Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoski artysta z nową płytą i niezwykłą wystawą fotografii [rozmowa, wideo]

Joanna Pluta
Joanna Pluta
Wizyta młodzieży z II LO w studio nagraniowym.
Wizyta młodzieży z II LO w studio nagraniowym. archiwum prywatne rozmówcy
Jarosław Pijarowski to artysta awangardowy, muzyk, fotograf, wykładowca, kurator sztuki, bydgoszczanin z urodzenia. Częściej można go spotkać w Azji niż w Polsce, a ostatnio najczęściej w studiu nagraniowym, gdzie pracował nad najnowszą płytą „Living After Life”. Pierwsze utwory z płyty swoją premierę będą miały dokładnie 9 sierpnia.

Po latach podróżowania po różnych częściach świata wciąż czujesz się bydgoszczaninem?
Czuję się nim, jestem nim z krwi i kości. Kocham to miasto i nigdy się tego nie wyprę.

A teraz, gdzie najczęściej można Cię spotkać?
W tej chwili głównie w Azji, choć za jakiś czas już w Stanach Zjednoczonych. Tak naprawdę jestem tam, gdzie mnie chcą, zapraszają. Nie planuję sam większości swoich tras, wizyt, wystaw czy spotkań. Jednocześnie terminarz mam bardzo, bardzo zajęty.

Ostatnio jednak najwięcej czasu spędziłeś w studiu nagraniowym. Mówię o Twojej najnowszej płycie „Living After Life”, nad którą prace już się zakończyły. Pierwsze utwory będą miały swoją premierę dokładnie 9 sierpnia. Nie bez przyczyny...
Ta płyta, zrealizowana wraz z grupą moich muzycznych przyjaciół, daje nam możliwość odczucia i konfrontacji z tym wszystkim, co się obecnie dzieje na świecie. Jest też pewnego rodzaju moim rozliczeniem z ostatnim okresem i z przewidywaniami dotyczącymi przyszłości. Mówię tu o ekologii, polityce itd. A data premiery jest związana z bardzo tragiczną historią, która wydarzyła się w Hollywood pół wieku temu, a ma swoje następstwa do dnia dzisiejszego.

Jarosław Pijarowski to bydgoszczanin z urodzenia. Skończył Liceum Ogólnokształcące nr 2.
Jarosław Pijarowski to bydgoszczanin z urodzenia. Skończył Liceum Ogólnokształcące nr 2. archiwum prywatne rozmówcy

Mówimy o śmierci Sharon Tate.
Mówimy o całej historii związanej z tymi dramatycznymi wydarzeniami. Tu przy okazji warto zwrócić uwagę na pewien szczegół. Jeden z utworów Charlesa Mansona – który jest bezpośrednio odpowiedzialny za tę zbrodnie – został swego czasu wykorzystany przez grupę Guns’n’Roses. Co ciekawe, ten człowiek zarabiał na tym póki żył, czyli do 2017 roku. I to były olbrzymie pieniądze, wynikające z wielomilionowej umowy. Dlaczego o tym mówię? Bo dla mnie jest to szokujące i daje dowód, że kultywujemy element zbrodni, a nie zajmujemy się całym wydźwiękiem etycznym i moralnym tej sytuacji.

Niestety lubimy się karmić takimi dramatycznymi historiami. Zastanawiam się tylko z czego to wynika: to jakaś chora ciekawość czy brak empatii?
Tak już jakoś jest – i nie mówię tylko o społeczności Stanów Zjednoczonych – że nie kultywuje się rzeczy związanych z pozytywną formą przekazu - szeroko postrzeganą kulturą, tylko z martyrologią, a przede wszystkim z elementami, które są kryminogenne. To bardzo źle wpływa na młodych ludzi, dlatego uważam, że owszem, powinno się o tym mówić, natomiast nie wolno gloryfikować zbrodni czy też sprawiać, że element kryminogenny staje się czymś medialnym. To niestety ciężka sprawa, bo zauważ, że w dzisiejszym, mocno cyfrowym świecie, łapiemy wszystko, nie robimy żadnej selekcji. To może mieć i jak widzimy ma straszne konsekwencje dla nas, a przede wszystkim dla przyszłych pokoleń.

Nie ma refleksji?
Nie. Przyjmujemy to, co się nam daje, bez większego zastanowienia. Czy jest jakieś rozwiązanie? Moim zdaniem książki - edukacja. Wróćmy do czytania, nauczmy się krytycznego myślenia, inaczej będzie krucho. W Polsce już jest bardzo źle. Żeby to pokazać wystarczy porównać sprzedaż np. poezji w Polsce i w Chinach. Wiesz, że tam Wisława Szymborska była rocznie sprzedawana w około 80 tysiącach egzemplarzy? A festiwale literackie, które są tam organizowane, urastają do rangi świąt narodowych. Myślę, że w Polsce poezja Szymborskiej i innych autorów sprzedaje się rocznie może w tysiącu egzemplarzy. To niestety smutne.

Wróćmy jeszcze do płyty, bo warto powiedzieć parę słów zarówno o artystach, którzy się na niej pojawiają, jak i o okładce.
Okładka została wykonana przeze mnie dzięki nowym rozwiązaniom technologicznym. Powstała na bazie prac malarskich znakomitego polskiego twórcy, profesora i rektora ASP w Warszawie, Stanisława Baja. Profesor wykonał specjalną serię prac, z której w warstwie muzycznej zostałem uhonorowany ja, a warstwie literackiej współczesne edycje wspaniałego polskiego literata Wiesława Myśliwskiego.
A na płycie usłyszymy między innymi całą plejadę polskich gwiazd i nie tylko, a wśród nich: Monikę Litwin-Dyngosz, Wojciecha Dyngosza, Józefa Skrzeka, Marcina Jahra, Wojtka Lachowskiego, pARTyzanta, czyli Krzysztofa Toczko, Jakuba Marszałka, Waldka Knade, Jorgosa Skoliasa oraz Francisco Pancho Tomaselliego ze Stanów Zjednoczonych, który dołączył do mojego projektu. I oczywiście ojca całości, czyli mnie (śmiech).

W stworzeniu albumu brali też udział bydgoscy uczniowie…
Tak, w tym roku miałem okazję spotkać się ze wspaniałą młodzieżą z II LO w Bydgoszczy, którego jestem absolwentem. Chciałem zrobić coś dla nich i dla szkoły, w której spędziłem lata swojej młodości. W czasie strajków nauczycieli zaprosiłem więc tych młodych ludzi do studia nagraniowego, by muzycznie posmakowali pracy w studiu oraz wykonali moją wersję interpretacji tekstu w specyficznej formie współczesnej aranżacji muzyki chóralnej i wokaliz zbiorowych, gdzie głos i słowo są traktowane jak instrument. Wyszło wspaniale i ostatecznie utwór został dodany na koniec płyty. To mój prezent dla nich i jednocześnie kolejny ślad współpracy z moją kochaną szkołą średnią.

Nie skupiasz się tylko na muzyce. Jesienią we Frankfurcie zostanie otwarta wystawa twoich prac, wykonanych w bardzo oryginalnej technice.
Będę miał zaszczyt pokazać fotografie wykonane dzięki nowym rozwiązaniom technologicznym - w specjalnych technikach holograficznych - jako dodatek do jednego z festiwali artystycznych. Jestem przekonany, że w Bydgoszczy tego typu prezentacji jeszcze nie było, w Polsce do tej pory było być może kilkanaście. Prace wykonane w tych technologiach pojawiają się w galeriach w Londynie i w Nowym Jorku. Tym bardziej cieszę się, że prócz prezentacji w Niemczech, kilka fotografii uda mi się pokazać w moim rodzinnym mieście. Dostępne będą trzy z prac, każda prezentująca wybitnego przedstawiciela polskiej kultury, jednocześnie też każda w innej lokalizacji. Na razie powiem tylko o pierwszej: za jakiś czas w kinie Helios będzie można zobaczyć fotografię wybitnego przedstawiciela polskiego kina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska