https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Był Marek...

W niedzielę odszedł w tragicznych okolicznościach, nasz były redakcyjny kolega Marek Heyza...

Był Marek. Nie przypuszczaliśmy, że przeczytamy kiedyś takie zdanie o Marku Heyzie, dziennikarzu, koledze, na pewnym etapie - mistrzu tego zawodu dla wielu z nas. Od niedzieli wiemy, że "Był Marek…"

Był dziennikarzem i niełatwym człowiekiem. Ci, którzy go znali nie raz, nie dwa zaciskali zęby, żeby wytrwać. Po czasie okazywało się, że Marek miał rację, kiedy znęcał się nad naszymi tekstami do magazynu "Pomorskiej". On nazywał to dynamizowaniem. Do anegdoty przeszło już, kiedy wziął na warsztat wywiad ze Stanisławem Lemem. Oczywiście go poprawił. Lem - mówił - może pisać książki, ale wywiad to ja redaguję. Wyszło świetnie.

Był rusycystą zakochanym w Krymie, gdzie studiował, w języku i poezji rosyjskiej. Kiedy mówił po rosyjsku słychać było i Wysockiego, i Okudżawę.
Był twardym, wymagającym naczelnym w "Głosie Szczecińskim". Pewnie tam jeszcze Go pamiętają.

Był wędkarzem i człowiekiem lasu. Na wypad weekendowy do swojej ukochanej Krówki czekał z utęsknieniem, kiedy tylko zaczynał się sezon. Zimą potrafił pojechać tam choć na godzinę. Popatrzeć na wodę, posłuchać lasu. Mówił, że tam jest u siebie. W niedzielę został tam już na zawsze.

Marek, cholera, tak się nie robi! Nawet, gdy się nie zgadzaliśmy, kłóciliśmy do upadłego - wszyscy wiedzieliśmy, że idzie Ci o coś, że robisz to, bo… A teraz razem z Ulką Pekowską, Dorotą Ignasiak, Zbyszkiem Urbany'im będziecie składać inną gazetę. Bez nas.
Koleżanki i koledzy z "Pomorskiej"

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
GAMB
Drogi MARKU.to nieprawda,że Ciebie nie ma.Byłeś i bedziesz z nami.To TY zawiozłes nas do Krówki. To Ty nas i nasze dzieci nauczyłes KOCHAĆ Krówkę.To dzięki Tobie zobaczyliśmy TWÓJ ukochany KRYM.Twoje zdjęcia pokazały nam kawałek swiata.w każdy weekend pojedziesz z nami.Zawsze bedziemy razem w tym miejscu ,które tak KOCHAŁES.TO nieprawda,ze CIEBIE nie ma.TY tak długo łowisz ryby.GAMB.
J
J i R
A my dziękujemy za to , że ktoś postawił na naszej drodze Pana Marka. Dziękujemy za wspólne lata spędzone w Krówce, za współpracę na ośrodku, za miłe słowo i wielką życzliwość dla nas. Wyrazy najszczerszego współczucia dla żony i córki Pana Marka. Były gospodarz z rodziną.
m
marta
znałam Pana Marka właśnie z jego ukochanej krówki... wiadomość o jego śmierci wstrzasnela mną bardzo. zawsze zostanie mi w pamięci ten człowiek i smaczna rybka która kiedyś dla mnie złowił i przyżadzil {*}
M
Milosz
Popieram poprzedzający wpis. Jeśli masz czelność tak pisać (Dystans) to się przedstaw.
Druga sprawa to zachowanie Gazety Pomorskiej. Naprawdę żal!
Znam Pana Marka tylko pośrednio, ale wiem że poświęcił tej gazecie wiele, wiele lat! Zamieszczenie krótkiej wzmianki o jego śmierci obecnej na pierwszej stronie w zasadzie przez kilka godzin nocnych i poranek to naprawdę żenada! Jest Poniedziałek wieczór a na stronie pomorskiej trzeba nieźle kopać aby tą wzmiankę znaleźć!Rozumiem, że kibice się źle zachowali w G-dzu i że niusy zmieniają się z minuty na minutę. Ale człowiekowi związanemu z waszą redakcją przez tyle lat należy się minuta ciszy ...
g
gość
Szkoda DYSTANS, że brakuje ci odwagi podpisać się imieniem i nazwiskiem. Możesz myśleć, co chcesz, ale nie masz prawa pisać takich rzeczy. Pomyśl choćby o bliskich Marka.
J
Joanna
Moja współpraca z "Gazetą" to była współpraca z Markiem... Interesował się moja pracą, mobilizował, wspierał, przypominał o terminach..... Nie poznałam "ciemnej" strony jego zawodowstwa; z czasem zaczęłam o Nim myśleć jak o Przyjacielu.
Jeszcze kilka dni temu rozmawialiśmy, o Krymie, o Krówce....
Będzie mi Ciebie brakowało Marku! Dziękuję, że byłeś obecny w moim życiu!
D
Dystans
A ja poczułam ulgę, że już faceta nie spotkam ani w żadnej redakcji, ani na ulicy. Życie przez takich "panów Marków" jest dużo trudniejsze, niż mogłoby. Czasem zamienia się w przedsionek piekła... Głupio się z tym czuję, bo pierwszy raz na wieść o czyjejś śmierci czuję ulgę... Tylko ulgę...
(ak)
Nie był Pan na pewno trudniejszy niż wielu innych redagujących. Nie do końca rozumiem, skąd Panu taką łatkę przypięto. A że wymagał Pan... no przecież na tym polega ta praca. Chodziło o to, żeby teksty były lepsze, piękniejsze, wartościowsze - zawsze przecież mogą takie być. I był Pan otwarty na polemikę. Nie było to łatwe, ale można było Pana przekonać. To piękna cecha, jeśli ktoś wie, czego chce i jest przekonany do tego, ma wizję. Pan, panie Marku, ją miał. Zawsze, do każdego tekstu, zawsze pełen energii, jak coś nie wypalało, to Pan już się zapalał do palnu B i planu C i planu D i ten alfabet nigdy się nie kończył... Zapamiętam Pana uśmiechniętego. I zapamiętam moją pierwszą interwencję od Pana... jak to w słuchawce w budce telefonicznej w Krówce trzeszczało i słychać było audycje radiowe zamiast osoby, do której się dzwoniło...
J
Jolanta
Los jest okrutny.Szkoda Człowieka.Wyrazy współczucia dla żony i córki
M
Marek
nie znałem pana , panie Marku, ale modlę się za pana duszę,***
G
Greenmastery
Odszedł w miejscu, które tak bardzo kochał. Serdeczne kondolencje dla rodziny i znajomych.
Niestety ukochana krówka zabrała mu życie.
M
Monia
Był WIELKI... w tym co robił i jakim był człowiekiem. Owszem miał wady, jak każdy z nas, swoje sprawy i problemy, ale mimo to nigdy nie zapominał o innych, zawsze pomocny, po prostu dobry człowiek... i to dzięki Niemu będę pamiętać, że w "mimo że" przed "że" nie stawiamy przecinka... dziękuję za wszystko Marku!
s
szara myszka
zycie jest okrutno...........
odbiera nam tych najlepszych.............
(ds)
Nie mogę uwierzyć... Jak to się mogło stać? I to akurat w Krówce, którą tak kochał???? Fakt, pisanie do "Jego" Magazynu nie było łatwe. Tekst miał być na już, najlepiej na wczoraj... W poniedziałek, góra wtorek. Potem do czwartku zmienialiśmy go razem. Raz... drugi, trzeci. Red. Heyza przychodził, wzywał, kreślił, skracał, poganiał. Przyznaję - wkurzał. Potem jednak okazywało się, że ma to sens i tekst na tym zdecydowanie zyskuje. Ja dzięki temu sporo się nauczyłam. Dziękuję Panie Marku...
C
Celina P.
Panie Marku,

A tydzień temu widzieliśmy się w Krówce ... Ja tam przypadkiem i przelotem, Pan jak zwykle...zawsze. Najpiękniejsze miejsce pod słońcem. Ciągle tam wracam, kiedyś z moją mamą, teraz już z własnym synem. Czas leci i wszystko przemija, ale myślałam, jakoś tak w naiwności swojej, że Pan, Panie Marku, będzie tam zawsze. Tak jakby to miejsce, ten las nie mogły istnieć bez Pana, a Pan bez niego ... i tak trochę miałam racje ... zawsze wierny swojej Krówce ... do końca.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska