Będzie lepiej? Rolnicy z Chomętowa, którym woda zalewa łąki, nie bardzo w to wierzą

Chomętowo jest jak wyspa. W okolicy same jeziora: Sobiejuskie, Wąsowskie, Żędowskie, Skrzynka, Gąbińskie. Wszystkie połączone rowami i kanałami melioracyjnymi. Zdawać by się mogło, że jak jest melioracja, to już woda na polach i łąkach nie stoi.

A stoi. I to od dwudziestu lat. Wiosną, kiedy roztopy, i latem, jak popada. Im dalej od jeziora, tym gorzej. A najgorzej u pani Jadwigi Kubiak.

- Bez kaloszy nikt do mnie nie dojdzie - tak mówiła na spotkaniu w listopadzie. I jeszcze: - A na mojej łące zamiast trawy jaskry rosną. Wianki można z nich robić, ale krowa tych jaskrów nie ruszy.

Jej sąsiedzi dopowiedzieli: - Im dalej od jeziora, tym wody więcej. O długi na 2100 metrów rów, który prowadzi od Jabłówka do jeziora w Gąbinie nikt nie dba. Jakieś przepusty są pozapychane. A wszystko przez jezioro Żędowskie, na którym utrzymują za wysoki poziom wody. Spuścić i będzie lepiej!

Jesienią zeszłego roku rolnicy z Chomętowa poprosili o pomoc radną Danutę Boruch. Mieszka w pobliskim Gąbinie, ale uczy w szkole w Chomętowie. Radna gminy Szubin o pomoc zwróciła się do Silvany Oczkowskiej, radnej wojewódzkiej.

W listopadzie doszło w Chomętowie do pierwszego spotkania wszystkich zainteresowanych. Od dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku, po szefa spółki wodnej i burmistrza Szubina. Uzgodniono, że trzeba ustalić, co do kogo należy i kto za co odpowiada.

Ze względu na zimę sprawa nieco przyschła. Ale służby odpowiedzialne za podtapianie prawie całoroczne chomętowskich łąk robiły swoje. Radna Silvana Oczkowska zaprosiła więc na kolejne spotkanie w świetlicy w Chomętowie.

Głównym referentem był Marian Wilmanowicz, zastępca dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku. Przybyło też wielu miejscowych rolników.

- Byliśmy tu na początku lutego - powiedział. - Wiemy już, że właścicielami terenów nad jeziorami jest m.in. skarb państwa. Do wojewody należą m.in. 9,3 ha wokół jeziora Żędowskiego, 2,3 ha w Wąsoszu, 2 ha w Gąbinie. Wiemy też, że aby osuszyć wasze łąki, trzeba obniżyć poziom wody w jeziorze Żędowskim. I tu problem - o ile?

Zgodnie z pozwoleniem wodno-prawnym można obniżyć o kilkanaście centymetrów. Gdyby gwałtownie obniżyć więcej, to zalany zostałby i Szubin, i Nakło. Obniżyłby się też stan wody w Wąsoszu. A przecież to jezioro pełni rolę rekreacyjną. Tego więc zrobić nie można. Nie pozwala też na to pozwolenie wodno-prawne starosty nakielskiego z roku 2001.

Wojciech Skwierawski z biura terenowego melioracji w Nakle powiedział, że już rozpoczyna się powolne spuszczanie wody z jeziora Żędowskiego. Przygotowana zostanie dokumentacja na udrożnienie rowów łączących jeziora Wąsosz, Gąbin i Skrzynka. I wyłoniony wykonawca. Wtedy poznamy skutki tych prac.

Zdaniem Skwierawskiego, jak i zastępcy dyrektora z Włocławka za dwa miesiące rolnicy z Chomętowa przekonają się, że poziom wody na ich łąkach jest niższy niż dotąd. Radna Silvana Oczkowska zapowiedziała, że pod koniec kwietnia zaprosi do Chomętowa na kolejne spotkanie.

Rolnicy powątpiewali w skuteczność działań, które chcą podjąć służby melioracyjne. Ale - mówią - zobaczymy.

Wiadomości z Nakła