
Kowalczyk na razie nie chciała mówić o swej przyszłości, ale ujawniła, że na tych igrzyskach jeszcze wystąpi.

„Na ostatnim treningu w Santa Caterinie odmroziłam palce u nóg i musiałam ściągać paznokcie. To bardzo bolało. A złamana stopa to już szczyt góry pecha przedolimpijskiego. Działo się wiele, ale trener (Aleksander Wierietielny) nawet na moment we mnie nie zwątpił. Za to mu dziękuję” – podkreśliła.

10 km techniką klasyczną to koronna konkurencja podopiecznej trenera Aleksandra Wierietielnego. Długo przed olimpiadą Kowalczyk była wymieniana w gronie największych faworytek. Niepokój wdarł się dopiero, gdy do igrzysk pozostawał niespełna tydzień. 1 lutego w zawodach Pucharu Świata w Dobbiaco zajęła piąte miejsce.

Kowalczyk długo dominowała na 10 km „klasykiem”, ale przegrała na tym dystansie w próbie przedolimpijskiej, jakim był Puchar Świata w Dobbiaco. Ale dopiero w czwartek w Soczi ujawniła kulisy tamtych zmagań ze Skandynawkami.