https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brodnica. Pieniądze wyciekły z miejskiej kasy. A mogły pójść na inwestycje...

(kat)
Oddana w ub. roku trasa kosztowała miasto dodatkowo blisko cztery miliony
Oddana w ub. roku trasa kosztowała miasto dodatkowo blisko cztery miliony kat
- W minionym roku miasto straciło kilka milionów złotych - przez pośpiech i nierozwagę. A można było przeznaczyć te pieniądze na inwestycje! - mówi pan Janusz z Brodnicy, który oglądał w kablówce transmisję obrad rajców miejskich.

Podczas sesji i tematu udzielenia absolutorium dla burmistrza za wykonanie budżetu, wywiązała się dyskusja dotycząca wydatków miasta w ub. roku.

- Do urzędu marszałkowskiego miasto musiało zwrócić blisko cztery miliony złotych. Skąd taka suma i dlaczego trzeba było ją oddać - dopytywał radny Jan Kowalski.

Pod koniec ub. roku do miasta przyjechała instytucja finansująca budowę południowo-zachodniej trasy przemysłowej. Okazało się, że specyfikacja ważnych warunków zamówienia publicznego była niezgodna ze specyfikacją ogłoszoną na tablicy urzędu i w internecie w stosunku do specyfikacji zamieszczonej w dzienniku urzędowym Unii Europejskiej.

- W związku z tym urząd marszałkowski nałożył karę w wysokości 210 tys. złotych na urząd miejski - tłumaczył Jarosław Radacz, burmistrz [Brodnicy. - Ponadto w umowie podpisanej z wykonawcą urząd nie określił warunków dopuszczających zmiany i podpisane zostały cztery aneksy na roboty dodatkowe (wynosiły one ponad 570 tys. złotych). Urząd nie uznał tych robót jako kwalifikowanych. W związku z tym te pieniądze trzeba było zwrócić do UM. Ponadto zgłaszając się do urzędu marszałkowskiego nasz urząd nie zaznaczył, że tworzy się 10 proc. rezerwę na roboty uzupełniające. W związku z tym, że takie roboty wystąpiły (koszt ponad 3 mln zł) utraciliśmy szansę odzyskania 50 proc. tej sumy.
To nie jedyne pieniądze, które można było przeznaczyć na inne cele. - Zakupiona za 7,5 mln kotłownia będzie kosztowała 18 milionów. Trzeba doliczyć odsetki od kredytu. Miasto zaangażowało wolną ręką 1 mln 700 tys. zł wolnych środków jako udział w zakupie kotłowni. Zakup był pośpieszny. Faktyczna wartość kotłowni to 5 mln zł i za tyle mogliśmy ją kupić. W sumie miasto straciło osiem milionów złotych, które można było przeznaczyć na inwestycje - mówi Radacz.
Do tematu wrócimy.

Czytaj e-wydanie »

](http://www.pomorska.pl/brodnica)

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Miki
Gdyby miasto nie kupiło kotłowni od Polmo, to raz w zimę mielibyśmy zimno (ci co mieszkają w blokach) bo Polmo groszem nie śmierdziało i nie miałoby za co kupić opału. A rękę po kasę na węgiel do ich kotłowni Polmowcy wyciągnęliby i tak do Rady Miasta Brodnicy, więć lepiej było ją kupić i być włascicielem jej niż finansować i utrzmywać cudzą własność. Po drugie gdyby Polmo nie sprzedałoby kotłowni to by padło. I co nasze miasto zrobiłoby z taką liczbą bezrobotnych???? To byłaby tragedia dla Brodnicy i wielu jej mieszkańców. Bardzo dobrze się stało jak się stało w tym przypadku. Te pieniądze na pewno nie poszły na marne.
M
Mark
banda głąbów w tym urzędzie... jak to możliwe że tyle pieniędzy idzie w błoto? ciekawe czy ktoś, kto odpowiada za ten burdel poleciał ze stołka... w prywatnej firmie jak ktoś manka narobi na tysiąc czy dwa to leci na bruk...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska