- Pogotowie? To jakaś fikcja - irytuje się pani Anna, mieszkanka budynku przy ul. Sobieskiego. - Dzwoniliśmy tam cały czas i ciągle było zajęte albo nikt nie odbierał. A kiedy już ktoś podniósł słuchawkę - dowiedzieliśmy się, że nie powinniśmy narzekać - bo inni to i przez tydzień prądu nie mają.
Przy ul. Sobieskiego 1/3 awaria prądu zaczęła się w piątek po południu.
Pracownicy Pogotowia Energetycznego przyjechali po kiilku godzinach. Awarii nie usunęli - ale prądu zabrakło także w budynku obok. Naprawianie trwało do północy - bezskutecznie. Ostatecznie awarię usunięto po ponad 30 godzinach.
Dlaczego mieszkańcy tak długo nie mieli prądu? - Burze spowodowały zniszczenia w całym Toruniu - mówią nieoficjalnie pracownicy naprawiający usterkę. - W pierwszej kolejności naprawiane były te awarie, które bezpośrednio zagrażały życiu - np. zerwane przewody.
Problem z pogotowiem energetycznym mieli też mieszkańcy Lubicza. - Tylko w tym roku chyba z pięć razy mieliśmy awarię prądu - mówi Iza Malinowska. - Ale na pogotowie dodzwonić się nie było można.
Nie udało się skontaktować z rzecznikiem prasowym Energi - jest na urlopie. W budynkach przy ul. Sobieskiego jest już prąd - ale z prowizorycznego kabla. Awaria ciągle nie została naprawiona.