Kilka dni później dźgnął nożem człowieka.
Niedzielna awantura w pobliżu sklepu monopolowego przy ulicy Koszarowej na bydgoskim Wilczaku zakończyła się krwawo.
W szpitalu wylądował 21-letni Oskar M. W plecy (a konkretnie lewą łopatkę) nożem ugodził go 17-letni Przemysław R. Ranny, który może mówić o szczęściu, że wyszedł z opresji z życiem, nie chce jednak współpracować z policją. Prawdopodobnie też ma coś za uszami. Jeden z naszych informatorów twierdzi, że wydarzenia pod sklepem to po prostu bandyckie porachunki.
Dobrze go znamy
Przemysława R. policja zatrzymała wczoraj rano na działkach pod Bydgoszczą.
- Jego też trzeba było przewieźć do szpitala, bo się okaleczył i to dość poważnie. Teraz czekamy na decyzję prokuratury w jego sprawie - informuje komisarz Sławomir Szymański z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
To tzw. wersja oficjalna. W rzeczywistości mundurowi mają żal do prokuratury, która w ubiegłym tygodniu postawiła 17-latkowi zarzuty w innej sprawie i nie złożyła wniosku o jego aresztowanie.
- Znamy tego łobuza. "Bujał się" po całym mieście. Kiedy go wypuścili, to pewnie pomyślał, że jest bezkarny - denerwuje się jeden z bydgoskich funkcjonariuszy.
Sprawa mniejszej wagi
Śledczy zaprzeczają tym rewelacjom. - Ktoś chyba łączy fakty, których nie powinien łączyć. W ubiegłym tygodniu przesłuchiwaliśmy Przemysława R. jako trzeciego z podejrzanych w sprawie o rozbój. To jednak nie było jakieś drastyczne przestępstwo.
Sprawcy zabrali pokrzywdzonemu buty i wyłudzili od niego telefon. Określamy to jako czyn mniejszej wagi. Ten 17-latek nie był wcześniej karany, przyznał się. Sąd nie miałby podstaw, żeby zastosować tymczasowy areszt - mówi Włodzimierz Marszałkowski, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Zdolny iść za kraty?
Teraz prokuratura nie zamierza już zwlekać ze złożeniem wniosku o areszt. Mimo to nie wiadomo, czy nastoletni nożownik pójdzie za kratki. Jak się dowiedzieliśmy, sąd prawdopodobnie wyznaczy biegłych, którzy zbadają go i orzekną czy jest fizycznie (pociął sobie nożem całe ciało) i psychicznie (być może okaleczenie miało być tylko ucieczką przed aresztem) zdolny do pobytu w areszcie na bydgoskich Wałach Jagiellońskich.