Jak już wczoraj pisaliśmy, planujemy w najbliższym czasie cykl redakcyjnych dyżurów z funkcjonariuszami włocławskiej Straży Miejskiej. Sądzimy, że nasi Czytelnicy będą mieli wiele pytań do strażników, m. in. dotyczących porządku i czystości na włocławskich osiedlach.
- To problem najczęściej poruszany przez dzwoniących do nas mieszkańców miasta - mówi Andrzej Makaruk, komendant Straży Miejskiej. - Często też telefonują do nas zarządcy oraz administratorzy budynków i osiedli. I miewają pretensje, jeśli nie ukarzemy winnych. Ale nie możemy tego zrobić, jeśli nie złapiemy winowajcy, jak się to mówi, na gorącym uczynku, albo gdy nie ma świadków. A włocławianie niechętnie w tej roli występują. Zarządcy i administratorzy zapominają, że sami również mogą kierować wnioski do sądów o ukaranie osób popełniających wykroczenia. Ja jednak nie słyszałem, by którykolwiek z zarządców lub administratorów z tego prawa skorzystał.
Funkcjonariusze włocławskiej Straży Miejskiej mają na stałe przypisane rejony patrolowania. Porządku i bezpieczeństwa w śródmieściu strzeże 5 strażników, na Starym Mieście i Zawiślu - 5, na Zazamczu - 5, Na osiedlu Południe - 6, na osiedlu Kazimierza Wielkiego - 4 i w Michelinie - 2. Mają do dyspozycji 4 samochody patrolowe. Dużo to, czy mało? - zostawiamy osądowi włocławian. Wielu nie kryje swojej krytycznej opinii o Straży Miejskiej, ale nie brak też głosów, że ma ona wciąż zbyt mało uprawnień.
**
Bez świadka ani rusz
(p)
Zarządcy i administratorzy posesji wolą wzywać Straż Miejską, niż samemu karać bałaganiarzy.