Rowerzystów w naszym mieście z roku na rok, a nawet z miesiąca na miesiąc zauważalnie przybywa. - Nie mamy konkretnych danych. Kilka lat temu zarząd dróg szacował, że rowerzyści stanowią 1 procent ruchu w mieście, ale myślę, że teraz jest to już około 10 proc. - uważa Sebastian Nowak, z Bydgoskiej Masy Krytycznej. - Wystarczy w słoneczny dzień spojrzeć na światłach na skrzyżowanie - potrafi jednocześnie stać na nim kilkanaście rowerów. Raz nawet utknąłem w korku rowerowym i nie zdążyłem przejechać na zielonym.
A że rowerzystów coraz więcej, wielu nowych na naszych ulicach, to Bydgoska Masa Krytyczna swoim comiesięcznym przejazdem przez miasto w maju (w najbliższy piątek) chce przypomnieć podstawowe zasady, o których rowerzysta powinien pamiętać, czyli: "nie jeździmy po chodnikach, za wyjątkiem wyjątkowych sytuacji, nie jedziemy po alkoholu, mamy odpowiednie oświetlenie i dbamy o zabezpieczenie naszego pojazdu przed kradzieżą".
Jest jednak i inny problem, który wiąże się z rosnącą popularnością rowerów. Parkowanie. - Zobaczcie jak wygląda otoczenie makiety Zamku Bydgoskiego przy ul. Grodzkiej. Teraz do płotka otaczającego makietę przyczepione są cztery rowery - monitował w redakcji Czytelnik. - Gdyby jakiś turysta na przykład chciał sobie zrobić zdjęcie z zamkiem, to będzie to jednocześnie fotka z rowerami! Nie mam nic przeciwko rowerom, ale nie można ich parkować gdzie popadnie. Do parkowania są stojaki.
Zobacz także: Pół tysiąca rowerzystów wzięło udział w rajdzie powiatowym [zdjęcia]
No właśnie, są, ale zbyt mało. - Miasto w budżecie ma pieniądze na ścieżki rowerowe, ale już na stojaki, gdzie można rowery parkować, brakuje - zauważa Sebastian Nowak. - Najlepiej byłoby, gdyby znaleźli się wśród przedsiębiorców z miasta sponsorzy na taką małą architekturę miejską.
I rzeczywiście taki pomysł jest. - Parę lat temu mieliśmy do rozmieszczenia kilkadziesiąt stojaków - przypomina Krzysztof Kosiedowski, rzecznik zarządu dróg w Bydgoszczy. - Zapytaliśmy wówczas rowerzystów, gdzie chcieliby, abyśmy je umieścili, w których miejscach są najbardziej potrzebne. Potrzeby okazały się dużo większe niż nasze możliwości.
A że koszt pojedynczego stojaka nie jest wielki - jeden w kształcie odwróconej litery "U", do którego przyczepić można dwa pojazdy, kosztuje 100-200 zł - pojawił się pomysł, by przedsiębiorcy - na zasadzie mecenatu - zafundowaliby takie stojaki w mieście w zamian za reklamę na tychże stojakach.
- Niestety, obawiają się, że napis na rurce stojaka zostałby starty w trakcie użytkowania - opowiada Kosiedowski. - Chętnych dotychczas nie było. My jednak jesteśmy otwarci na współpracę. Bierzemy na siebie montaż stojaków. Może teraz, gdy rowerzystów przybywa, znajdą się i sponsorzy. To dużo mniejszy koszt za reklamę niż za zajęcie pasa drogi.