Jak się okazało, kradzieży nie było. Właściciel firmy transportowej usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań. Zgłoszenie kradzieży wpłynęło w miniony poniedziałek (24 listopada). - Kryminalni, którzy pojechali na miejsce, zastali zgłaszającego 45-letniego brodniczanina - mówi Agnieszka Łukaszewska, rzecznik brodnickiej policji.
- W rozmowie ze zgłaszającym ustalono, że jest on tylko użytkownikiem skradzionego forda transita i pracuje w firmie transportowej, przewożącej ludzi za granicę. Mężczyzna oznajmił, że po zakończonym kursie zostawił auto na noc na podwórku, kiedy wstał rano samochodu już nie było - mówi policjantka.
Funkcjonariusze przystąpili do pracy. Przesłuchali zgłaszającego, rozpytali okolicznych mieszkańców zabezpieczyli ślady i poprzez kolegów z województwa opolskiego skontaktowali się z właścicielem transita, który w zeznaniach potwierdził policjantom, że doszło do kradzieży na jego szkodę. Policjanci odtworzyli przebieg całego zdarzenia.
A wyglądało to zupełnie inaczej... 46-letni właściciel firmy transportowej z województwa opolskiego wiedząc, że jego kierowca zakończył kurs i będzie tej nocy w miejscu zamieszkania, nie informując swojego pracownika przyjechał po samochód. Jakby tego było mało, trzymał się wersji kradzieży pojazdu. Funkcjonariusze zajmujący się tą sprawą, udowodnili właścicielowi pobyt tej nocy w Brodnicy i postój na jednej ze stacji paliw w powiecie golubsko-dobrzyńskim.
Mężczyzna został zatrzymany w miejscu zamieszkania przez policjantów z Krapkowic i w środę (26 listopada) przetransportowany do brodnickiej komendy, gdzie złożył wyjaśnienia.
Mężczyzna usłyszał zarzut składania fałszywych zeznań, za co kodeks karny przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności, a prokurator zastosował wobec podejrzanego policyjny dozór.
Czytaj e-wydanie »