https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Był w nas entuzjazm

Liliana Sobieska
Po wielu zabiegach i staraniach szkole naszej  nadaliśmy imię podporucznika Piotra  Wysockiego.
Po wielu zabiegach i staraniach szkole naszej nadaliśmy imię podporucznika Piotra Wysockiego. LILIANA SOBIESKA
Rozmowa z Marianem Łakomcem, nauczycielem i wieloletnim dyrektorem szkoły podstawowej w Świedziebni

     - W szkolnictwie przepracował pan większość swojego życia.
     
- Po wojnie skończyłem liceum ogólnokształcące w Golubiu-Dobrzyniu i zgłosiłem się do pracy w zawodzie nauczycielskim, w 1949 roku rozpocząłem pracę w szkole podstawowej w Świedziebni. W tym czasie skończyłem też roczne studium pedagogiczne w Toruniu. To były takie czasy, że uczyłem dosłownie wszystkiego. Wówczas wymiar pracy nauczycielskiej obejmował trzydzieści sześć godzin tygodniowo.
     - Jak wyglądała ówczesna typowa klasa?
     
- Klasy były liczne, do czterdziestu osób. Były to czasy powojenne, więc trafiali się też uczniowie nieco przerośnięci. Teoretycznie istniał przymus kończenia szkoły podstawowej, ale zapotrzebowanie społeczne na wykształcenie nie było zbyt duże, tak że piętnasto, szesnatolatkowie jeśli nie chcieli się uczyć, byli z tego obowiązku zwalniani. Po dwóch latach pracy w szkole nosiłem się z zamiarem wyjazdu, wręcz zmiany zawodu. Dostałem jednak nagrodę w wysokości dziesięciu tysięcy złotych, do tego dołączyły sprawy rodzinne, więc zdecydowałem pozostać w Świedziebni. W 1951 roku objąłem funkcję kierownika szkoły w Wąpielsku, gdzie spędziłem dwanaście lat. I znowu wróciłem do Świedziebni na stanowisko kierownika.
     - W jakich warunkach funkcjonowała?
     - W dość trudnych, wręcz prowizorycznych. Mieściła się w czterech izbach dawnego dworku, oprócz tego wynajmowaliśmy pomieszczenia w prywatnych domach. Nauczyciele musieli więc wędrować błotnistymi, wiejskimi drogami do wielu miejsc. Dowóz dzieci do szkoły nikomu się jeszcze nie śnił, więc uczniowie po wiele kilometrów dochodzili do Świedziebni z okolicznych wsi. Od wczesnych lat sześćdziesiątych nauka rozpoczęła się w nowym budynku szkoły funkcjonującym do dziś.
     - Ale nauka to nie wszystko, trzeba jeszcze istnieć w środowisku...
     - Ważną sprawą było zjednanie całego środowiska nauczycielskiego wokół szkoły. Ludzie pracowali wspaniale. Organizowaliśmy szereg imprez szkolnych jak choinki dla dzieci, zabawy karnawałowe dla dorosłych co świetnie integrowało społeczeństwo. Przeprowadziliśmy remont centralnego ogrzewania w szkole, zagospodarowaliśmy też teren przyszkolny obsadzając go ozdobnymi drzewami i krzewami. Walczyłem o wybudowanie bloków mieszkalnych dla nauczycieli i ich rodzin. Powstało też boisko szkolne, w czym bardzo ochoczo pomagali rodzice uczniów. W latach siedemdziesiątych już jako dyrektor zbiorczej szkoły gminnej przy pomocy mieszkańców i lokalnych władz doprowadziłem do położenia przyzwoitej drogi dojazdowej we wsi. Efekty dydaktyczno-wychowawcze naszej szkoły też były dobre, bo absolwenci naszej szkoły bez trudu dostawali się do szkół średnich.
     - No i przyszedł moment kiedy zdecydował się pan nadać szkole imię.
     - Dowiedziałem się, że po powstaniu listopadowym oddziały powstańcze po opuszczeniu Rypina zakończyły ten patriotyczny zryw właśnie w Świedziebni. Wspólnie z gronem pedagogicznym i mieszkańcami postanowiliśmy ten fakt wykorzystać. Po wielu zabiegach i staraniach szkole naszej nadaliśmy imię podporucznika Piotra Wysockiego.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska