Bajka,w której głównymi bohaterami są pingwiny, a dokładniej gejowska para pingwinów opiekująca się pingwinim dzieckiem, miała się ukazać się jeszcze przed wakacjami, ale nic z tego nie wyszło (oficjalna wersja: "problemy techniczne", nieoficjalna: "nikt nie chciał się za to zabrać"). Dopiero teraz, gdy książeczkę postanowił wydać za własne pieniądze Robert Biedroń, "pierwszy gej Rzeczpospolitej" wydawnictwo to trafi do polskich księgarń.
Środowiska gejowskie i lesbijskie są zachwycone
- To dla nas wyjątkowo ważna rzecz - przyznaje Grzegorz Czarnecki zadeklarowany gej i działacz warszawskiego oddziału Kampanii Przeciw Homofobii. - Dzięki tej książeczce, mamy nadzieję, dzieci nauczą się tolerancji. Być może dzięki pingwiniej rodzinie będą potrafiły w dorosłym życiu zaakceptować różnorodność, nie będą traktowały homoseksualizmu jak zagrożenie. Cieszymy się więc, że książeczka w końcu pojawi się i to już we wrześniu.
Nie wszyscy są jednak tak szczęśliwi jak przedstawiciele środowisk homoseksualnych. - Nauka tolerancji? Bzdura! Tu chodzi o propagowanie homoseksualizmu - ocenia Aleksander Nalaskowski, dziekan Wydziału Pedagogicznego UMK w Toruniu. I nie jest w tej ocenie odosobniony.
Małżeństwo homoseksualne nie jest niczym dziwnym
- Jeśli odbiorcami tej historii mają być dzieci, jeśli jest to bajka... Tu nawet nie o promocję samego homoseksualizmu chodzi, lecz o przekonanie dzisiaj młodych a za kilkanaście lat dorosłych ludzi, że małżeństwo homoseksualne nie jest niczym dziwnym, złym, nienormalnym, podobnie jak adoptowanie potomstwa przez homoseksualne pary - mówi socjolog Hanna Brzuszczak z Zakładu Nauk o Rodzinie WSG w Bydgoszczy. - A od przekonania do wydania zgody niewiele nas już dzieli, prawda? A jeśli tak, to czy nie ma ważniejszych tematów, takich jak choćby przemoc wśród dzieci, alkoholizm czy używki?
Są. Chyba są... A jeśli nie?