Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie mniej miejsc na bezpłatnych studiach?

Piotr Wiśniewski
Nowe rozporządzenie ministra nauki budzi obawy i może w przyszłości utrudniać funkcjonowanie uczelni w Polsce
Nowe rozporządzenie ministra nauki budzi obawy i może w przyszłości utrudniać funkcjonowanie uczelni w Polsce www.sxc.hu
Od 1 października od decyzji ministra nauki i szkolnictwa wyższego uzależniony będzie limit miejsc na bezpłatnych kierunkach. Uczelnie mogą mieć problemy.

Uczelnie, które zwiększyły limity miejsc na bezpłatnych kierunkach przed 1 października 2009 roku, a teraz będą chciały powiększyć je o dodatkowe 2 % lub więcej, będą musiały dostać na to zgodę ministra nauki. Do tej pory szkoły wyższe mogły swobodnie zwiększać limity.

Mniej studentów - mniej pieniędzy z budżetu dla uczelni

Nowe rozporządzenie budzi obawy. Niektóre uczelnie boją się, że minister będzie faworyzował swoimi decyzjami wybrane, większe ośrodki akademickie. Szkoły które zaplanowały zwiększenie liczby studentów często zatrudniały dodatkowych pracowników i przystosowywały się do przyjęcia większej liczby żaków. Gdy minister odmówi im zwiększenia limitów, uczelnie te będą musiały cofnąć te zmiany. Mniejsza liczba studentów na kierunkach dziennych równa się także mniejszej liczbie pieniędzy. Uczelnie otrzymują z budżetu dofinansowanie do każdego studenta na bezpłatnym kierunku.

Decyzja ministerstwa paradoksalna?

- Limity przyjęć na UMK są dość wysokie i w ubiegłych latach raczej je zmniejszaliśmy. Były jednak przypadki, także w tegorocznej rekrutacji, gdy decydowaliśmy o przyjęciu większej liczby studentów niż zakładana liczba miejsc - mówi Marcin Czyżewski, rzecznik UMK w Toruniu. - Oczywistym jest, że uczelnie wolałyby same decydować o tym ilu przyjmują studentów i kierować się w tych decyzjach wyłącznie własnymi możliwościami kadrowymi i lokalowymi.

Zobacz też: Młodzi: po co studiować, skoro po studiach nie ma pracy?

- Nie wiem jakie jest uzasadnienie ministerstwa, ale trudno nie mieć wrażenia pewnego paradoksu - mowi dalej rzecznik toruńskiego uniwersytetu. - Z jednej strony ministerstwo rozszerza autonomię uczelni m.in. ułatwiając procedury powoływania nowych kierunków, z drugiej ogranicza ją w planowaniu liczby miejsc na studiach. Przypomnę, że na UMK mamy już do czynienia z podobną sytuacją. Na kierunkach medycznych to minister zdrowia określa limity miejsc.

Wciąż wiele niewiadomych

- Wiele jest niewiadomych w tej sprawie - mówi rzecznik UKW w Bydgoszczy, Tomasz Zieliński. - Z jednej strony: dwuprocentowy limit dla naszego, stosunkowo niewielkiego uniwersytetu, jest czymś innym, niż dla Uniwersytetu Warszawskiego. Z drugiej: pogłębia się niż demograficzny, spada liczba kandydatów na studia. Stąd ubytek studentów na pewnych kierunkach może być rekompensowany przyjmowaniem większej liczby studentów na kierunki o zapotrzebowaniu zwiększonym lub "modnych" - mówi dalej rzecznik bydgoskiego uniwersytetu. - UKW w ciągu ostatnich lat, mimo nieubłaganej demografii, przyjmuje taką samą lub większą liczbę studentów (nota bene - w granicach owych dwóch procent). Będziemy obserwować działanie tego limitu i w przypadku jego niekorzystnego wpływu reagować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska