Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błędy lekarskie, odmowa przyjęcia do szpitala, problemy osób niepełnosprawnych... Pacjent w chorym systemie

Hanka Sowińska hanna.sowiń[email protected]
Długie kolejki do lekarzy specjalistów i brak możliwości zarejestrowania się każdego dnia, a nie w wyznaczonym przez dyrekcję poradni terminie  - te problemy wydają się nie do rozwiązania.
Długie kolejki do lekarzy specjalistów i brak możliwości zarejestrowania się każdego dnia, a nie w wyznaczonym przez dyrekcję poradni terminie - te problemy wydają się nie do rozwiązania. Fot. Jarosław Pruss
Organizacja podstawowej opieki medycznej nocą oraz w dni wolne, odmowa przyjęcia do szpitala, konieczność osobistej rejestracji do lekarzy specjalistów, dopłaty do sprzętu inwalidzkiego i błędy lekarskie oraz propozycje, które mogą wzbogacić budżety szpitalne - to w największym skrócie plon dwugodzinnego dyżuru telefonicznego na temat doli i niedoli pacjenta.

Na pytania Czytelników odpowiadały panie: Mariola Tuszyńska, rzeczniczka praw pacjenta i Barbara Nawrocka, rzeczniczka prasowa w Kujawsko-Pomorskim NFZ.

Gdy choroba przychodzi nocą...

Czytelniczka z Kcyni prosiła o wyjaśnienie, dlaczego nocną opiekę dla mieszkańców tej miejscowości zapewnia placówka w Nakle. - Gdy zdarzy się coś nagłego, nie mamy pomocy medycznej na miejscu. Mieszkańcy naszej gminy nie są bogaci, nie wszyscy dysponują samochodami. Wyjazd nocą do Nakła to wydatek. Płacimy składki na ubezpieczenie zdrowotne. Może ośrodek zdrowia powinien płacić za dojazd pacjentów.

Mariola Tuszyńska: - Zgodnie z przepisami placówka, do której jest pani zapisana sprawuje opiekę od 8 rano do 18, a od godziny 18 do 8 rana dnia następnego wyznaczona jednostka. Powinna pani zapytać swojego lekarza rodzinnego, dlaczego w ten sposób zorganizował nocną opiekę. Proszę pamiętać, że nie zawsze pacjent musi dojechać do lekarza. Wizyty domowe też są możliwe. Musi pani sprawdzić w swoim ośrodku zdrowia.

Poradnia komplikuje życie

Czytelniczka narzekała również na konieczność osobistej rejestracji do okulisty w Kcyni. - Do niedawna można było umówić się telefonicznie. Dlaczego komplikuje się życie pacjentom? - pytała.

Mariola Tuszyńska: - Takie praktyki są niedopuszczalne. Pacjent ma prawo zarejestrować się telefonicznie lub przez osobę trzecią. Nie musi robić tego osobiście.

Trafiłeś do szpitala? Płać za jedzenie!

Czytelniczka z Bydgoszczy przypomniała o konieczności wprowadzenia kas fiskalnych w gabinetach lekarskich. - Nie rozumiem, co stoi na przeszkodzie - mówiła. Sugerowała również, aby pacjenci, którzy trafiają do szpitala, płacili za jedzenie.

- W domu nie jedzą, więc drobna opłata podczas hospitalizacji nie uszczupliłaby ich portfela. Uważam również, że można wprowadzić odpłatność za wizytę u lekarza.

Wózek tani, ale ciężki

Dopłaty do sprzętu inwalidzkiego - ten problem pojawia się w trakcie każdego dyżuru dotyczącego ochrony zdrowia. - Mam problemy z poruszaniem się, lekarz chce mi przepisać wózek. Dowiedziałem się jednak, że nie przysługuje mi wózek "aktywny", tylko zwykły, ciężki. Nie dam rady, by go wnosić po schodach. Jakie mam szanse, by otrzymać lepszy. Dodam, że nie mogę pozwolić sobie na dopłatę brakującej kwoty. Wózek kosztuje 4,5 tysiąca złotych. Musiałbym dodać z własnej kieszeni 2, 8 tys. zł. To dla mnie bardzo duża kwota. Jest mi ogromnie przykro, bo nie dość, że jestem chory, to jeszcze mnie się dyskryminuje - żalił się mieszkaniec Bydgoszczy.

Barbara Nawrocka: - Rozwiązanie tej sprawy nie leży w gestii NFZ. Wysokość dopłat do sprzętu rehabilitacyjnego reguluje rozporządzenie ministra zdrowia. Stanowi ono, że wózek aluminiowy przysługuje osobom aktywnym zawodowo, studentom, osobom poszukującym pracy. Fundusz dopłaca do wysokości limitu. W przypadku wózka aluminiowego kwota dopłaty wynosi 1500 zł, różnicę pokrywa pacjent lub instytucje typu Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Centrum Pomocy Rodzinie lub PFRON. Panu przysługuje wózek ciężki; NFZ dopłaca 800 złotych. Wózek można otrzymać raz na pięć lat. Zlecenie wystawia lekarz ortopeda, chirurg, neurolog, reumatolog, lekarz rehabilitant. Dobra wiadomość jest taka, że pacjenci nie czekają na sprzęt. Proponuję, aby zwrócił się pan do MOPS-u, CPR-u lub PFRON-u z wnioskiem o dofinansowanie zakupu wózka "aktywnego".

Nikt się mną nie zainteresował

Pani Helena (nazwisko do wiadomości redakcji) z Kruszwicy żaliła się na personel w izbie przyjęć w szpitalu w Inowrocławiu. - Trafiłam tam 26 stycznia tego roku. Miałam wysokie ciśnienie i bóle w klatce piersiowej. Przez sześć godzin nikt się mną nie interesował. Dopiero gdy zmieniła się lekarka, zostałam zbadana. Początkowo chciano mnie odesłać do domu, rzekomo z braku miejsca. W końcu znaleziono dla mnie łóżko w oddziale okulistycznym.

Mariola Tuszyńska: - Zapytam dyrektora szpitala, dlaczego przez sześć godzin nie wykonano pani żadnych badań. Sprawę trzeba wyjaśnić.

Może to błąd lekarski?

Czytelnik z Bydgoszczy poskarżył się na lekarzy, którzy w jego ocenie spowodowali, że jego stan zdrowia znacznie się pogorszył. - Trafiłem do szpitala na operację prostaty. Podczas znieczulenia uszkodzono mi nerw. Skutek był taki, że mocz zaczął zalegać w cewce. Doszło do zapalenia jelit, trafiłem do innego szpitala, a tam "rozwalono" mi cewkę, podczas zakładania cewnika. Ilość zalegającego moczu jeszcze się zwiększyła. Już prawie nie chodzę - żalił się starszy mężczyzna.

Barbara Nawrocka: - Powinien pan skierować pismo do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy Bydgoskiej Izbie Lekarskiej. Jeśliby się okazało, że powikłania, o których pan mówi są skutkiem błędu lekarskiego, dostałby pan odszkodowanie. Pieniądze ułatwiłyby panu dalsze leczenie.

Nie miał badań, nie został przyjęty do szpitala

Czytelniczka z Włocławka: - Brat mój, ze skierowaniem od lekarza pierwszego kontaktu, trafił do szpitala we Włocławku, z powodu kamieni. Nie miał wykonanych badań, więc nie został przyjęty. W rezultacie jego stan bardzo się pogorszył. Karetka na sygnale zawiozła go go szpitala w Lipnie. Tam przebywał półtora miesiąca. Jego życie było zagrożone. Czy lekarz mógł tak postąpić?

Barbara Nawrocka: - Uważam, że lekarz rodzinny popełnił błąd. Powinien najpierw dać skierowanie na badania.

Mammografia tylko dla mieszkanek Grudziądza?

Przyszły też maile. Oto list od pani Sylwii (nazwisko znane redakcji):
"(...)Prowadzona jest wielka kampania przeciwko walce z rakiem piersi i szyjki macicy. Moja mama dostała zaproszenie na takie bezpłatne badania. Oczywiście skorzystała z nich a raczej chciała skorzystać. Udała się do przychodni w szpitalu w Węgrowie, a tam pani z okienka poinformowała ją, że takie badania przysługują tylko kobietom zameldowanym na stałe w Grudziądzu. Moja mama zameldowana jest w Węgrowie, więc kobiety ze wsi nie mają prawa do takich badań??? Zastanawiam się dlaczego? Przecież nie każdy mieszkaniec wsi jest ubezpieczony w KRUS-ie i jest rolnikiem, ale również odprowadza składki zdrowotne do ZUS-u. Prawo powinno zostać zmienione.
Druga sprawa. Udałam się do szpitalnej przychodni na badanie cytologiczne. Po wynik kazano mi przyjść za równy miesiąc, nie wcześniej. Drugie badanie cytologiczne zrobiłam już w prywatnym gabinecie lekarskim. Jakież było moje zaskoczenie, gdy lekarz kazał mi przyjść po wynik za 4 dni! Dlaczego więc dwa takie same badania wykonuje się w tak różnych odstępach czasowych? Przecież chyba tak samo się to bada, a na pieczątce jest nazwisko tej samej osoby...
I trzeci problem. Musiałam udać się do szpitala na jednodniowe badania. Zostałam przyjęta rano, a wypisana z niego późnym wieczorem. Po wypis kazano mi przyjść za kilka dni. Na wypisie było napisane, że przebywałam w szpitalu aż trzy dni! Zastanawiam się dlaczego, skoro to nie prawda?"

Mariola Tuszyńska: - W badaniach profilaktycznych nie ma rejonizacji. Można je robić w całym kraju. Albo zaszło nieporozumienie, albo mamy do czynienia z niedouczonym pracownikiem. Skoro pani mama dostała zaproszenie, to z pewnością kwalifikuje się, by wziąć udział w programie profilaktyki raka piersi.

W sprawie długości oczekiwania na wynik cytologii. Trudno mi się ustosunkować do pracy prywatnego gabinetu. Na pewno nigdzie nie jest napisane, jak długo trzeba czeka się na wynik. Oczywiście, nie można czekać w nieskończoność...

Co do pobytu w szpitalu - proszę zwrócić się do dyrektora placówki, żeby sprostował zapis w karcie wypisu.

Otrzymaliśmy też list od pani Jolanty (nazwisko znane redakcji) w sprawie lekarza ortodonty z NZOZ MZOZ we Włocławku, ul. Kilińskiego 16. Został on przesłany do rzeczniczki praw pacjenta przy NFZ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska