Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz. Los rzeźni na włosku

(my)
Kolejna próba ratowania zakładu spaliła na panewce. Podobno tylko zarządcy są teraz władni oceniać realia rzeźni.
Kolejna próba ratowania zakładu spaliła na panewce. Podobno tylko zarządcy są teraz władni oceniać realia rzeźni.
Pracowników bydgoskiej rzeźni, rolników, związkowców i urzędników wojewody w piątek zamurowało.

W połowie spotkania Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego dowiedzieli się od prezesa "Kujaw" i "Byd-Meatu", że w czwartek wkroczyli do zakładu nadzorcy sądowi.

Nikt poza prezesem o tym nie wiedział, więc nie zaproszono ich na obrady komisji. Kolejna próba ratowania zakładu spaliła na panewce. Podobno tylko zarządcy są teraz władni oceniać realia rzeźni.

- To niepoważne! Przecież prezes Sadkowski wiedział o tym wcześniej. W tej sytuacji mogliśmy jedynie patrzeć wstecz - mówił Rafał Bruski, wojewoda kujawsko-pomorski.

- Wyniki finansowe spółek nie są złe. Jest szansa, żeby uratować zakłady i zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby tak się stało - deklarował wojewoda.
Prezes Marek Sadkowski nie przedstawił

Żadnych konkretów.
Opowiedział historię zakładów, a później dodał, że inwestor (bydgoska spółka Habitat Inwestycje, zajmująca się nieruchomościami), który chciał je przejąć, wycofał się, bo stwierdził, że załoga rzeźni jest skonfliktowana.

- A my znamy inny powód - mówi jeden z urzędników. - Inwestor dowiedział się, że sprawą zajmie się wojewoda i zrezygnował z powodów politycznych. Zresztą nie wiadomo, czy w ogóle chciał włożyć w rzeźnię jakiekolwiek pieniądze. Przecież to
znajomy prezesa.

To nie jedyna wpadka szefa zakładów mięsnych. Kiedy zapytano go o nadzorców sądowych, wyznał z rozbrajającą szczerością, że nie pamięta ich nazwisk, bo wizytówki zostały w firmie. Skrytykował także pracę skarbówki, którą obarczył winą za upadek rzeźni. Prawdopodobnie nie wiedział, że wojewoda Bruski był urzędnikiem skarbowym.

Pracownicy "Kujaw" są oburzeni postawą swojego prezesa. - Dobrze, że jego czasy już się skończyły.

Dziesięć lat nas zwodził
i opowiadał bajki. Nie dostawaliśmy wypłat w terminie, zabierano nam pensje. A teraz jeszcze dowiedzieliśmy się, że ma jakieś dodatkowe konta. To sprawa dla prokuratury - denerwowali się ludzie z rzeźni.

Wściekli byli też rolnicy, którzy przyjechali do urzędu, żeby dowiedzieć się, kiedy spółka odda im pieniądze za żywiec. Wracali do gospodarstw z kwitkiem.
- Trzeba rozmawiać z nadzorcami. Społecznie zająłem się walką o pieniądze rolników z naszej gminy. Zakłady są im winne około 30 tysięcy złotych - informuje Stanisław Mikulski, sołtys z Osielska.

Bez pomysłu
Suchej nitki na Marku Sadkowskim nie pozostawił Leszek Walczak, szef regionu bydgoskiego "Solidarności". - Ten człowiek nie ma żadnego pomysłu na wyjście z długów, żadnego planu naprawczego - tłumaczy przewodniczący.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska