Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanka pozwana za cudzą fakturę

Kamila Mróz
Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Bydgoszczy domagały się od emerytki zapłaty za wodę, której nie zużyła
Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Bydgoszczy domagały się od emerytki zapłaty za wodę, której nie zużyła fot. Jarosław Pruss
Pani Zofia miała pecha. Miejskie wodociągi z Bydgoszczy skrupułów nie miały. Pozwały emerytkę za niezapłaconą fakturę zmarłego sąsiada. Wtedy bydgoszczanka po raz pierwszy usłyszała o e-sądzie.

Do Zofii Fąk-Szlembarskiej elektroniczny nakaz zapłaty z e-sądu przyszedł w czerwcu ubiegłego roku. Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Bydgoszczy domagały się od emerytki zapłaty za wodę, której nie zużyła.

Rachunek na ponad 10 tys. zł został wystawiony na nazwisko jej sąsiada, pana M., który jednak zmarł. Dziura w kasie straszyła. Miejska spółka postanowiła więc obarczyć fakturą emerytkę. W wezwaniu do zapłaty napisano: "Z posiadanych przez MWiK informacji wynika, że jest Pani wraz z Panią M.G. spadkobierczynią po zmarłym Panu M.".

- Nie jestem w żaden sposób spokrewniona z sąsiadem - tłumaczyła w administracji bydgoszczanka. - Za pobór wody w swoim mieszkaniu na podstawie podlicznika regularnie płaciłam panu M., a po jego śmierci jego córce. Mam na to pokwitowania.

Spółka zmieniła więc argumenty. O ewentualnym dziedziczeniu już nie było mowy. - Wmówili mi, że skoro należy do mnie 1/4 budynku, to muszę zapłacić taką właśnie część rachunku, czyli 2,5 tys. zł! - mówi pani Zofia.

Pismo przyszło z Lublina

Dla emerytki, która w tym samym czasie zmagała się z nowotworem, były to ogromne pieniądze. Roztrzęsiona poprosiła o rozłożenie kwoty na raty. Ochłonęła dopiero po pewnym czasie. - Bardzo się tym gryzłam, w końcu poradziłam się rodziny i prawnika. Zrozumiałam, że wodociągi próbują obciążyć mnie cudzymi kosztami! - mówi zdenerwowana. Pisemnie odmówiła zakładowi zapłaty za nie swoją fakturę.

Miejska spółka pozostała nieugięta. Nakaz zapłaty przyszedł z sądu w Lublinie, który od ponad roku prowadzi elektroniczne postępowanie upominawcze, czyli tzw. e-sąd. Skierowanie sprawy w tym trybie jest łatwiejsze i tańsze niż w przypadku tradycyjnego sądu. Do pozwu nie trzeba załączać żadnych dowodów. Wystarczy je tylko wymienić. Jeśli pozwany w ciągu 14 dni nie wniesie sprzeciwu, sprawa trafia do komornika.

Sąd nie bada dokumentów

Toruński adwokat Tomasz Gadomski komentuje: - Pomysł e-sądu jest dobry, bo dzięki temu sprawy rozstrzygane są szybciej, jednak wydawanie nakazów zapłaty wyłącznie na podstawie twierdzeń powoda, bez badania jakichkolwiek dowodów, może być polem do nadużyć ze strony oszustów i agresywnych firm windykacyjnych.

W imieniu pani Zofii skuteczny sprzeciw wniósł adwokat. Sprawa, bo tak wygląda procedura - została przekazana do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. Rozprawa odbędzie się 1 kwietnia.

Spółka MWiK nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreśla, że działa zgodnie z przepisami (ale nie precyzuje jakimi).

Małgorzata Massel z działu Public Relations zakładu odpowiada: - Faktury były wystawiane na wodomierz główny w budynku, którego pani jest współwłaścicielką, a instalacje wewnętrzne (w tym awarie) oraz wewnętrzne rozliczenia są indywidualną sprawą właścicieli.

- Faktur nie wystawia się na wodomierz, tylko na osobę odbiorcy - zaznacza Marek Redecki, prawnik z Torunia. - Ta pani nie zawarła z zakładem umowy i nie otrzymała żadnej faktury za wodę. Roszczenie jest bezpodstawne. Spółka powinna domagać się zapłaty od spadkobierców zmarłego.

Zasypany sprawami

Od 14 do końca lutego e-sąd nie przyjmuje nowych spraw. Jego przewodniczący Jacek Widło, wyjaśniał "Rzeczpospolitej", że sąd upominawczy został zasypany mnóstwem dokumentów, co wymaga uporządkowania. Od początku 2010 roku do końca stycznia tego roku wpłynęło do niego prawie 800 tys. spraw. Większość szybko się uprawomocnia, bo aż w 97 proc. nie ma odwołań. Kilka tygodni temu w rozmowie z "Pomorską" minister Krzysztof Kwiatkowski uznał to za sukces. Niedawno zapowiedział zaś, że chce rozszerzyć działalność e-sądów na nadawanie elektronicznej klauzuli wykonalności bankowym tytułom egzekucyjnym.

Niedoskonałości elektronicznego sądu wykorzystują jednak firmy windykacyjne. Każda taka historia to jednak dramat konkretnej rodziny.

Windykator z Luksemburga

Stanisław Jurzysta z Głogowa (gm. Obrowo) mówi: - 65 lat żyję na tym świecie i nigdy nie byłem w sądzie. Nagle przychodzi pozew z sądu z Lublina w imieniu jakieś firmy z Luksemburga. O co tu chodzi?!

W 2005 roku mężczyzna dostał wysoki rachunek za połączenia z Wallis - miejscowością, o której istnieniu wtedy nawet nie wiedział. W jego komputerze zainstalował się bowiem program łączący się telefonicznie z zagranicą, nabijając rachunek. Mężczyzna odwoływał się do Telekomunikacji Polskiej, ale firma nie uznała jego reklamacji, sprzedając dług windykatorom. Roszczenie przedawniło się kilka lat temu, lecz windykatorzy postanowili odzyskać pieniądze. Posłużyli się e-sądem.

Pan Stanisław otrzymał nakaz zapłaty, na szczęście rzecznik praw konsumenta pomógł mu wnieść sprzeciw. W tym przypadku sąd również uznał, że skutecznie, sprawę przekazując do Sądu Rejonowego w Toruniu. Mimo to, prawdopodobnie na skutek błędu, ten sam sędzia nieprawomocnemu nakazowi nadał klauzulę wykonalności. Do drzwi pana Stanisława zapukał komornik. Teraz mieszkaniec Głogowa traci nerwy i pieniądze, próbując wszystko wyjaśnić.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska