Postępowanie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Miastku. To było żmudne śledztwo, wielokrotnie przedłużane.
Wydawało się, że dojdzie do umorzenia. Tymczasem jest inaczej. - Postawiliśmy zarzuty doktorowi Ireneuszowi O. - mówi "Pomorskiej" Joanna Kowalska, prokurator rejonowy w Miastku. - Dotyczą one potwierdzenia nieprawdy w dokumentach medycznych, co do okoliczności mających znaczenie prawne, jakoby pacjenci byli przyjmowani w przychodni poradni ogólnej szpitala. W ocenie części świadków te świadczenia medyczne nie były faktycznie wykonane.
To spowodowało, jak mówi prokurator rejonowy w Miastku, że szpital niesłusznie występował o pieniądze do Narodowego Funduszu Zdrowia.
Pytamy, o jaką kwotę chodzi. Prokurator Kowalska mówi, że o kwotę rzędu 19 tys. zł. Na taką sumę Ireneusz O. usłyszał zarzuty. Pytamy, ilu osób sprawa dotyczy. Słyszymy, że ok. dwustu pacjentów. - Taki zgromadziliśmy materiał dowodowy z przesłuchań świadków - mówi Kowalska. - Pacjenci stwierdzili, że nie byli w przychodni, jak wskazano w dokumentacji medycznej. Zarzuty dotyczą lat 2013-2014. Świadków do przesłuchania, jak się dowiadujemy, było 1 tys. 900. Teraz prokurator pracuje nad zakończeniem postępowania i skierowaniem sprawy do sądu. - Będzie akt oskarżenia - mówi Kowalska. - Za kilka lub kilkanaście dni powinien być już sporządzony - słyszymy.
Ireneusz O. przyznał się do popełnienia przestępstwa, ale odmówił złożenia wyjaśnień. Na akt oskarżenia jeszcze musimy poczekać, ale wygląda na to, że sprawa zakończy się ugodą i nie będzie procesu z przesłuchiwaniem świadków przed sądem.
Gdy się sięgnie do archiwów sprawy, okazuje się, że owe 19 tys. zł, które zawarto w zarzutach, pojawiły się już po wewnętrznej szpitalnej kontroli zarządzonej przez dyrektora szpitala Leszka Bonnę. Tyle, że suma wskazana przez szpital była większa i sięgała niemal stu tysięcy złotych. Przypomnijmy, to dyrektor Bonna poinformował prokuratora o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.