Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Być jak Harry Potter

Karolina Bonowicz
Max Bereski jest ucieleśnieniem Harry'ego Pottera, swojego ulubionego bohatera powieściowego.
Max Bereski jest ucieleśnieniem Harry'ego Pottera, swojego ulubionego bohatera powieściowego. Fot. Lech Kamiński
Na pozór zwyczajny nastolatek. Nosi dżinsy i T-shirty, przygotowuje się do matury i robi milion rzeczy typowych dla osiemnastolatków

Od ośmiu lat jest też fanem najsłynniejszego młodego czarodzieja na świecie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że wygląda dokładnie jak on.

Ależ podobny!
Maxa nie sposób minąć, nie zwróciwszy na niego uwagi. Nie ma takiej ulicy, na której ktoś nie obejrzałby się za nim kilkakrotnie, bez względu na to, czy jest to Toruń czy Barcelona. I to wcale nie dlatego, że Max lubi zwracać na siebie uwagę. Wręcz przeciwnie, ubrany jak miliony nastolatków w jego wieku nie przykuwa uwagi strojem. Nie musi. Jest coś innego, co go wyróżnia, czyni jego życie niecodziennym. A właściwie magicznym. Wszyscy oswojeni przez media z wizerunkiem bohatera rodem z książek Joanne K. Rowling, błyskawicznie kojarzą, że właśnie spotkali nie kogo innego, jak tylko Pottera.

Potteromania, czyli hobby nie dla mugoli
Maxa Bereskiego spotykam w toruńskim Empiku na premierze siódmego tomu cyklu Joanne K. Rowling. To noc nie dla mugoli (osób pozbawionych magicznych mocy - przyp. red.). Chłopak w czerwonej kurtce wychodzi z księgarni. W ręku książka, kupił ją jako pierwszy w Toruniu.

Max ma ciemne włosy, okulary w czarnych okrągłych oprawkach, jest ubiegłorocznym laureatem konkursu miesięcznika "Film" na sobowtóra Harry'ego Pottera. A właściwie sobowtóra Daniela Radcliffa, brytyjskiego aktora odtwarzającego rolę młodego czarodzieja. - W majowym numerze miesięcznika ogłoszono konkurs na najlepsze zdjęcie czytelników ucharakteryzowanych na postaci filmowe - opowiada Max. - Nagrodą była kamera cyfrowa. Moje zdjęcie z podpisem mówiącym o braku charakteryzacji wygrało.

Nie dziwię się, że jury nie miało wątpliwości, kto ma zostać zwycięzcą konkursu. Max to żywy Harry, do tego jego wiedza na temat powieści Joanne K. Rowling jest imponująca. Jest typowym "potteromaniakiem". - Pierwsze dwa tomy dostałem od rodziców zaraz po ukazaniu się polskich wydań - wspomina Max. - I to był początek mojej przygody z Harrym. A potem ta mania rosła. I tak jestem "potteromaniakiem" już osiem lat.

Co to znaczy być "potteromaniakiem"?
- To znaczy cieszyć się wszystkim tym, co związane z Harrym Potterem, każdym detalem - tłumaczy Max. - Zresztą sama autorka stwierdziła, że to książka dla maniaków. Ale ja nie jestem "gadżeciarzem". Bardziej interesuje mnie to, co związane z multimedialną stroną "potteromanii", a wiec filmy, gry komputerowe i plakaty filmowe. Udaje mi się wyprosić w kinie jakiś plakat - śmieje się.

Czyja ta strona?
Max przez trzy lata był administratorem strony internetowej w całości poświęconej Harry'emu Potterowi (www.Felix-Felicis.prv.pl). Można tam znaleźć zaprojektowaną przez Maxa okładkę siódmego tomu przygód młodego czarodzieja, która zajęła drugie miejsce w międzynarodowym konkursie organizowanym przez największy serwis amerykański związany z Harrym Potterem. - To, co decyduje o sukcesie Harry'ego Pottera, to z jednej strony fabuła cyklu, z drugiej świetnie skonstruowane sylwetki bohaterów - wyjaśnia. - Zwłaszcza pogłębiony psychologizm postaci odgrywa tutaj zasadniczą rolę. Chociaż nie da się ukryć, że cała ta marketingowa otoczka również przyczyniła się do tego, że świat oszalał na punkcie Harry'ego Pottera. Fenomen polega też na tym, że w tym szaleństwie biorą udział nie tylko dzieci i młodzież, ale także dorośli. Zwłaszcza rodzice. Moja mama przeczytała wszystkie tomy, a tata jest w trakcie. To książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie - zapewnia Max.

- Cieszę się, że syn odnalazł bohatera literackiego i jest mu wierny - mówi Magdalena Bereska, mama Maxa. - Nie muszę mówić, jak ważne jest to dla nastolatka. Poza tym jako nauczyciel i rodzic w jednym jestem dumna, że udało nam się zaszczepić w synu pasję czytania.

Ostatni tom przygód młodego czarodzieja był najdłużej wyczekiwaną książką ostatnich lat. - Przeczytałem wcześniej wersję angielską, więc wiem, jakie jest zakończenie cyklu - przyznaje Max. - Nie będę zdradzał tajemnicy ostatniego tomu, ale powiem tylko tyle, że się nie zawiodłem.

Z twarzą Harry'ego
To, że się wygląda jak najsłynniejszy nastoletni czarodziej, nie zwalnia z obowiązku szkolnego, dlatego Max najzwyczajniej w świecie przekracza codziennie rano próg toruńskiego I LO. W szkole już wszyscy przyzwyczaili się do tego, że ich kolega wygląda jak Harry Potter. - Kiedy szedłem korytarzem, wiele razy słyszałem za plecami szepty: "Spójrz, on wygląda zupełnie jak Harry Potter" - uśmiecha się Max. - To było nawet miłe. Zresztą cały czas spotykam się tylko z wyrazami sympatii.

Kto pierwszy zauważył to niezwykłe podobieństwo? - Ja sam - przyznaje trochę speszony Max. - A potem moje najbliższe otoczenie, czyli rodzice i optyk, u którego zamówiłem okrągłe oprawki. To zresztą był świadomy zabieg, bo chciałem się w ten sposób bardziej upodobnić do Harry'ego. - Mój image był wyborem świadomym, więc czuję sie z tym komfortowo - wyznaje Max. - Mój wygląd mi nie przeszkadza i nie sądzę, żeby przeszkadzał w przyszłości. W każdym razie nie zamierzam rezygnować z tego. O ile znajomi Maxa przywykli do jego wyglądu, o tyle ludzie na ulicy wciąż nie mogą wyjść z podziwu. - Kiedy w I klasie gimnazjum pojechałem na wycieczkę do Hiszpanii, w Barcelonie wciąż podchodzili do mnie ludzie z prośbą o autograf - opowiada trochę zażenowany Max. - Trochę się zdziwili, kiedy złożyłem autograf jako Max Bereski - śmieje się.

Jak słup soli
Najtrudniej jest przekonać najmłodszych wielbicieli Harry'ego Pottera, że Max nie jest ich ulubieńcem, a tylko go przypomina. - To są zwykle bardzo zabawne sytuacje - przyznaje Max. - Czasami zdarza mi się spotkać dzieciaki, które na mój widok stają w osłupieniu i pokazują mnie swoim mamom. Na pokazywaniu się jednak nie kończy. Chcą mnie dotknąć i sprawdzić, czy jestem na pewno prawdziwy. Na nic zdają się tłumaczenia, że nie jestem Harrym. I nawet taki drobny szczegół, jak brak charakterystycznej dla Harry'ego błyskawicy na czole im nie przeszkadza. Pewnie myślą, że grzywka ją zasłania - śmieje się.

A jak dziewczęta reagują na widok przystojnego młodego czarodzieja? - Nie wiem, nie zwróciłem na to uwagi - Max skromnie spuszcza oczy. - Reakcje dziewcząt są bardzo widoczne - zdradza Magdalena Bereska, mama Maxa. - I nigdy nie próbowałeś podrywu "na Harry' ego Pottera"? - pytam zaciekawiona. - Nie, ale może warto spróbować? - śmieje się Max.

"Potteromania" nie jest jedyną pasją Maxa. Interesuje się też multimediami i elektroniką. Max spowodował niemałe zamieszanie w amerykańskiej wytwórni filmowej Warner Brothers, kiedy to dla żartu upublicznił w sieci zaprojektowany przez siebie wstępny plakat ekranizacji szóstego tomu "Harry'ego Pottera". - Ponieważ to czas, kiedy lada moment można się spodziewać pierwszego plakatu do szóstej ekranizacji przygód Pottera, całkowicie dla żartu stworzyłem w Photoshopie plakat wstępny do "Księcia Półkrwi" - opowiada Max. - Obiegł on cały glob i zyskał wielu zwolenników. Dopiero Warner Brothers musiało poinformować wielbicieli Harry'ego, że plakat ten jest twórczością fana, a nie plakatem oficjalnym. Plakat wciąż znajduje się w galeriach różnojęzycznych stron "potteromaniaków".

Max nie ukrywa, że uległ również magii filmu, choć nie zamierza iść w ślady taty, Dariusza Bereskiego, aktora teatralnego i telewizyjnego. - Nie ciągnie mnie ani na scenę, ani przed kamerę - przyznaje Max. - Nie lubię wystąpień publicznych. Wolałbym stanąć po drugiej stronie kamery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska