https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz D. z Bydgoszczy, domniemani sprawcy ataku w Wilnie i odrzucony wniosek ENA

Maciej Czerniak
Co ze sprawą Grzegorza D. zatrzymanego w związku z atakiem na rosyjskiego opozycjonistę w Buenos Aires? Bydgoszczanin miał mieć wspólnego "opiekuna" z dwoma mężczyznami, którym z kolei przypisuje się zaatakowanie innego dysydenta, na Litwie
Co ze sprawą Grzegorza D. zatrzymanego w związku z atakiem na rosyjskiego opozycjonistę w Buenos Aires? Bydgoszczanin miał mieć wspólnego "opiekuna" z dwoma mężczyznami, którym z kolei przypisuje się zaatakowanie innego dysydenta, na Litwie The Insider
Jest decyzja sądu apelacyjnego w sprawie dwóch polskich obywateli, którzy mieli napaść na Leonida Wołkowa. Co miał wspólnego z nimi bydgoszczanin Grzegorz D.? Postępowanie w toku, a w tle białoruski agent.

Głośne zatrzymania w kwietniu, procedura w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania, ataki na rosyjskich opozycjonistów w Argentynie i na Litwie, a w tym wszystkim Grzegorz D. z Bydgoszczy. Wracamy do sprawy, o której informowaliśmy w kwietniu, tuż po ujęciu trzech mężczyzn związanych z wywiadem białoruskim.

- Decyzją sądu apelacyjnego zatrzymani nie zostaną przekazani stronie litewskiej - informuje prok. Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Zaznacza ponadto, że w tym postępowaniu warszawska prokuratura zajmowała się tylko i wyłącznie kwestią wykonania ENA.

Właściwym gospodarzem sprawy jest Prokuratura Krajowa. Rzecznik prasowy PK, prok. Anna Adamiak potwierdza informacje o decyzji sądu apelacyjnego, o tym, że mężczyźni nie mają zostać wydani litewskim organom ścigania. Pytaliśmy jeszcze o to, na jakim etapie jest postępowanie dotyczące działalności Maksymiliana K. i Igora C. Czekamy również na informację, która dokładnie jednostka prokuratury zajmuje się wątkiem bydgoszczanina, Grzegorza D.

Przypomnijmy, że o zatrzymaniu 38-letniego mieszkańca Bydgoszczy w kwietniu tego roku najpierw poinformowali dziennikarze śledczy gazety "The Insider". Ustalili, że to właśnie bydgoszczanin miał w ubiegłym roku w Buenos Aires zaatakować rodzinę Maksyma Mironova, rosyjskiego ekonomistę i blogera. Zatrzymania miały dokonać polskie służby, po uzyskaniu wiadomości od dziennikarzy śledczych.

D. poleciał linią Air France do Argentyny 30 sierpnia 2023 roku. Dzień później zadzwonił do mieszkania Rosjanina i powiedział: "Profesor Maxim Mironow? Mam dla pana wiadomość. Trzymaj się z dala od Rosji i rosyjskiej polityki!". Mironow zszedł na dół, ale nieznany mężczyzna już zniknął. Następnego ranka żona Maksyma, Aleksandra Petraczkowa wracała do domu z ich 10-miesięcznym dzieckiem. Niezidentyfikowany mężczyzna zaatakował ją, uderzył w twarz i krzyknął: "Trzymaj się z dala od Rosji!". Po czym uciekł. Z Argentyny odleciał 5 września.

"Opiekun" z Białorusi

Dziennikarze "Insidera" sprawę powiązali z ujęciem 3 kwietnia dwóch innych Polaków ściganych przez służby litewskie w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania. Zatrzymano wtedy Maksymiliana K., pseudonim Kruszynka - byłego kickboksera, zawodnika MMA, a jednocześnie kibola Legii - oraz Igora C. Mężczyźni, jak wynika z ustaleń, mieli stać za napadem na Leonida Wołkowa, byłego prezesa Fundacji Antykorupcyjnej Aleksieja Nawalnego. Do napadu doszło w marcu, w Wilnie. Był brutalny - Wołkowa zaatakowano przy użyciu młotka. Trafił do szpitala z poważnymi ranami twarzy.

Dopatrzono się związku między tymi zdarzeniami, ponieważ ta sama osoba, obywatel Białorusi miał być "opiekunem" zarówno dwóch kiboli, jak i bydgoszczanina. Zatrzymaniem C. i K. zajęli się funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.

D. jeszcze w 2022 roku występował jako współorganizator konwojów z pomocą dla Ukrainy. To były przedsiębiorca. Miał firmę remontową, świadczył usługi alpinistyczne, ale i organizował imprezy o charakterze sportowym. Jak wynika z informacji ujawnionych po nagłośnieniu jego argentyńskiej eskapady przez profil SluzbyiObywatel.pl na platformie X, nie znał Igora C, ani Maksymiliana K.

Finansowy haczyk?

Jak zatem doszło do możliwego werbunku tego "przypadkowego" człowieka przez służby rosyjskie, bądź białoruskie? Nieoficjalnie wskazywany jest motyw finansowy. D. już w 2022 roku miał poważne kłopoty, a Sąd Rejonowy w Bydgoszczy ogłosił upadłość jego firmy. Mężczyzna trafił do Monitora Sądowego i Gospodarczego.

"Poza wyprzedażą majątku przez komornika, sąd kazał Grzegorzowi jeszcze przez 36 miesięcy, do 2025, płacić raty wierzycielom. Pewnie pokochał PL jeszcze bardziej", czytamy we wpisie na X. "Grzegorz D. był bankrutem. Może nie jadł ze śmietnika ale na fb widać, że miał na utrzymaniu dwójkę małych dzieci. To pozytywna wskazówka dla werbujących".

Obecnie w mediach społecznościowych nie ma już śladu po bydgoszczaninie. Dziennikarze "The Insider" ustalili jednak tożsamość jego, jako stojącego za napaścią w Buenos Aires właśnie po analizie fotografii dostępnych w sieci. To między innymi zdjęcia ze zleceń alpinistycznych wykonywanych w czasie, kiedy jeszcze jego firma prosperowała, a także z wyjazdu z dziećmi do bułgarskiego Złotego Brzegu.

W obu przypadkach - napadu na Mironowa i na Wołkowa - sprawcy przybyli na miejsce dzień przed "wykonaniem" zadań. To, w opinii analityków, wprost przemawia za wersją, że grunt był wcześniej przygotowywany przez rosyjski wywiad, a Polaków zwerbowano tylko do zakończenia zleconych działań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska