Na czele miejscowego oddziału stoi Wiesława Karwo-wska. Pani prezes dba o 81-osobowy zespół swoich podopiecznych. Spotykają się tradycyjnie - w piątki po pierwszym i piętnastym dniu każdego miesiąca w Osiedlowym Ośrodku Kultury przy ul. Wyspiańskiego. I tak nieprzerwanie od dziewięciu lat. Wcześniej stowarzyszenie istniało w Brodnicy ale nikt nie jest w stanie określić jak długo i od kiedy konkretnie.
Czy członkowie stowarzyszenia to wszyscy cukrzycy z Brodnicy? - Absolutnie nie. Niestety nie jestem w stanie podać konkretnej liczby cukrzyków z terenu Brodnicy. Ludzie leczą się poza miastem, u różnych lekarzy, często u lekarzy rodzinnych. Nie dysponuje statystykami. Niestety nikt chyba jeszcze nie przeprowadził takich badań, które wskazałyby konkretną liczbę cukrzyków w Brodnicy - _mówi pani prezes. Kto przychodzi na te spotkania? - _Członkowie stowarzyszenia. Osoby, które dowiedziały się, że coś takiego istnieje. Co roku rośnie liczba cukrzyków. - _Tak i zachęcam wszystkich do zapisywania się do stowarzyszenia. Tu mogą dowiedzieć się dużo na temat profilaktyki, jak się leczyć. Poza tym w grupie łatwiej jest sobie poradzić z chorobą - _zapewnia.
Podczas ostatniego - przed wakacyjną przerwą - spotkania gościem specjalnym diabetyków była Ewa Kamińska, bioenergotera-peutka. Zapoznała uczestników z metodami terapii niekonwencjonalnej, które można łączyć z leczeniem medycznym. Chory na cukrzycę nie może się wyleczyć, ale może żyć z chorobą. Musi jednak dbać szczególnie o swoje zdrowie - przestrzegać diety, unikać pewnych produktów, prowadzić zdrowy tryb życia - uprawiać sport, uważać by nie przytyć - utrzymywać odpowiednią wagę. Jednym ze sposobów na poprawienie samopoczucia jest wizyta u bienergoterapeuty, który za pomocą dłoni wyszukuje nagromadzoną w ciele energię, oczyszcza ją lub też wyrównuje. Koszt takiego zabiegu to 50 złotych (ok. 30 minutowa wizyta). Czy warto? O tym już trzeba przekonać się na własnej skórze.