Niektórym radnym z komisji gospodarki przestrzennej Rady Miasta ten pomysł się nie podoba.
Radni dyskutowali wczoraj nad projektem uchwały, która zakłada sprzedaż działki przy ulicy Gdańskiej. Parcela leży przed centrum handlowym Drukarnia i należy do gminy. O jej wykup zabiega firma Opus 2 Investment, która wybudowała ten obiekt.
- Inwestor na razie dzierżawi działkę. Możemy ją sprzedać w trybie bezprzetargowym za cenę rynkową - zapowiada Maria Drabowicz, dyrektor wydziału Mienia i Geodezji bydgoskiego ratusza. - Pomimo zmiany właściciela, plac pozostanie publiczny. Nie będzie można go ani ogrodzić, ani zabudować - zastrzega Drabowicz.
Plac pod hipotekę pilnie potrzebny
Przedstawiciele inwestora firmy Opus 2 Investment przekonywali, że nie chcą nic budować na tej działce i chodzi im tylko o uregulowanie sytuacji prawnej. - Dużo zainwestowaliśmy w ten plac, ale chcemy żeby pozostał dostępny dla wszystkich - przekonywał zebranych Thorsten Brudigam z zarządu firmy.
Sprawa ma jednak jeszcze jeden aspekt i to bardzo ważny dla firmy Opus 2 Investement.
- Brak własności gruntu powoduje, że banki nie chcą udzielać kredytów na dalsze inwestycje, bo nie mogą obciążyć hipoteki - stwierdził radca prawny firmy Jacek Moszyk.
- Problemy prywatnej firmy z bankami, nie powinny dotyczyć miasta - powiedział radny Król. - Dlaczego jeden z głównych placów w mieście ma zostać sprzedany, tylko dlatego, że firma ma problemy z bankiem. A jaką mamy pewność, że działka nie zostanie za jakiś czas zabudowana i że pozostanie otwarta dla mieszkańców? - dopytywał radny Król.
Kary są za niskie
Jak wyjaśniła dyrektor Drabowicz, inwestor za złamanie każdego z warunków umowy zapłaciłby 50 tys. złotych kary. A gdyby zdecydował się zabudować plac, to zapłaci tyle kary, ile wyłoży za grunt.
Suma 50 tys. złotych rozbawiła radnego Jacka Bukowskiego. - To śmieszna kwota - stwierdził.
Ta dyskusja wyraźnie zdenerwowała przedstawicieli inwestora: - Miasto może nawet uchwalić 50 milionów kary. Przecież my chcemy, żeby ten plac był publiczny - przekonywał Thorsten Brudigam z zarządu firmy. - My jesteśmy tu, żeby miasto się rozwijało. Szukamy kompromisu - podkreślał Brudigam.
Radny Bukowski miał jednak więcej wątpliwości. - Dlaczego mamy sprzedać działkę do obiektu, który nie ma uregulowanego statusu prawnego? - pytał.
Plan dla Drukarni
Przypomnijmy, istnieją wątpliwości, czy budowa Drukarni była legalna, czy nie. Chodzi tu o wyrok NSA, który stwierdził, że budynek postawiono z naruszeniem prawa. Wydano bowiem pozwolenie na budowę, mimo że nie było miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
- Trzeba go będzie uchwalić - stwierdziła Katarzyna Łaska-rzewska-Karczmarz, zastępca dyrektora wydziału Administracji Budowlanej UM.
- Dawno mówiliśmy o uchwalenie planu dla tego terenu. Nikt nas nie słuchał. Gdyby nie traktowano nas jak stado baranów, to teraz nie byłoby tego problemu - dosadnie stwierdził radny Król.
Sprawa sprzedaży działki rozstrzygnie się w środę podczas sesji Rady Miasta.
