https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanin podejrzany o atak na rosyjskiego opozycjonistę przebywa na wolności

Maciej Czerniak
Mieszkaniec Bydgoszczy poleciał do Buenos Aires w sierpniu 2023 roku. Wylot i powrót do kraju dzieliło raptem kilka dni. W Argentynie miał na zlecenie zaatakować rodzinę jednego z rosyjskich dysydentów
Mieszkaniec Bydgoszczy poleciał do Buenos Aires w sierpniu 2023 roku. Wylot i powrót do kraju dzieliło raptem kilka dni. W Argentynie miał na zlecenie zaatakować rodzinę jednego z rosyjskich dysydentów Pixabay
Bohater afery agenturalnej, były przedsiębiorca z Bydgoszczy został zatrzymany w kwietniu. Było głośno o jego ujęciu w związku z napadem na Maksyma Mironowa oraz jego żonę w Buenos Aires. Prokuratura informowała również o aresztowaniach dwóch innych mężczyzn, ostatecznie okazuje się, że Grzegorz D. nie przebywa w areszcie.

- O co chodzi z tym aresztowaniem D.? Przecież on ma się dobrze, jeździ po kraju, był z rodziną na wakacjach w sierpniu - informator twierdzi, że ma informacje dotyczące miejsca przebywania Grzegorza D.

Na początku sierpnia informację o zastosowaniu wobec podejrzanych w sprawie ataków na dwóch rosyjskich opozycjonistów przekazała Prokuratura Krajowa. Przypomnijmy, że o zatrzymaniu 38-letniego mieszkańca Bydgoszczy w kwietniu tego roku najpierw poinformowali dziennikarze śledczy gazety "The Insider". Ustalili, że to właśnie bydgoszczanin miał w ubiegłym roku w Buenos Aires zaatakować rodzinę Maksyma Mironova, rosyjskiego ekonomistę i blogera. Zatrzymania miały dokonać polskie służby, po uzyskaniu wiadomości od dziennikarzy śledczych.

D. poleciał linią Air France do Argentyny 30 sierpnia 2023 roku. Dzień później zadzwonił do mieszkania Rosjanina i powiedział: "Profesor Maxim Mironow? Mam dla pana wiadomość. Trzymaj się z dala od Rosji i rosyjskiej polityki!". Mironow zszedł na dół, ale nieznany mężczyzna już zniknął. Następnego ranka żona Maksyma, Aleksandra Petraczkowa wracała do domu z ich 10-miesięcznym dzieckiem. Niezidentyfikowany mężczyzna zaatakował ją, uderzył w twarz i krzyknął: "Trzymaj się z dala od Rosji!". Po czym uciekł. Z Argentyny odleciał 5 września.

Białoruski kontakt

Dziennikarze "Insidera" sprawę powiązali z ujęciem 3 kwietnia dwóch innych Polaków ściganych przez służby litewskie w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania. Zatrzymano wtedy Maksymiliana K., pseudonim Kruszynka - byłego kickboksera, zawodnika MMA, a jednocześnie kibola Legii - oraz Igora C. Mężczyźni, jak wynika z ustaleń, mieli stać za napadem na Leonida Wołkowa, byłego prezesa Fundacji Antykorupcyjnej Aleksieja Nawalnego. Do napadu doszło w marcu, w Wilnie. Był brutalny - Wołkowa zaatakowano przy użyciu młotka. Trafił do szpitala z poważnymi ranami twarzy.

Dopatrzono się związku między tymi zdarzeniami, ponieważ ta sama osoba, obywatel Białorusi miał być "opiekunem" zarówno dwóch kiboli, jak i bydgoszczanina. Zatrzymaniem C. i K. zajęli się funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.

D. jeszcze w 2022 roku występował jako współorganizator konwojów z pomocą dla Ukrainy. To były przedsiębiorca. Miał firmę remontową, świadczył usługi alpinistyczne, ale i organizował imprezy o charakterze sportowym. Jak wynika z informacji ujawnionych po nagłośnieniu jego argentyńskiej eskapady przez profil SluzbyiObywatel.pl na platformie X, nie znał Igora C, ani Maksymiliana K.

Zachęta, niekoniecznie w rublach?

Jak zatem doszło do możliwego werbunku tego "przypadkowego" człowieka przez służby rosyjskie, bądź białoruskie? Nieoficjalnie wskazywany jest motyw finansowy. D. już w 2022 roku miał poważne kłopoty, a Sąd Rejonowy w Bydgoszczy ogłosił upadłość jego firmy. Mężczyzna trafił do Monitora Sądowego i Gospodarczego.

"Poza wyprzedażą majątku przez komornika, sąd kazał Grzegorzowi jeszcze przez 36 miesięcy, do 2025, płacić raty wierzycielom. Pewnie pokochał PL jeszcze bardziej", czytamy we wpisie na X. "Grzegorz D. był bankrutem. Może nie jadł ze śmietnika ale na fb widać, że miał na utrzymaniu dwójkę małych dzieci. To pozytywna wskazówka dla werbujących".

Obecnie w mediach społecznościowych nie ma już śladu po bydgoszczaninie. Dziennikarze "The Insider" ustalili jednak tożsamość jego, jako stojącego za napaścią w Buenos Aires właśnie po analizie fotografii dostępnych w sieci. To między innymi zdjęcia ze zleceń alpinistycznych wykonywanych w czasie, kiedy jeszcze jego firma prosperowała, a także z wyjazdu z dziećmi do bułgarskiego Złotego Brzegu.

W obu przypadkach - napadu na Mironowa i na Wołkowa - sprawcy przybyli na miejsce dzień przed "wykonaniem" zadań. To, w opinii analityków, wprost przemawia za wersją, że grunt był wcześniej przygotowywany przez rosyjski wywiad, a Polaków zwerbowano tylko do zakończenia zleconych działań.

Środki wolnościowe zamiast aresztu

Dowiadujemy się więcej na temat bydgoszczanina. Wiemy, że obecnie jego konto na FB jest już nieaktywne, a w mediach społecznościowych występuje pod innym nazwiskiem. Na jednej z fotografii widać go, zrelaksowanego, bawiącego się z dziećmi.

- Nigdy bym nie przypuszczał, że Grzegorz mógł się wpakować w takie kłopoty - mówi informator. - Owszem, rozkręcał różne interesy, założył firmę alpinistyczną. Robił też remonty klatek schodowych w blokach w Bydgoszczy i tak, ktoś mu ni zapłacił. Ale, czy to były aż takie pieniądze, za które można by podjąć tak wielkie ryzyko? - zastanawia się.

- Wobec podejrzanego Grzegorza D. nie zastosowano środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, a środek zapobiegawczy o charakterze wolnościowym - mówi prok. Katarzyna Calów-Jaszewska, z biura prasowego Prokuratury Krajowej.

Postępowanie jest w toku. - Aktualnie trwają intensywne czynności procesowe zmierzające do ustalenia wszystkich sprawców oraz mocodawców. Z uwagi na charakter postępowania na ten moment nie możemy udzielić bardziej szczegółowych informacji - dodaje prok. Przemysław Nowak, rzecznik prasowy PK.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska