Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BP i Statoil. "Tutaj lepiej nie tankować!"

Agnieszka Wirkus, Fot. Archiwum [email protected] tel. 52 32 63 182
Apelujący zapewniają, że klienci koncernów mogą wytrzymać do czasu, aż ceny paliw "wrócą do normalnego poziomu" czyli do ok. 3,50 zł za litr
Apelujący zapewniają, że klienci koncernów mogą wytrzymać do czasu, aż ceny paliw "wrócą do normalnego poziomu" czyli do ok. 3,50 zł za litr
Nie tankujcie na stacjach BP i Statoil - taki apel przesyłają sobie internauci. Chcą zmusić nie tylko te, ale wszystkie koncerny, aby obniżyły ceny paliw do "normalnego poziomu" 3,50 zł za litr. To nierealne - twierdzą znawcy rynku i mają na to dowody.

W apelu do kierowców czytamy, że "firmy paliwowe i państwa OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową - przypis red.) ciągle uważają, że koszt litra paliwa jest niski.(...) Jedynym sposobem abyśmy zobaczyli, że ceny paliw idą w dół, jest trafienie kogoś w portfel poprzez nie kupowanie jego paliwa". Pomysł polega na tym, aby do końca roku nie tankować na stacjach BP i Statoil. Bo jeśli firmy nie będą sprzedawały paliw, zostaną zmuszone do obniżenia cen. A gdy to zrobią, ich konkurenci też się ugną i obetną stawki.

I tu zaczyna się typowy łańcuszek szczęścia. By akcja się powiodła, musi wziąć w niej udział jak najwięcej osób. Dlatego maila trzeba wysłać do dziesięciu znajomych.

Apelujący zapewniają, że klienci koncernów mogą wytrzymać do czasu, aż ceny paliw "wrócą do normalnego poziomu" czyli do ok. 3,50 zł za litr.

Apel ten sam, tylko firmy inne

To nie jest pierwszy taki apel. Poprzednie - i to sprzed kilku lat - nadal można znaleźć w internecie. Na przykład na stronie atrapa.net, gdzie zamieszczonych jest ponad czterysta różnych łańcuszków szczęścia. W tym trzy wersje paliwowego. Rożnią się one tylko nazwami firm. BP i Statoil zastąpiono m.in. Orlenem i Esso.

Statoil nie chce komentować sprawy. Zaś przedstawiciele Orlenu i BP twierdzą, że apele nie zmniejszyły sprzedaży na stacjach.

- Rozpowszechnianie tego typu łańcuszków wprowadza chaos informacyjny - uważa Dorota Adamska z BP. Tłumaczy, że o tym jak drogie lub tanie jest tankowanie na stacjach, decyduje m.in. cena baryłki ropy oraz kurs złotego w stosunku do dolara (w tej walucie rozliczane są transakcje na światowych rynkach). Poza tym ponad połowa tego, co klienci płacą za litr benzyny, trafia do kasy państwa.

- Dopiero na końcu tej listy jest marża - dodaje Dorota Adamska.

 

Stacje musiałyby dopłacać kierowcom

O pokazanie z czego składa się cena litra paliwa poprosiliśmy Jakuba Boguckiego**z firmy doradczej e-petrol.pl.

Zakładając, że benzyna 95 kosztuje obecnie 4,76 zł, to tylko 1,91 zł tej kwoty to cena rafinerii, a ok. 33 gr marża stacji. Pozostałe 2,50 zł to VAT, akcyza i opłata paliwowa. Gdyby litr paliwa kosztował 3,50 zł, a stawka w rafinerii by się nie zmieniła, to państwo dostawałoby prawie 2,30 zł.

- A marża stacji? - Wyniosłaby minus 70 groszy - wylicza Jakub Bogucki. - Czyli do każdego 40-litrowego baku właściciel stacji musiałby dopłacić około 28 złotych. A na to chyba go nie stać...

 

Czytaj też: Kujawsko-pomorskie stacje benzynowe po kontroli. Sprawdź, które trzeba omijać szerokim łukiem

Czytaj też: Czytaj też: Jesteś przy kości? To tłumaczy, dlaczego twoje auto zużywa więcej paliwa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska