Opowiedział "Gazecie Pomorskiej", jak udar mózgu, którego doznał w marcu 2007 roku wpłynął na jego życie. W szpitalu dziennikarz stwierdził, że to, co do tej pory było dla niego najważniejsze - musi zejść na dalszy plan. Oczy otworzył mu lekarz.
Pewnego dnia wszedł do jego szpitalnego pokoju i złożył pacjentowi gratulacje. - Panie Bogusławie! Miał pan wielki sukces!
Czytaj też: Udar mózgu. Nie myśl, że ta słabość przejdzie
- Słucham, co on do mnie mówi - opowiada Bogusław Kaczyński - i pytam, który mój program powtórzyli, w jakiej stacji? A on mówi: Nie, nie program.
No to co? On na to: Dzisiaj w nocy była kupa. Wie pani, mnie to zmroziło! Nigdy z nikim nie rozmawiałem w takich kategoriach! Na takie tematy! Z nikim! Mówię mu: Panie doktorze, mogę panu zaręczyć, że miałem w życiu większe sukcesy. A on: Jest pan w błędzie. Ta kupa zrobiona samodzielnie, w pana sytuacji, jest największym sukcesem.
I ja sobie wtedy pomyślałem, że Paryż, Nowy Jork, Rzym czy Chiński Mur - wszystko to nieważne. Ważna jest ta kupa. Poważnie! Muszę dokonać rewizji własnego życia i ustawić hierarchię ważności.
Więcej w piątek, w magazynowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje