W ubiegłym roku mieszkańcy Wierzchowni kilkakrotnie zauważyli ślady pobytu bobrów nad miejscowym jeziorem. W jego zakolu, potocznie zwanym "kątami" zaczęły pojawiać się podgryzione, a nawet całkowicie ścięte olszyny. Szczególnie dla licznie zamieszkujących wieś warszawiaków fakt ten stanowił miły dodatek do miejscowego krajobrazu. Wszak obecność na danym terenie zwierząt znajdujących się pod ochroną jest namacalnym dowodem dobrego stanu środowiska przyrodniczego.
Niedawno, turystom przechadzającym się wokół jeziora w Księtem, pojawił się obraz kilku młodych dębów leżących prawie na lodowej tafli.
Po uważnych oględzinach okazało się, że drzewa zostały w charakterystyczny, bardzo precyzyjny sposób przegryzione i przewrócone przez bobry. Techniki ścinania mógłby tym sympatycznym stworzeniom pozazdrościć niejeden drwal.
Mieszkańcy wsi, w których sąsiedztwie zadomowiły się bobry nie robią z tego żadnego problemu. W gminie Górzno rośnie tak dużo drzew, że wystarczy ich i dla ludzi i dla zwierząt. Jedni i drudzy wykorzystują je w sposób najbardziej im przydatny.
Jest jednak problem, z którego najbardziej zdają sobie sprawę pracownicy parków krajobrazowych - brodnickiego i górznieńsko-lidzbarskiego. Bóbr, który jeszcze niedawno był gatunkiem rzadkim w tych stronach, rozmnożył się w zastraszającym tempie.
Bobry, architekci pracujący w drewnie
Liliana Sobieska

Czy z usług tych pracowitych zwierząt korzystali niegdyś budowniczowie palisady, drewnianych wzmocnień otaczających siedziby rycerskie? Rzecz warta zbadania.
Przedłużająca się zima jest egzaminem przetrwania nie tylko dla ludzi, ale też dla dziko żyjących zwierząt. Nie pytając o zgodę na swój sposób organizują sobie życie, zbierają pożywienie i materiał na własne domostwa.