https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Blues w nas pulsuje.

Rozmawiała RENATA KUDEŁ
Jarosław Tioskow
Jarosław Tioskow FOT. ARCHIWUM
Rozmowa z Jarosławem Tioskowem, gitarzystą i wokalistą zespołu "Kasa Chorych".

- "Kasa Chorych" obchodzi w tym roku trzydziestolecie istnienia. Można być przez trzydzieści lat wiernym bluesowi?
- Odpowiadając jednym słowem - tak. Nigdy jednak nie zamykaliśmy się w ścisłych ramach jakie to pojęcie wyznacza. Nigdy nie było tak, że pisząc nowy numer myśleliśmy, czy to jest bluesowe, czy nie. Blues to są nasze korzenie i zawsze gdzieś tam w tle czy pod spodem pulsuje jego rytm. Zresztą granie tylko i wyłącznie bluesa przez tak długi czas byłoby nudne i dla zespołu, i dla słuchaczy.

- Który z okresów historii grupy, twoim zdaniem, wycisnął piętno na jej charakterze?
- Historycznie i biograficznie rzecz ujmując, "Kasa Chorych" miała dwa okresy działalności. Ten pierwszy od powstania w 1975 do roku 1982 z Ryśkiem Skibińskim w składzie i ten po reaktywacji do dziś. To cała i bogata historia zespołu, przy okazji kawał historii polskiego bluesa, a może i muzyki rockowej w ogóle. Takie dziwne to były kiedyś czasy, że wydanie płyty było wielką sztuką i prawdziwą droga przez mękę. Płytę długogrającą (jak to się wtedy mówiło) wydano dopiero po śmierci Skiby. Wszyscy ci słuchacze, którzy rozpoczynali słuchania bluesa powiedzmy od połowy lat 80. I później nie mieli specjalnie możliwości poznania legendy "tamtej" "Kasy Chorych". Być może wielu z nich nie wie wiele o tamtym okresie, o Skibie, jego legendzie i charyzmie. Dzieje się to choćby dlatego, że to, co zostało utrwalone na płytach i kasetach, nie oddaje w pełni ani siły ani charakteru zespołu. Oczywiście, trudno jest zapomnieć o tamtym okresie, ale patrząc choćby na aktualny skład osobowy uważam, że to ten "współczesny" okres wycisnął największe piętno na charakterze zespołu. Zdajemy sobie sprawę że zespół przez wielu, zwłaszcza tych starszych słuchaczy, postrzegany jest właśnie przez pryzmat tamtej legendy. A to okres już zamknięty. Zespół działa tu i teraz, ale pamięta o swojej przeszłości.

- Czy były takie momenty, kiedy wydawało się, że pora zwijać manatki, bo ludzie w Polsce nie chcą słuchać bluesa, albo muzykom trudno jest wyżyć z muzyki?
- Wielokrotnie. Generalnie wyżyć z muzyki w naszym kraju jest trudno, a z bluesa jeszcze bardziej. Bo blues to muzyka niszowa. Trudno znaleźć ją w ogólnodostępnych mediach, płyty wydawane są raczej własnym sumptem przez wykonawców i przez nich też dystrybuowane. Zespoły funkcjonują raczej na marginesie naszego "szoł biznesu". Tylko od czasu do czasu na przykład przy okazji wielkich festiwali typu "Rawa Blues" czy białostockiej "Jesieni z bluesem" robi się na chwilkę głośniej. A szkoda, bo na polskiej scenie bluesowej dzieje się naprawdę dużo ciekawych rzeczy. A co jest najbardziej budujące - pojawiają się młodzi, zdolni wykonawcy , dzięki którym blues przetrwa. Funkcjonują jednak pewne szkodliwe i krzywdzące stereotypy, takie choćby, że blues to jakaś archaiczna muzyka grana i słuchana przez stetryczałych ramoli. A to nie prawda. Wystarczy pójść na jakikolwiek koncert bluesowy, żeby zobaczyć, jak to naprawdę wygląda.

- Atmosfera na koncertach "Kasy Chorych" - co ją tworzy? Tylko zespół, czy również fani? Czy zespół ma swój fan klub?
- Kasa Chorych od zawsze najlepiej wypadała na koncertach. Bo to jest ich prawdziwy żywioł. Zresztą generalnie blues najlepiej wypada na żywo. Kontakt z publicznością na zasadzie pewnego metafizycznego sprzężenia zwrotnego dodatkowo stymuluje muzyków i powoduje że każdy występ jest inny. Oficjalnego fan klubu chyba nie ma, a przynajmniej nic o tym nie wiem. Ale jest grono wiernych słuchaczy i pozdrawiamy ich z tego miejsca serdecznie.

- Graliście także dla Polonii?
- Była krótka trasa po USA w roku 2006, graliśmy między innymi w Chicago, Nowym Jorku. W roku 2007 koncertowaliśmy w Irlandii.

- A "Kasa Chorych" dziś? Jak z kondycją, planami na przyszłość?
- Obecny skład osobowy to mieszanka młodości i doświadczenia. W związku z tym kondycja dopisuje. W tym roku została wydana płyta koncertowa. Znalazły się na niej zarówno numery stare, z tego pierwszego okresu działalności jak i te nowsze - z ostatnich płyt. Można powiedzieć, że płyta ta stanowi swego rodzaju podsumowanie, no może nie tych 30 lat, ale na pewno ostatnich dziesięciu. Zbieramy materiał na zupełnie nową płytę. Może w przyszłym roku spróbujemy ją nagrać i wydać.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska