W rozmowie z "Pomorską", na początku kwietnia burmistrz zapowiadał, że będzie namawiał do bojkotu sesji. Przypomnijmy, że zrobił to po tym, jak razem z grupą mieszkańców pojechał na sesję, aby zabrać głos w sprawie przyszłości liceum i gimnazjum. Ale głosu mu nie udzielono. W związku z tą sytuacją burmistrz napisał list otwarty i rozesłał do sąsiednich gmin.
Otwarcie o lekceważeniu i robieniu porządków
Krzysztof Dereziński zaznacza, że na sesję został zaproszony osobiście przez przewodniczącego. "Zająłem miejsce na widowni. Przysłuchiwałem się obradom sesji. (...) Czekałem na przedostatni punkt porządku obrad "Wolne głosy i informacje". Chciałem w nim zabrać głos i przekazać ważną informację. Pan Przewodniczący Rady Powiatu Gnieźnieńskiego nie udzielił mi jednak głosu.(...) Nie udzielił głosu organowi wykonawczemu gminy, wybranemu w wolnych, ale co najważniejsze bezpośrednich wyborach. To wyraz lekceważenia (...)".
Dodatkowo burmistrza zbulwersował fragment wypowiedzi dla lokalnej prasy. Chodzi o sformułowanie przewodniczącego rady powiatu Zdzisława Kujawy, że burmistrz powinien zrobić porządek "na swoim poletku".
Prowadzi obrady i rządzi
Jak mówi Krzysztof Dereziński przewodniczącemu "plączą się kompetencje" i ma zapędy dyktatorskie, bo na sesji stwierdził "Ja prowadzę obrady, ja rządzę", a dodatkowo ocenia samorząd trzemeszeński. "W jego wypowiedzi nie ma znamion partnerstwa, o którym tyle się mówi w powiecie gnieźnieńskim. To skandal, chamstwo i demokracja polityczna" (...)- czytamy w liście.
Krzysztof Dereziński prosi o zrozumienie jego rozgoryczenia i apeluje do innych wójtów i burmistrzów, aby nie jeździli na obrady do Gniezna.
Czytaj e-wydanie »