Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa pod Verdun określiła cale życie Juliana Szyperskiego

Jolanta Zielazna
Walentyna i Franciszek Szyperscy, rodzice Juliana
Walentyna i Franciszek Szyperscy, rodzice Juliana Zbiory Barbary Kwiecińskiej
Julian Szyperski miał zostać kupcem. Ale wojna, która wybuchła w 1914 roku, pokrzyżowała te plany. Miał 20 lat, gdy został zmobilizowany do pruskiej armii.

Inwalida do Straży Ludowej

Zdjęcie prawdopodobnie wykonane podczas pobytu w angielskiej niewoli. Pierwszy od prawej stoi Julian Szyperski
Zdjęcie prawdopodobnie wykonane podczas pobytu w angielskiej niewoli. Pierwszy od prawej stoi Julian Szyperski Zbiory Barbary Kwiecińskiej

Zdjęcie prawdopodobnie wykonane podczas pobytu w angielskiej niewoli. Pierwszy od prawej stoi Julian Szyperski
(fot. Zbiory Barbary Kwiecińskiej )

Pod sam koniec bitwy pod Verdun został ranny. I to przesądziło o całym późniejszym jego życiu.
W Bydgoszczy Szyperski zakładał koło Związku Inwalidów Wojennych. Zasługi dla środowiska są mu pamiętane do dziś.

Julian, na szczęście, nie niszczył swoich dokumentów i rodzinnych zdjęć. Drugie szczęście jest takie, że wiele z nich udało się ocalić z zawieruchy II wojny światowej, gdy rodzinę wyrzucono z mieszkania.

Z czworga dzieci, które wychował, żyje córka Barbara. Przechowuje pamięć o ojcu, pamiątki i rodzinne albumy pełne cudnych, starych zdjęć. Czasami żałuje, że jako dziecko nie interesowała się bardziej tym, co robi tata. Ale taka jest kolej rzeczy - dzieci mają swój świat, dorośli - swój, do którego z reguły niechętnie dzieci wpuszczają.

Julian Szyperski urodził się 9 stycznia 1894 r. pod Bydgoszczą, w Strzelewie, jako syn Franciszka i Walentyny ze Stankiewiczów. Ukończył szkołę handlową i zaczął już praktykę w kupieckim zawodzie, m.in. w Gnieźnie, Poznaniu. Miał 20 lat, gdy w 1914 roku wybuchła wojna i został zmobilizowany do pruskiej armii. Dwa lata później, pod sam koniec okropnej, trwającej prawie rok, bitwy pod Verdun, 14 grudnia, został ranny. Stracił stopę z częścią łydki. Bitwa zakończyła się dwa dni później.

Ranny Szyperski jako jeniec trafił do brytyjskiej niewoli. Tam w szpitalu trzeba było jeszcze amputować nogę nad kolanem.

Za udział w wojnie Niemcy przyznali mu Krzyż Żelazny I i II klasy.
Do Polski wrócił w październiku 1918 roku na statku szpitalnym Rotterdam. Długo w domu nie zagościł, bo 11 listopada zgłosił się na ochotnika do Straży Ludowej. Gdy wybuchło powstanie wielkopolskie, organizował broń i umundurowanie dla oddziałów walczących pod Brzozą niedaleko Bydgoszczy.

Aktywny, zaangażowany

Julian Szyperski w okresie, gdy w Gnieźnie poznawał tajniki kupieckiego zawodu. Zdjęcie zostało zrobione w Atelier Mąke
Julian Szyperski w okresie, gdy w Gnieźnie poznawał tajniki kupieckiego zawodu. Zdjęcie zostało zrobione w Atelier Mąke Zbiory Barbary Kwiecińskiej

Julian Szyperski w okresie, gdy w Gnieźnie poznawał tajniki kupieckiego zawodu. Zdjęcie zostało zrobione w Atelier Mąke
(fot. Zbiory Barbary Kwiecińskiej)

Musiał być jednak także rzutkim, aktywnym, bo w 1919 roku założył w Bydgoszczy koło organizacji zrzeszającej inwalidów wojennych.

Pod datą 1 lutego 1919 r. figuruje jako założyciel ZIW w Bydgoszczy w książce jubileuszowej Wielkopolskiego Zarządu Wojewódzkiego ZIW RP, wydanej w 1925 r. Poznaniu. Koło, które złożył, obejmowało Bydgoszcz z powiatem i powiat wyrzyski. Bydgoski Słownik Biograficzny (t.7) podaje, że, gdy w lipcu 1919 r. odbywał się ogólnopolski zjazd inwalidów wojennych, Julian Szyperski został powołany jako jeden z trzech przedstawicieli Wielkopolski do Rady Głównej Związku Inwalidów Wojennych.
Później, aż do 1939 roku, był członkiem władz wojewódzkich ZIW w Poznaniu, a od 1927 roku także władz centralnych ZIW RP.

W 1930 roku był w składzie polskiej delegacji na VI międzynarodowy kongres inwalidów wojennych w Paryżu.
- Jak ja mamie zazdrościłam tego Paryża! - śmieje się Barbara Kwiecińska, gdy w albumie trafia na paryskie zdjęcia? Lata później i ona mogła pojechać nad Sekwanę.

Julian aktywnie działał w środowisku inwalidów, ale też pracował, od kwietnia 1920 r. został miejskim urzędnikiem. Wcześniej ożenił się. Z wdową po inwalidzie wojennym spod Verdun. Wychowywał jej syna, potem urodziła się im córka. Wtedy Julian został wdowcem. W 1923 r. poślubił przyrodnią siostrę swojej żony, Stanisławę Brzezińską. Urodziła im się Basia i Krystyna.

Z zachowanych dokumentów i relacji wynika, że Julian był w działania ZIW bardzo zaangażowany. W 1924 roku bydgoskie koło zrzeszało 733 członków.
Pod jego kierownictwem Związek kupował kioski i wydzierżawiał je inwalidom i rodzinom po poległych w czasie wojny, by mieli źródło utrzymania, zorganizował kasę pośmiertną. ZIW miał własną orkiestrę, współpracowali z chórem "Hasło".

W 1937 roku bydgoskie koło ZIW kupiło działkę i przy ul. Markwarta 2 zaczęło budowę domu związkowego. Miał w nim m.in. być internat dla inwalidów wojennych i ociemniałych żołnierzy oraz pierwszy w kraju internat dla dzieci inwalidów wojennych.

- Taty często nie było w domu, rzadko siedział i czytał gazetę. Mama była jego sekretarką - wspomina Barbara Kwiecińska. Gdy była dzieckiem nie za bardzo interesowało ją, co robi ojciec.
Z opowieści, zachowanych wspomnień i dokumentów wyłania się obraz zaradnego i zaangażowanego ojca. Praca w zarządzie miejskim, działalność społeczna w ZIW, która pochłaniała dużo czasu, należał do Sokoła.

Na początku próbował chyba jeszcze kupieckiego fachu. - Gdy się urodziłam mieszkaliśmy na Bocianowie. Rodzice mieli tam sklep, kolonialkę. Mama siedziała przy kasie - wspomina pani Barbara. Musiał być to jednak tylko epizod, bo później o sklepie nie ma już mowy.

- Mama udzielała się u "pań miłosierdzia", w parafii św. Wincentego a Paulo - pamięta Barbara.
- Ojciec był wymagający, surowy, niezbyt wylewny - mówi pani Barbara. - Trochę się go bałam. Pomagał ludziom, inwalidom i irytowało go, że w domu nic nie mógł nic pomóc. Nogę miał amputowaną nad kolanem. Mieszkania wybierał zawsze na parterze i zawsze blisko przystanków tramwajowych.
Po kilku przeprowadzkach, w l. 30. Julian postanowił zbudować dom dla rodzinny. Długo się nim nie nacieszyli.

Rodzinie nie powodziło się źle. Starsze dzieci studiowały. Basia uczyła się "u Rolbieskiej" - w prywatnej przecież szkole. Przed wojną zdążyła skończyć II klasę gimnazjum.

W fabryce opatrunków

Kilkuletnia Basia Szyperska
Kilkuletnia Basia Szyperska Zbiory Barbary Kwiecińskiej

Kilkuletnia Basia Szyperska
(fot. Zbiory Barbary Kwiecińskiej)

Gdy wybuchła wojna, Niemcy szybko wyrzucili Szyperskich z nowego domu. Trafili na Wełniany Rynek 9.- Dostaliśmy mieszkanie po żydowskiej rodzinie, na drugim piętrze - pamięta pani Barbara.
.
Drugie piętro było trudne dla Juliana, ale miało plus - strych.
Prawdopodobnie na tym strychu ukrył wyniesione z gotowego już domu związkowego przy Markwarta (uroczyste otwarcie zaplanowano na 3 września 1939 r.) sztandary, dokumenty, cenne i ważne dla ZIW przedmioty.

Pani Barbara pamięta, że na strychu podczas wojny coś było poukrywane. - Zdawałam sobie sprawę, że przechowujemy jakieś tajemnicze rzeczy, ale szczegółów nie znam.
Pamięta też, że do ojca przychodzili różni koledzy, coś tam po kątach szeptali.

Podczas wojny, by uniknąć wywiezienia córek na roboty do Rzeszy, Szyperski ulokował Basię i jej młodszą siostrę w fabryce opatrunków. Mieściła się pryyz ul. Długiej, bardzo blisko Zbożowego Rynku. W piętrowym budynku z czerwonej cegły.
- Pakowałyśmy watę, bandaże, ligninę - wspomina pani Barbara. Pracowała tam bodaj do 1943 r. Później przeszła do pracy w biurze w firmie Jaworskiego. To był prywatny przedsiębiorca, który zajmował się obróbką drewna.
Zanim Niemcy na dobre opuścili miasto w styczniu 1945 roku, rodzinę dotknęła tragedia. 21 stycznia zmarła najmłodsza siostra. - Niemcy uciekali, myśmy zwykłym wózkiem wywozili ją na cmentarz. Kościół był zamknięty.

Rodzinne groby są na Cmentarzu Starofarnym.

Honorowa Księga Zasłużonych

Walentyna i Franciszek Szyperscy, rodzice Juliana
Walentyna i Franciszek Szyperscy, rodzice Juliana Zbiory Barbary Kwiecińskiej

Walentyna i Franciszek Szyperscy, rodzice Juliana
(fot. Zbiory Barbary Kwiecińskiej)

Gdy tylko wojna się skończyła, Julian Szyperski wrócił do pracy w urzędzie miasta.
Na 9 lat został kierownikiem USC, później pracował w Zrzeszeniu Prywatnych Właścicieli Nieruchomości.

No i od razu w 1945 r. wznowił działalność ZIW. Organizacja delegowała go do pełnienia wielu funkcji w Miejskiej Radzie Narodowej. Od 1957 r., wkrótce po reaktywowaniu zawieszonej w 1950 r. działalności związku, został członkiem władz centralnych ZIW w Warszawie.

Jego walka i zaangażowanie zostały docenione. Naczelna Rada Ludowa przyznała mu Krzyż za Waleczność. Dostał medal "Polska swemu obrońcy", Brązowy Krzyż Zasługi jeszcze w l. 30. Później dwukrotnie Srebrny Krzyż Zasługi. Rok przed śmiercią uhonorowano go Krzyżem Powstańczym.

Julian Szyperski zmarł 12 września 1967 r. Pochowany jest na cmentarzu na Bielawkach.
W 2001 roku ZIW wpisał go do Księgi Honorowej Zasłużonych dla ZIW

Natomiast Barbara dokończyła naukę w tym samym gmachu "u Rolbieskiej:, w 1947 roku zrobiła maturę i poszła do pracy. Zaczęła w Państwowej Centrali Handlowej jako "pisarek'" jak mówi. Później był Modus, a na końcu elektrociepłownia. Tu do emerytury była kierownikiem działu finansowego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska