https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoscy licealiści są rozczarowani - Ludwik Dorn tylko czarował

(go)
Minister Dorn w asyście nowego wojewody Zbigniewa Hoffmanna
Minister Dorn w asyście nowego wojewody Zbigniewa Hoffmanna Fot. Tytus Żmijewski
Wczoraj wicepremier Ludwik Dorn rozmawiał z bydgoskimi licealistami o bezpieczeństwie w szkołach. Jeden z nich prawie wyprowadził z równowagi ministra PiS.

Spóźnienie, długie przemówienie, nudno - tak się zaczęło. Aula w VI LO była prawie pełna. Za stołem z ciasteczkami: policjant, minister, wojewoda... Naprzeciw stołu kandydat PiS na prezydenta Bydgoszczy i jeszcze kilka osób ważnych w mieście. Za nimi wydelegowani z różnych szkół nauczyciele i licealiści.
Sebastian Walczak z V LO przygotował sobie pytanie na piśmie: - Szanowny pani wicepremierze, szanowni zgromadzeni - zaczął. - V LO bardzo się cieszy, że w rządzie jest tak wiele mądrych osób, które chcą zmienić atmosferę w polskich szkołach - wszyscy za prezydialnym stołem uśmiechnęli się z aprobatą. Ale uśmiech im zamarł na ustach, gdy Sebastian zaczął głośno się zastanawiać, dlaczego minister Dorn spotyka się z licealistami, skoro najbardziej niebezpiecznie jest w gimnazjach? I dlaczego na spotkaniu są akurat licealiści, którzy skończyli 18 lat i mają prawo głosować? - Zastanawiam się - powiedział Sebastian Walczak - czy to spotkanie nie jest elementem kampanii wyborczej mającej przekonać młody elektorat do PiS-u.

Na to minister przestał zajadać ciasteczka (wcześniej jadł i licealiści skarżyli się, że mówi niewyraźnie o konieczności obniżenia wieku odpowiedzialności karnej i o tym, że policjanci nie powinni się kojarzyć z misiami). Tak więc minister nie wziął już żadnego ciasteczka do ust i wyraźnie powiedział Sebastianowi Walczakowi: - Jeżeli pan tu coś wykrył, wyśledził, wytropił oraz ujawnił i zdemaskował, to niech pan żyje w poczuciu, że jest bardzo wprawnym demaskatorem.

Wicepremier Dorn o nowym wojewodzie

Wicepremier Dorn o nowym wojewodzie

- Dementuję, że byłem zirytowany na miejscowych działaczy. Wojewoda to przedstawiciel rządu w terenie, a nie personalny wyraz porozumień czy dążeń lokalnych działaczy. Każdy wie, że istnieje pewne napięcie między Bydgoszczą, a Toruniem. Uznałem więc, że należy przeciąć ten węzeł gordyjski i przyjedzie tu człowiek sprawdzony i sprawny.

Rozmowa z wicepremierem Dornem w poniedziałkowej "Pomorskiej".

Dla innych minister był milszy, odpowiadał na pytania ciszej, ale nie konkretniej. O zajęciach dodatkowych dla uczniów mówił, że potrzebne, ale czy zdemoralizowana młodzież będzie się do zajęć paliła? O pieniądzach na takie zajęcia, że nie ma pojęcia czy są. O zmniejszeniu liczby uczniów w klasach, że zgadza się z postulatem, ale jak to zrobić, to nie jego głowa. O izolowaniu trudnej młodzieży w specjalnych ośrodkach, że to zabieg konieczny, i że jeśli później ci ludzie nie będą mogli odnaleźć się w życiu, to trudno. - Są koszty związane z izolacją - mówił minister Dorn.

- Trzeba resocjalizować, nie izolować. Nie wolno tworzyć gett, to postępowania chore, powrót do czasu faszyzmu! - oburzał się Sebastian Walczak z V LO, ale nie zdążył tego powiedzieć Dornowi. Spotkanie się skończyło. - Pozwolili mi zadać tylko jedno pytanie - narzekał. - Debata była picem na wodę, premier mówił niespójnie, gubił się, tracił wątek. Jak każdy polityk.

- Na większość pytań starał się nie odpowiedzieć - skarżyła się Aleksandra Szydłowska, nauczycielka z Zespołu Szkół Ekonomiczno-Administracyjnych. - Oczekiwałam konkretów, zapowiedzi jakichś rozwiązań, a tego, niestety, nie było.
- Jestem rozczarowany - mówił Radosław Wnuk z VI LO. - Lepiej byłoby porozmawiać z ministrem edukacji.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska