Błędy w szkole w Kikole? Kurator mówi, że nie było nadzoru

W małej szkole w Kikole wykonywane są prace budowlane. Gmina otrzymała dofinansowanie na termomodernizację budynku. Część robót wykonywanych było także w środku - na sali widowiskowej. Zdaniem niektórych nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w szkole lekcje mają oddziały od I-III i zerówka, które zajęcia kończą najpóźniej do godziny 12.30. Szkołę odwiedziła także Maria Mazurkiewicz, wicekurator. Byłam w Kikole przejazdem - mówi pani wicekurator. - Na miejscu zauważyłam, że w budynku nie ma nadzoru, czyli dyrektora ani jego zastępcy. Nie mam zastrzeżeń do firmy, która prowadzi tam prace remontowe. Pracownicy, którzy mnie zobaczyli, oprowadzili po terenie i pokazali zakres prac. W szkole cały czas musi przebywać dyrektor, a podczas mojej obecności na terenie szkoły nie było dyrektora ani osoby przez niego wyznaczonej (nikt z pracowników nie zainteresował się obcymi osobami przebywającymi na terenie szkoły). Co do hałasu... nikt nie zgłaszał mi skarg, jednak może on stanowić problem dla szkoły muzycznej, ponieważ to ona ma zajęcia po południu.

Gmina nie zgadza się z zastrzeżeniami wicekurator Marii Mazurkiewicz. - Prace wykonywane są w ciągu roku, bo taka była umowa z urzędem marszałkowskim, od którego otrzymaliśmy dofinansowanie. Prace potrwają do końca kwietnia - wyjaśnia Maria Kulig, sekretarz gminy. - Zwiększyliśmy jednak nadzór.

Większość prac wykonywane jest na zewnątrz. Zdaniem gminy tylko w godzinach popołudniowych, gdy w budynku nie ma uczniów. Prowadzone były też spotkania z rodzicami. Padła propozycja, by zajęcia odbywały się na dwie zmiany w dużym budynku. - Rodzice w piśmie nie wyrazili zgody - dodaje Małgorzata Rzepczyńska, dyrektor szkoły podstawowej w Kikole. - Ponadto zaznaczyli, że nie przeszkadzają im prace budowlane.

- To prace na zewnątrz, a dzieci nie wychodzą na dwór. Martwiłam się o prace w środku, ale wszystkie wykonany zostały w czasie ferii - mówi mama ucznia klasy drugiej (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Potwierdza to dyrekcja i urząd gminy.

- Po pracach w środku była kontrola BHP, wszystko jest dokładne sprawdzane, to nie prawda, że dzieci nie mają opieki. Ktoś niszczy dobre imię szkoły anonimowymi pismami do kuratorium - dodaje dyrekcja szkoły. A anonimów miało być kilka. Jeden odnośnie do remontu, drugi o tym, że zajęcia w świetlicy prowadzi stażystka z urzędu, co jest nie prawdą. - Ja się zastanawiam, czemu te osoby podpisują się rodzice. Były zebrania z rodzicami i nikt nie mówił niczego złego. Cieszę się, że szkoła będzie lepiej wyglądać - dodaje pan Marcin, ojciec jednego z uczniów.

Problemów z remontem nie ma też szkoła muzyczna. Nikt z osób, z którymi rozmawialiśmy, nie zgłaszał swoich skarg. - Zajęcia przeniesiono do dużej szkoły, jeżeli ktoś ma w małej, to prowadzi je nauczyciel tylko na swoją odpowiedzialność, jest możliwość zajęć w drugim budynku - zapewnia Małgorzata Rzepczyńska. Co do braku nadzoru dyrekcja odpowiada: - W małej szkole nigdy nie było gabinetu dyrektora. Pod nieobecność dyrektora nadzór prowadzi nauczyciel. Są telefony, a to nie jest wielka odległość.

- Pani dyrektor poinformowała mnie, że, wszystkie nieprawidłowości zostały naprawione - dodała kurator Mazurkiewicz.