Przypomnijmy - działacze Ruchu Poparcia Młodych oburzają się, że w sali obrad Rady Miasta wiszą portrety duchownych oraz krzyż, a brakuje na niej herbu miasta.
- Moim zdaniem młodzieżówka Ruchu Palikota szuka po prostu tematów, robiąc przy tym zamieszanie i wszczynając niepotrzebne spory - mówi ks. Ryszard Pruczkowski z parafii "Bożego Ciała" w Bydgoszczy. - Sala Rady Miasta, w której zapadają najważniejsze decyzje dla Bydgoszczy, jest jak najbardziej odpowiednim miejscem dla krzyża. Zresztą, tego typu instytucje zawsze znajdowały się w cieniu krzyża - czy był to krzyż Kościoła Ewangelickiego za czasów niemieckich, czy tak jak teraz, Kościoła katolickiego - uważa ks. Pruczkowski. - Działacze młodzieżówki najwidoczniej nie widzą ważniejszych problemów, którymi mogliby się zająć.
Przeczytaj także:Bydgoska afera Ruchu Palikota o krzyż w sali obrad Rady Miasta
Temat poruszony przez Ruch Poparcia Młodych spotyka się ze zdecydowanymi reakcjami ze strony radnych Miasta.
- Ta młodzieżówka do tej pory nie zrobiła niczego dla miasta - mówi Maciej Grześkowiak, radny klubu Miasto dla Pokoleń. - Mam negatywne nastawienie do tego typu inicjatyw. Krzyż jako symbol związany jest z historią Bydgoszczy jak i całej Europy i powinien znajdować się w sali sesyjnej.
Sala obrad jest odpowiednim miejscem dla krzyża także zdaniem radnego Lecha Zagłoby-Zyglera z Platformy Obywatelskiej. - Wisi w tym miejscu od wielu lat i jest to niejako już pewna tradycja. Działacze młodzieżówki znaleźli sobie temat zastępczy, próbując tym samym zasiać ferment. Tymczasem w Radzie Miasta potrzebna jest zgoda. Sądzę, że udaje nam się osiągać konsensus w wielu ważnych sprawach, a konflikt wokół krzyża jest nam kompletnie zbędny.
Czytaj e-wydanie »