Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanin kupił 6 ton węgla, nie dostał żadnej. Nie tylko on dał się oszukać

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Kup węgiel po taniości, byle z głową.
Kup węgiel po taniości, byle z głową. Andrzej Muszyński/archiwum
Mieszkaniec Bydgoszczy zamówił 6 ton węgla. Niby przed wykonaniem przelewu sprawdził sprzedawcę - nawet jego dowód osobisty. Towaru jednak do dziś nie zobaczył.

Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka

od 16 lat

- Sam sobie się dziwię, że dałem się nabrać - przyznaje bydgoszczanin. I opowiada o wydarzeniach sprzed tygodnia - wtedy, gdy kupował opał na zimę.

Na portalu darmowych ogłoszeń pojawiło się nowe ogłoszenie. - Jakaś firma sprzedawała ekogroszek w dobrej cenie, bo po 2000 złotych za tonę, o ile weźmie się większą ilość - mówi pan Michał (imię zmienione). - Zadzwoniłem pod wskazany numer. Odebrał mężczyzna, chyba właściciel firmy, ponoć z okolic Warszawy. Chciałem wziąć od niego 6 ton, już na całą zimę. Opłacało się, bo ekogroszek w innych składach kosztuje ponad 3500 zł. Podobne okazyjne oferty się zdarzają.

Panowie dogadali się. - Za pierwszą tonę miałem mu zapłacić od razu, przelewem. Za pozostałe powinienem rozliczyć się w dzień dostawy do mojego domu.

Godzina dostawy węgla

Klient przelał pierwszą transzę za towar. W dzień, gdy miał odebrać węgiel, wziął sobie wolne z pracy i czekał na przywóz. - Umówiliśmy się, że dostawca będzie u mnie o godzinie 17.00 - dodaje czytelnik.

Nie doczekał się. - Byłem w stałym kontakcie telefonicznym ze sprzedawcą. Nie podejrzewałem więc, że coś nie gra. Jak zadzwoniłem, to powiedział, że stoi w korku i będzie po godzinie. Nie był, więc znowu do niego przekręciłem. Obiecał, że jeszcze kilkanaście minut muszę poczekać. Nie przyjechał w ogóle.

Głuchy telefon

Telefony od pana Michała przestał odbierać. - Gdy dzwoniłem z innego numeru, podejmował rozmowę, ale jak zorientował się, że to ja, to się rozłączał. Telefony od moich znajomych odbierał.

Klientowi skończyła się cierpliwość. - Ruszyłem na policję. W połowie drogi na komisariat zadzwonił handlarz, że będzie za chwilę. Zawróciłem do domu. Nie chciałem chłopu robić pod górkę. Tyle że on sam sobie zrobił, bo z węglem się nie pokazał.
Pan Michał zaznacza, że na tyle, na ile mógł, to sprawdził sprzedawcę przed wykonaniu przelewu do niego. - Poprosiłem go o wysłanie zdjęcia dowodu osobistego. Po chwili tę fotkę dostałem. W internecie nie było negatywnych komentarzy na temat firmy. Skoro jest kontakt z gościem, to znaczy, że powinno być bez kłopotów. Kłopoty jednak mam.

Bydgoszczanin wreszcie pojechał na policję. - Funkcjonariusze, na podstawie zdjęcia dowodu osobistego, które przysłał mi handlarz, znaleźli go w swojej bazie - podkreśla nasz rozmówca. - Wyszło na jaw, że to znany recydywista. Wiele osób skrzywdził.
Tenże znany recydywista wyrobił sobie nowy dokument tożsamości. - W sumie już po raz 4. wymieniał dowód osobisty, nie wiadomo, z jakiego powodu.

Sceny niefilmowe

Poszkodowany sądził, że będzie tak, jak oglądał w filmach: sprawca namierzony, policja jedzie po niego, zakuwa w kajdanki, oszust trafia do więzienia.

- Otóż tak się nie stało - wtrąca pan Michał. - Policja zaczęła wyjaśniać sprawę. Mężczyzna nadal przebywa na wolności, ponieważ są zbierane materiały w jego sprawie. I nadal jego telefon jest włączony. Fakt, po moim zgłoszeniu naruszenia, administrator portalu zdjął ogłoszenie. Pseudohandlarz i tak może naciąga innych ludzi. Poprosiłem kolegę, żeby zadzwonił do niego jako potencjalny klient. Tamten od razu się zgodził sprzedać towar.

Nie tylko bydgoszczanin padł ofiarą oszusta. Kryzys na rynku węgla to raj dla oszustów, żerujących na tym, że statystyczni Kowalscy potrzebują opału na zimę, a w składach węgla jest problem z dostępnością paliwa. Jeśli więc towar się pojawia, do tego w konkurencyjnej cenie, to ludzie korzystają z okazji.
Mieszkaniec Złotnik Kujawskich zamówił węgiel od prywatnej osoby, która akurat się ogłaszała. Scenariusz był podobny. Wpłacił na konto zaliczkę w kwocie prawie 1300 zł, która stanowiła cząstkową cenę za towar i transport. Oczekiwał siedem dni na dostawę, która nie nadeszła. Przepadły też pieniądze. Kontakt z oferentem się urwał, a ogłoszenie w internecie zostało skasowane.

Zakład pokrzywdzony

To akurat przykład z ostatnich tygodni, ale wyłudzanie na węgiel to - jak by nie patrzeć - wieloletnia tradycja. Był 2009 rok. Zakład komunalny z powiatu świeckiego chciał kupić miał węglowy. Z ofertą zgłosił się mężczyzna i zaproponował dostawę opału. - Węgiel powinien zostać dostarczony w umówionym terminie po wpłaceniu 30-procentowej zaliczki - informowała później policja. - Firma wpłaciła pieniądze, ponad 20000 zł. Nie doczekała się dostawy miału. Przedstawiciel firmy komunalnej zgłosił sprawę na policji. Ta ustaliła typa. Podejrzewanym o przestępstwo był 34-latek z Brodnicy. Wydało się, że ma za uszami już podobne wyłudzenie.

Policjanci apelują o rozwagę w tego typu zamówieniach. - Nie bądźmy bezwzględnie ufni, że każde ogłoszenie w mediach społecznościowych jest prawdziwe - radziła asp. szt. Izabella Drobniecka, rzecznik Komendanta Powiatowego Policji w Inowrocławiu. - Osoby zamieszczające takie oferty robią to dla zysku, a gdy uda im się kogoś naciągnąć, szybko zwijają interes.
Niektóre szemrane firmy interesu nie zwijają i towar dowożą, lecz też szemrany. W całej Polsce takie działają. Bydgoszczanka zamawiała węgiel orzech z renomowanej firmy. - Dostałam dużo kamienia i niby miał - opisywała. - Kamienie to ja sobie mogę na polu pozbierać, a nie w składzie węgla płacić za nie grube pieniądze. Pani z firmy tłumaczyła, że na tonę węgla może przypadać 100 kilogramów zanieczyszczenia.

Posypały się komentarze, chociażby taki: - Potem Straż Miejska będzie miała pole do popisu. Zacierają ręce. Kasa wpłynie do budżetu miasta za palenie niedozwolonym opałem.

Historia skończyła się dobrze: - Po interwencji okazało się, że w tonie węgla było 195 kilogramów kamieni i miału. To prawie 20 procent zanieczyszczenia. Wywalczyłam, że firma zabrała zanieczyszczenia i kierowca właśnie przywiózł węgiel, a za śmieci przeprosił. Trzeba walczyć o swoje.

Węgiel jak malowany

Mieszkaniec Torunia zamówił węgiel w nowym składzie spoza województwa. Wychodziło bowiem 400 zł mniej na tonie, jeszcze transport był gratisowy nawet w przypadku pół tony. Wziął właśnie pół tony. Luzem, bo jedynie taka była opcja. Sprzedawca uprzedzał, że dostarczy towar pod wieczór. No i dostarczył. Kierowca wysypał węgiel przez piwniczne okienko do pomieszczenia, pełniącego rolę składu. Torunianin zapłacił przy odbiorze. Dostawca wręczył mu pokwitowanie i odjechał. Nazajutrz rano właściciel węgla zszedł do piwnicy. Przypatrzył się opałowi. Zorientował się, że to węgiel wymieszany z kamieniami, a jakże, polowymi.
Zadzwonił do sprzedawcy. Tamten nawet nie udawał zaskoczonego. Powiedział, że klient przyjął towar, teraz nie ma możliwości zwrotu. Torunianin myślał skierować sprawę do sądu. Machnął ręką. Za węgiel dał 1400 zł. Uważa, że nerwy, które straciłby podczas procesu, warte byłyby więcej.

W podobnej sytuacji znalazła się mieszkanka Śląska. Odebrała dostawę. Potem zorientowała się, że została oszukana. Zanim zniosła węgiel do piwnicy, spadł deszcz. Woda zmyła z kamieni czarną farbę, którą były pomalowane.

Kto zaopatruje się w opał w państwowym sklepie Polskiej Grupy Górniczej, ten tak samo może się sparzyć. Hakerzy tworzą fikcyjne portale, udające PGG, a ta PGG ostrzega również przed fałszywymi SMS-ami do przypadkowych osób, że został wystawiony węgiel na półkę sklepową wraz z linkiem do sklepu. - Fałszywe odnośniki prowadzą do spreparowanych witryn PGG, natomiast spółka nie wysyła do swoich klientów takich wiadomości - informuje ona.

Państwowa firma tłumaczy: - Węgiel kupić mogą w PGG S.A. tylko klienci, którzy zarejestrowali się do sklepu, a więc podali niezbędne do transakcji dane osobowe, numer pesel i konta bankowego oraz adres. Klient nie jest więc anonimowy w sklepie.
Informacje o oszustwach oraz o podejrzanych próbach transakcji spółka przekazuje do biura kontroli wewnętrznej, a to ściśle współpracuje z organami ścigania.

Firma Węglokoks Kraj powiadomiła policję o fałszywym sklepie internetowym. Ten oferował rzekomo węgiel z jej kopalni. Po zgłoszeniu witryna została zablokowana. Węglokoks, ten prawdziwy, zamieścił komunikat, że była próba oszustwa.

Płatna pomoc

Nie brakuje nieprawdziwych pomocników. Dla wielu przeciętnych zjadaczy chleba zakup asortymentu z państwowej strony graniczy z cudem. Niektórzy od wakacji próbują. Połowa sukcesu, jak zalogują się na stronkę. Na osiągnięcie drugiej połowy tegoż sukcesu czekają. Ciągle wyskakuje im komunikat o braku towaru.

Ukazały się ogłoszenia. „Oferuję pomoc przy zakupie węgla ze sklepu PGG. Wysoka skuteczność i szybkość działania. Cena usługi: 300 zł”. Człowiek wpłaca kasę i w tym momencie kontakt z pomagaczem się urywa.

Są tacy, którzy się zastanawiają: - Skoro to jest pomoc, to przecież bezpłatna powinna być, bezinteresowna.
Bydgoszczanin, który stracił 2000 zł przez oszusta, ma nadzieję, że policja złapie sprawcę. - Gość tyle osób naciągnął w całej Polsce - kończy. - Przedstawiał się jako właściciel firmy transportowej, a nawet nie wiadomo, czy prawo jazdy zrobił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska