowaliśmy też przy doborze wykonawców.
Tego wieczoru wystąpił zespół Reggaeside, znany szerszej publiczności z telewizyjnego talent show Must Be The Music. Solidna dawka dobrej energii. Nie obyło się więc bez kooperacji na scenie - wykonaliśmy wspólnie Radiową piosenkę. Koncert supportował Przemek Liszewski - młody toruński raper. Słuchając występu jego, chłopaków z Reggaeside, ale też patrząc na licznie zgromadzoną, pomimo poniedziałkowego mroźnego wieczoru, publiczność, naszła mnie przyjemna myśl, że bez względu na staż, wykonywany gatunek czy ścieżkę kariery, którą wybiera artysta, zawsze nadrzędna jest pasja do muzyki, która łączy i czyni wieczory takie jak ten wyjątkowymi.