Daniel Nita z Sępólna Krajeńskiego jest absolwentem Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Wchodzi w skład zespołu badawczego Archeologia Zbrodni Pomorskiej 1939 roku. Brał udział w badaniach w chojnickiej Dolinie Śmierci kierowanych przez dr. Dawida Kobiałkę, które odbiły się szerokim echem nie tylko w kraju, ale także w środowisku historyków i archeologów z całego świata.
Z inicjatywy Daniela Nity przywrócono pamięć o Władysławie Mani ze Świdwia, zamordowanym przez sowieckich żołnierzy w 1945 roku. Przy współpracy z poznańską Pracownią Badań Historycznych i Archeologicznych Pomost ekshumował ponadto ciała żołnierzy poległych w trakcie II wojny światowej (m.in. w Orzełku, Płociczu oraz Lutówku).
Czytaj też:
Oprócz archeologii współczesności, w centrum zainteresowań Nity są etnografia, historia militarna, bronioznawstwo, falerystyka (ordery, odznaczenia) oraz numizmatyka. Poza pracą jako policjant Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie Krajeńskim jest też instruktorem strzelań bojowych i uprawniony do działań rozpoznania minersko-pirotechnicznego.
Żywa pamięć jest bezcenna
W poniedziałek (24.03) pasjonat opowiedział czytelnikom Biblioteki Publicznej w Sępólnie Krajeńskim, jak wygląda praca archeologa współczesności – ze szczególnym uwzględnieniem projektów lokalnych, w których brał udział.
Czym dla Daniela Nity jest archeologia współczesności i jakie znaczenie ma taka osoba dla lokalnej społeczności?
- Archeologia współczesności uzupełnia dzisiejszą świadomość historyczną. Archeologia i historia to pokrewne nauki. Historia jest oparta na tych źródłach, które znamy do tej pory - pisanych i innych - natomiast archeologia jest pewnym dowodem na to, co do tej pory wiemy. Niejednokrotnie okazywało się, że archeologia przewracała i pisała nowe karty w książkach historycznych - mówi w rozmowie z nami Daniel Nita. - To, co tu widzisz, to jest namacalny dowód na to. O tych stanowiskach, o których teraz mówię, nie przeczytasz w żadnej książce, w żadnej gazecie. Część tego, co tutaj prezentuję, to też jest pochodna opowieści i relacji nawet i żyjących jeszcze świadków naszej lokalnej społeczności. To były osoby, które do tej pory albo z różnych powodów nie chciały o tym mówić, bo niektóre z tych aspektów są bardzo traumatyczne, wręcz dramatyczne dla nich, albo nikt nie był tym zainteresowany. Gdyby nie archeologia, etnografia, gdyby nie praca w terenie i zainteresowanie się tym, to te osoby zabrałyby tę informacje dla siebie i nigdy by nie wyszły na światło dzienne, ponieważ one nigdy nie zostały zapisane, nie znajdują się w żadnych archiwach.
Jak dodaje policjant-archeolog, nie da się uprawiać archeologii bez historii, one się przenikają i tworzę albo odkrywają przed nami pewne rzeczy, o których do tej pory nie wiedzieliśmy. Ważną w tym rolę odgrywają ludzie, będący świadkami wydarzeń. Ich wiedza i pamięć jest bezcenna.
- Nie da się uprawiać archeologii bez historii i na odwrót. Historycy bardzo szybko się o tym przekonali. Zanim wbijemy pierwszą łopatę w stanowisko, samodzielnie dokonujemy kwerendy archiwalnej wszelkich źródeł pisanych, jakie znamy. Od tego tak naprawdę zaczynamy, później ważni są świadkowie. Archeologia współczesności tym się różni od tej klasycznej, gdzie bada się stanowiska pradziejowe, że my tutaj mamy jeszcze do czynienia z żywą pamięcią. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę i będziemy działać prężniej, tym więcej uda nam się udokumentować, zabezpieczyć na poczet naszej wiedzy dla przyszłych pokoleń - podkreśla Nita.
W swojej prezentacji gość sępoleńskiej biblioteki podkreślał, jak ważne są techniki prowadzonych badań, jak żmudna jest praca archeologa, zarówno w terenie, jak i przy opisywaniu kilku tysięcy artefaktów i ich datowaniu. Wszystko to poparł udokumentowanymi zdjęciami ze stanowisk archeologicznych i wykopów sondażowych. Przy dużych projektach badawczych, jak na przykład na polach igielskich koło Chojnic przy odkryciu 700 ofiar nazizmu, to ogrom pracy wielu specjalistów.
Wydarzeniu towarzyszyła wystawa fotografii przedstawiająca badania archeologiczne w Dolinie Śmierci w Chojnicach autorstwa Daniela Frymarka oraz artefaktów znalezionych przy pracach badawczych. Można ją obejrzeć jeszcze do końca tygodnia.
