W weekend przedstawiciele ośmiu klubów hokejowej ekstraligi spotkali się w Janowie, by zastanowić się nad ewentualnymi formami protestu w sprawie zmiany regulaminu rozgrywek. Na spotkaniu zabrakło jedynie przedstawicieli TKH Toruń i Cracovii. Nie wiadomo, czy torunianie wezmą udział w ewentualnym proteście. Prezes Marek Sokołowski niedawno stwierdził, że należy dać szansę nowym rozwiązaniom w lidze. Podobnie zresztą uważa prezes Cracovii Janusz Filipiak.
Takiego stanowiska nie podziela jednak większość ich kolegów, a szczególnie gwałtownie protestują kluby z południa kraju. Przypomnijmy, że najważniejsze zmiany to podział ekstraklasy na dwie grupy i potem połączenie niższej z I ligą oraz ograniczenie do trzech liczby obcokrajowców w zespołach. I właśnie ten ostatni punkt wzbudza najwięcej kontrowersji wśród klubowych działaczy.
- To nie wpłynie na podniesienie poziomu ligi. Uważam, że nie mamy w Polsce tylu młodych zawodników, którzy mogliby kreować grę. Ciężar prowadzenia gry spoczywać będzie na starszych zawodnikach i znów w play-off będziemy mieć sytuację, że zespół kończy rozgrywki na dwie, dwie i pół czy co najwyżej trzy piątki. To później odbije się negatywnie na formie reprezentantów na mistrzostwa świata - uważa dyrektor GKS Tychy Karol Pawlik, jeden z przeciwników zmian.
Na spotkaniu w Janowie nie zapadły jeszcze żadne konkretne decyzje. Klubowi działacze nadal pracują nad jednolitym stanowiskiem, ale w pierwszej kolejności chcą spotkać się z prezydium PZHL. Prawdopodobnie do takiego spotkania dojdzie jeszcze w tym tygodniu. Jeżeli rozmowy nie zakończą się po myśli klubów, to niewykluczone, że dojdzie do bardziej zdecydowanego protestu. Według nieoficjalnych informacji działacze mają przygotowane kilka wariantów w takim wypadku, ale szczegółów nie chcą jeszcze ujawniać.