Odwiedzała wnuka, została wyproszona
Alarm rozpoczął się, gdy skontaktował się ze służbami ratowniczymi wczoraj krótko po godzinie 15.
Na nogi postawił policję, strażaków zawodowych ze Żnina i personel Pałuckiego Centrum Zdrowia. Szef lecznicy zwołał ordynatorów. Omówiono ewentualny plan ewakuacji.
- Żona była akurat u wnuka w szpitalu. Wszystkich odwiedzających poproszono o opuszczenie budynków. Nasza córka z chorym dzieckiem zostali wewnątrz - relacjonuje "Pomorskiej" pan Mirek. dodając: - Nie było widać paniki, jednak strach się pojawił, bo kręciła się policja, byli też strażacy.
Skuteczna akcja policji
Równocześnie mundurowi poszukiwali sprawcy. Po godz. 19 już był zatrzymany. - Na początku stwierdził, że to był wybryk. Później znów jednak zaczął opowiadać, że w szpitalu w poniedziałek coś wybuchnie. Trzeba więc było ponownie uruchomić przygotowania do ewentualnej ewakuacji. Plan był taki, aby pacjentów z ustalonymi już wypisami zwolnić natychmiast do domów, a pozostałych przewieźć do innych szpitali. Na szczęście podczas przesłuchania sprawca przyznał, że żadnego ładunku nie ma. Pozostaliśmy jednak czujni - usłyszeliśmy od uczestnika zdarzeń.
Przeczytaj: Wkurzały go reklamy banku. Zadzwonił do Warszawy i powiedział, że podłożył bombę
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, mężczyzna prawdopodobnie był pod wpływem jakichś substancji odurzających. Nie wyklucza się też, że zostanie przebadany psychiatrycznie.
- Przede wszystkim dziękuję policjantom za szybkie ujęcie sprawcy - skomentował tylko wydarzenie Zbigniew Jaszczuk, starosta żniński, który szczegółów sprawy nie chciał nam jednak zdradzić.