https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Byli współpracownicy AMG Invest: - Przegraliśmy w sądzie, ale nie damy za wygraną!

Agnieszka Domka-Rybka [email protected]
Byli współpracownicy AMG Invest zorganizowali w październiku 2011 strajk w Giebni (na zdjęciu). Zablokowali wjazd do magazynów, nie wypuszczali ani nie wpuszczali samochodów dostawczych.
Byli współpracownicy AMG Invest zorganizowali w październiku 2011 strajk w Giebni (na zdjęciu). Zablokowali wjazd do magazynów, nie wypuszczali ani nie wpuszczali samochodów dostawczych. Nadesłane
Próbowali udowodnić w sądzie, że oficjalnie mieli firmy, a pracowali jak zatrudnieni.

- Popełniliśmy zasadniczy błąd. Oskarżaliśmy AMG, a powinniśmy POLOmarket, bo to w jego magazynach świadczyliśmy usługi - mówi Bartosz Czarneckiz Janikowa, jeden z sześciu byłych współpracowników, którzy poszli do sądu.

AMG Invest to spółka-córka POLOmarketu.

W uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego w Inowrocławiu czytamy m.in., że "byli magazynierzy byli świadomi, że z firmą nie łączy ich umowa o pracę, lecz jako prowadzący działalność gospodarczą świadczą usługi w magazynie POLOmarketu". Sąd oddalił ich powództwo.

Dla kogo w końcu pracowali: dla AMG czy POLO?

Jest tam również np. taki fragment: "Wszystkie dokumenty, jakie przedłożyli powodowie, by potwierdzić stosunek pracy, tj. listy obecności, wnioski o wolne, rozliczenie miesięczne, są dokumentami POLOmarketu związanymi z funkcjonowaniem magazynu."

Z protokołów sądowych wynika, że dawni magazynierzy nie wykonywali pracy na rzecz pozwanej spółki AMG Invest, natomiast świadczyli usługi magazynowe tylko i wyłącznie na rzecz innego podmiotu, czyli POLOmarketu, w należącym do niego magazynie.

- Żałujemy więc, że nie oddaliśmy do sądu tych, których powinniśmy, czyli firmę POLOmarket - twierdzi Czarnecki. - Formalnie złożymy apelację w sprawie, którą przegraliśmy z AMG. Jednocześnie wytoczymy inną POLOmarketowi. Tak doradzili nam prawnicy.

W sprawę włączył się znany polityk: Jan Rulewski

Co na to POLOmarket? - Nie posiadamy żadnych oficjalnych informacji o jakichkolwiek roszczeniach wysuwanych przeciwko naszej spółce - wyjaśnia Katarzyna Ciszewska, jej rzecznik prasowy.

POLOmarket od początku utrzymuje, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego.

Przypomnijmy, byli magazynierzy twierdzą, że zerwano z nimi umowy po tym, jak w październiku 2011 roku zorganizowali strajk w Giebni. Zablokowali wjazd do magazynów, nie wypuszczali ani nie wpuszczali samochodów dostawczych. Domagali się w ten sposób podwyżek i więcej dni wolnych. Poszli do sądu, by udowodnić, że choć oficjalnie prowadzili działalność gospodarczą, pracowali jak na etacie. W tę sprawę włączył się m.in. Jan Rulewski, senator PO.
 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Leonard Borowski
W Polsce rządzą pieniądze, skorumpowani politycy i tacy sami urzędnicy. Parę lat temu miałem kontrolę z PIP-y. Gruba baba ledwo mieszcząca się na krześle, od początku dążyła do ukarania mnie. I dopięła swego. Ktoś tam nie miał aktualnych badań. Śmiech na sali, poza karą : 1000 złotych. Niedługo potem dowiedziałem się, że w bydgoskiej PIP-ie pracuje syn lokalnego polityka, niejakiego Kazimierza Drozda, z którym nieco wcześniej zadarłem.  Którego jako oskarżonego, nie wiedzieć czemu, zażarcie bronił na sali rozpraw niejaki Igor Zgoliński, obecny szef XI wydziału karnego sądu rejonowego w Bydgoszczy. Szczególnie podły to czlowiek, ten Zgoliński.Kazimierz Drozd dyrektorował w spółce,  zamieszanej w aferę na szkodę Unilevera. Ten swoje straty wycenił na kilkanaście milionów złotych. Chodziło o przestępczą działalność firm Desire i częściowo Attrox, o czym madia nas informowały. A przestępstwo to nie była w stanie wykryć tzw. polska policja. Wyręczyli ich w tym holenderscy koledzy po fachu. Drozdowi nigdy nie postawiono żadnego, z tego właśnie powodu zarzutu. Taką mamy tzw. prokuraturę i "sprawiedliwość".
Wracając do załganego sądu, który orzekał w sprawie spółki społek z Giebni. Przypomniała mi się sprawa jeszcze wcześniejsza, kiedy zwolniłem z pracy nieuczciwą pracownicę, ta nasłała mi kontrolę. Oczywiście z PIP-y. Przylazła kobieta, która również szukała dziury w całym. I nic poważnego nie znalazła. Odmówiłem przyjęcia mandatu za zbyt przejrzystą dokumentację. Skierowali sprawę do sądu. Tam pewien idiota po 6-ciu rozprawach i przesłuchaniu kilkunastu świadków, stwierdził, że kara 300zł mi się należy. Bo tu cytat: 'NIE MA SKLEPU BEZ NADGODZIN". Kretyn w todze nie dpouszczał nawet myśli, że nie wszyscy pracodawcy, muszą "orać" swoich pracowników. Jak niewolników, na jakichś umowach śmieciowych czy tzw. samozatrudnieniu. Może dlatego nie udało mi się zbudować dużej sieci handlowej. I jestem z tego dumny, mogąc przy goleniu nie pluć sobie w twarz.
l
lalalalallalala
prywaciarze strajkowali... smiech na sali!! Otworze firme i bede strajkowal, ze za malo zarabiam hahaha
o
obcy 555
hahaha!!  mówiłem żeby dać sobie spokój przecież to wiadome że nie macie żadnych szans wygrać z PM . Niepotrzebny stracony czas na sprawy sądowe.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska