Duży ITS
Projekt obejmie mały ITS, ale dodatkowo zostanie jeszcze rozszerzony o instalację setek nowych urządzeń: od parkomatów przez kamery i czujniki, po detektory ruchu; montaż: 180 tablic informacyjnych na 90 kolejnych przystankach tramwajowych, tablic informacyjnych dla kierowców, modernizację 52 ze 110 bydgoskich sygnalizacji świetlnych i montaż prawie 30 kilometrów kabli światłowodowych, które zepną wszystko z nowoczesnym centrum zarządzania. Całość ma dać drogowcom możliwość sterowania ruchem oraz reagowania ewentualne utrudnienia i korki.
Równocześnie z otwarciem linii tramwajowej do dworca PKP - w grudniu br. - pasażerowie komunikacji miejskiej otrzymają nowe, rewolucyjne narzędzie.
Mowa o tzw. małym ITS (z ang. Intelligent Transportation Systems), czyli systemie superaktualnych informacji na temat rozkładów jazdy bydgoskiej komunikacji miejskiej.
- Dzięki niemu pasażerowie będą znali co do minuty czas przyjazdu autobusu, albo tramwaju na dowolnie wybranym przystanku - tłumaczy Rafał Grzegorzewski, naczelnik wydziału transportu publicznego w Zarządzie Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
Czytaj też: Trasa Uniwersytecka będzie przedłużona niezwłocznie po ukończeniu
Dokładny czas przyjazdu będzie można sprawdzić na trzy różne sposoby:
- na stronie internetowej, na przykład tuż przed wyjściem z domu;
- za pomocą specjalnej aplikacji dedykowanej użytkownikom telefonów komórkowych;
- oraz na specjalnych tablicach, które na razie zostaną zamontowane tylko na nowych przystankach powstających w ramach budowanej linii tramwajowej do dworca PKP - od węzła "Garbary" do pętli "Rycerska".
- W tym ostatnim przypadku system umożliwi nam dodawanie kolejnych tablic. Będziemy je jednak montować raczej tylko przy okazji większych remontów, np. na Chodkiewicza, albo przy okazji budowy torowiska do Fordonu - zapowiada Rafał Grzegorzewski.
Ale to nie jedyne możliwości systemu. Wszystkie tramwaje i autobusy zostaną jeszcze wyposażone w komputery analizujące czas przejazdu. Jeśli kierowca, albo motorniczy zobaczy na wyświetlaczu "0", to znaczy, że jedzie zgodnie z rozkładem. Ale jeśli komputer wskaże mu "+1", albo "-2", to o tyle minut będzie musiał zwolnić, albo przyspieszyć. W internecie, na komórkach i tablicach będzie się jednak pojawiać rzeczywista liczba minut do przyjazdu danej linii, a nie wynikająca z rozkładu.
Mały ITS uzupełni jeszcze tzw. cichy alarm. Sygnał, w sytuacjach zagrażających zdrowiu albo życiu pasażerów będzie uruchamiał kierowca. Informacja o kłopotach od razu dotrze do centrali ruchu, gdzie dodatkowo na monitorach zostanie wyświetlony obraz z kamer zamontowanych w pojazdach.
Drogowcy przyznają, że bydgoski ITS będzie jednym z kilku, tak rozbudowanych systemów na terenie kraju. Podkreślają, że same prace projektowe trwały dwa lata, a całość jest wdrażana już od lutego 2011 roku. Dodają też, że system jest już praktycznie gotowy, a aktualnie trwają jego ostatnie testy.
Niestety, znacznie gorzej wyglądają przygotowania do wdrożenia tzw. dużego ITS. Ponad rok temu informowaliśmy, że wart ponad 69 mln projekt, oficjalnie otrzymał 56 mln złotych unijnego dofinansowania. Niedługo potem ogłoszono przetarg na zaprojektowanie i wdrożenie systemu.
I tu pojawił się pierwszy problem. Jak tylko drogowcy wybrali pięć firm, które zaprosili do składania ostatecznych ofert, od razu pojawiły się protesty pozostałych i pierwsze opóźnienia. - To już za nami. Aktualnie mamy finałową piątkę, która do sierpnia ma nam dostarczyć swoje propozycje - informuje Piotr Gondek, szef wydziału funduszy unijnych w ZDMiKP.
Już jest jednak niemal pewne, że i tego terminu nie uda się dotrzymać. - Wcześniej musimy wszystkim odpowiedzieć na pytania dotyczące zamówienia. Niestety, mówimy o bardzo trudnym projekcie, wymagającym m.in. tworzenia skomplikowanych algorytmów. Pytania są więc niezwykle szczegółowe i wymagają takich samych odpowiedzi. Do tego już jest ich prawie 400, i cały czas napływają kolejne - tłumaczy. Jego zdaniem opóźnienie może wynieść kolejne trzy miesiące.
Drogowcy mają jednak świadomość, że może być znacznie gorzej. Wystarczy, że zostaną zasypani kolejnymi pytaniami, a potem pojawią się ewentualne protesty i odwołania. Wtedy projekt będzie miał nawet roczne opóźnienie. A przypomnijmy, że według pierwotnego harmonogramu ma się zakończyć w grudniu 2013 roku.
Jak bardzo prawdopodobny jest to scenariusz, pokazuje przykład Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i przetarg na budowę drogi ekspresowej S5 ze Stryszka do Białych Błot. Tylko pytania oferentów opóźniły w 2008 roku inwestycję o minimum pół roku.
Czytaj e-wydanie »