Chociaż o dekomunizacji ulic, placów czy obiektów mówiło się od pewnego czasu, teraz samorządy nie będą miały wyjścia. Sejm przyjął właśnie ustawę autorstwa senatorów Prawa i Sprawiedliwości senacki projekt ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej.
- Tylko rozwiązanie ustawowe pozwoli przywrócić historyczną sprawiedliwość - uważa Łukasz Schreiber, poseł PiS.
Zdaniem polityka PiS, niedopuszczalna jest sytuacja, kiedy patronami ulic czy placów są osoby współpracujące z NKWD - tak było w przypadku Zygmunta Berlinga czy Plan 6-letni, który rujnował polską gospodarkę.
- To sprawa, którą zajmowałem się jeszcze będąc radnym. Niestety, bez skutku. Wtedy argumentem była uciążliwość dla mieszkańców. W ustawie przewidziano jednak, że dla mieszkańców nie będzie kosztów ani problemów. Wszystkie dokumenty będą ważne bez konieczności ich wymiany - zwraca uwagę poseł Schreiber.
- Nie zamierzamy się uchylać od wykonania ustawy, ale najważniejsze jest dla nas zdanie mieszkańców - mówił nam Michał Sztybel, doradca prezydenta Bydgoszczy.
- Ustawa była potrzebna - twierdzi z kolei Jarosław Jakubowski, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego. - Nazwy nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego, nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować.
Zgodnie z ustawą, wojewoda może stwierdzić nieważność uchwały nadającej nazwę budowli, obiektowi lub urządzeniu użyteczności publicznej. Jeśli w ciągu 3 miesięcy nie zostanie nadana nowa nazwa, wojewoda wyda zarządzenie zastępcze.
- Na zmianę nazwy samorządy będą miały czas rok od dnia wejścia w życie nowych przepisów. Wolne od opłat są pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dotyczących ujawnienia w księgach wieczystych. Zmiana nazwy nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających dotychczasową nazwę - dodaje Jarosław Jakubowski.
