Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju już od kilku tygodni mówi o pomocy polskiej turystyce. Jednym z pomysłów ratunku dla tej branży miałby być bon na wakacje dla osób, które są zatrudnione na umowę o pracę i zarabiają mniej niż średnia krajowa (aktualnie powyżej 5 tys. złotych brutto).
Niestety, jak się okazuje, budżet może tego nie wytrzymać. Z szacunków wynika, że pomoc mogłaby pochłonąć 7 miliardów złotych. Państwo miałoby w 90% sfinansować taki bon, a brakujące 10% dołożyłby pracodawca.
Szczegółów w sprawie 1000 plus jeszcze nie poznaliśmy, choć program był zapowiadany przez szefową resortu rozwoju i wicepremier Jadwigę Emilewicz. Pojawiały się tylko nieoficjalne informacje, że bon otrzymywalibyśmy w formie karty płatniczej. Na jego wykorzystanie mielibyśmy 2 lata. Pieniędzy z niego można byłoby przeznaczyć między innymi na nocleg w hotelu, czy wejście do zoo, muzeum. Pojawiły się nawet informacje, że pierwsze bony mógłby pojawić się już w lipcu.
Pojawiają się również głosy, że program 1000 plus mógłby być jedynie dla tych, którzy zarabiają najmniej - czyli do poziomu pensji minimalnej - 2,6 tys. złotych. Wówczas koszt wynosiły 1,3 - 1,4 mld złotych.
Jest też koncepcja, że bon turystyczny mógłby powędrować tylko do rodzin pobierających świadczenie 500 plus. - pisze money.pl.
Rząd pracuje nad nową jego wersją, ponieważ pierwotna okazała się zbyt kosztowna. Jeśli nie uda się wypracować "lepszych" zasad, to akcja może nawet zostać całkowicie odwołana - czytamy na wp.pl.
Rzecznik rządu Piotr Mueller, zaprzeczył informacji o rezygnacji z bonu na wakacje.
Program 1000 plus miałby być ważnym punktem kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Z pewnością na dniach będziemy poznawać kolejne szczegóły tej propozycji. Prace nad nową formułą bonu i wsparcia dla turystyki wciąż trwają.
