Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Camerimage 2015. Święto kina już 6. raz w Bydgoszczy. Jak długo jeszcze?

Joanna Pluta
Marek Żydowicz podczas otwarcia tegorocznej edycji festiwalu Camerimage.
Marek Żydowicz podczas otwarcia tegorocznej edycji festiwalu Camerimage. Paweł Skraba
Kiedy w 2010 roku Marek Żydowicz przeniósł festiwal Camerimage z Łodzi do Bydgoszczy, wiele osób widziało w tym szansę dla miasta. Więcej turystów, pieniędzy, głośno o nas na świecie. Teraz impreza może stąd wyjechać.

Chociaż na razie to jedynie domysły. Oficjalnie nic nie zostało powiedziane. Jednak każdy wie, a sam dyrektor festiwalu Marek Żydowicz tego nigdy nie ukrywał, że z imprezą, która w tym roku zostanie już zorganizowana po raz 23., pójdzie tam, gdzie będzie miał najlepsze warunki dla rozwoju.

W Bydgoszczy ich nie ma? Fundacja Tumult rocznie na organizację Camerimage w Bydgoszczy dostaje od miasta 2,5 mln zł. To sporo, bo grubo ponad jedna trzecia budżetu imprezy, który Żydowicz wycenia na 6,5-7 mln. Są hotele - zarówno te o średnim standardzie, jak i te z najwyższej półki dla najważniejszych gości. Jest lotnisko, które w czasie trwania imprezy przeżywa prawdziwe oblężenie. Jest część bydgoszczan, która festiwal uwielbia i co roku nie może się doczekać tych tłumów zagranicznych gości na ulicach. Nie ma natomiast dobrej bazy, czyli miejsca, w którym festiwal mógłby zagościć na dobre.

Marek Żydowicz wiele razy podkreślał, że Opera Nova to za mało. - Jesteśmy bardzo wdzięczni dyrektorowi Figasowi, że udostępnia nam budynek, że pracownicy są tak wyrozumiali i pomocni - mówił szef Camerimage. - Ale to nie jest budynek przystosowany do organizacji takiego rodzaju imprezy, którą jest festiwal filmowy. Brakuje kabiny projekcyjnej z prawdziwego zdarzenia. Proszę sobie wyobrazić, jak w maleńkim pokoju przy reflektorach jak w ukropie uwija się kilka osób, jak mało mają miejsca. Każdego roku urządzenie się w ON jest prawdziwym wyzwaniem logistycznym. Ale jest jak jest, ciągniemy te kable, wciskamy do małej kabiny ludzi i jakoś to idzie. Osobną sprawą są stoiska wystawców, którzy dla nas są jak dopust boży. To oni dają pieniądze, a jeśli trzeba im odmawiać, bo foyer Opery ma swoje ograniczenia i nie ma ich po prostu gdzie ustawić, to pieniądze uciekają. Tak się nie da na dłuższą metę.

Rozwiązaniem tego problemu miała być budowa wielkiego, prestiżowego centrum kongresowego, najlepiej według projektu jakiegoś znanego architekta, w którym wreszcie festiwal miałby warunki z prawdziwego zdarzenia. Sprawa była dyskusyjna, bo o ile rzeczywiście w czasie trwania festiwalu w takim centrum tętniłoby życie, o tyle pozostaje pytanie, co mogłoby się tam dziać przez resztę roku?

Marek Żydowicz twierdził, że wiele. Że jeśli tylko byłby dobry plan i dobry podmiot zarządzający, budynek sławiłby miasto nad Brdą na cały świat. - Boję się, że w Bydgoszczy zaczynają panować ciemności - mówi teraz. - Trzeba wreszcie zdać sobie sprawę, że to miasto musi mieć atrakcję turystyczną, która da pretekst, żeby tu przyjeżdżać. Inaczej Bydgoszcz odpłynie na prowincję.

Były więc projekty, pomysły, wykonano już nawet studium wykonalności dla budynku. Była też perspektywa na pieniądze z Unii. Niestety, perspektywa się zmieniła, pieniędzy z Unii na budowę nowych obiektów przeznaczonych na działalność kulturalną nie będzie. A miasta nie stać, żeby na inwestycję wyłożyć z budżetu. Miało być partnerstwo publiczno-prywatne. Z tego też nic nie wyszło.

Czytaj: Wielkie święto operatorów filmowych. W Bydgoszczy rozpoczął się Camerimage 2015 [zdjęcia]

Kilka miesięcy temu prezydent Bydgoszczy zapowiedział, że centrum kongresowe nie powstanie. - Trudno składać deklaracje co do przyszłości festiwalu nad Brdą - mówi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Rafała Bruskiego. - Trzeba przy tym pamiętać, że są także inne festiwale i inne formy promocji. Na razie skupiamy się na tym, że umowa gwarantuje, że festiwal będzie gościł nad Brdą do 2017 roku. - Jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi i z umów się wywiązujemy - mówił niedawno Żydowicz. - Co zrobię? Mogę zostać, mogę wyjechać. I znów usłyszę, że Żydowicz to zdrajca, bo miasto tyle zainwestowało! W kulturze jest takie dziwne przekonanie, że człowiek powinien siedzieć w miejscu i koniec. A ja chcę, żeby festiwal się rozwijał. On nie może stać w miejscu.

Kilka miesięcy temu z Łodzi, w której impreza odbywała się wiele lat, napłynęła informacja, że dobrze by było, gdyby Camerimage wróciło. Wacław Kuczma od stycznia stanie na czele toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej i mówi, że liczy na ścisłą współpracę z Żydowiczem; pojawiają się głosy, że festiwal może wrócić do Torunia.

Do Bydgoszczy co roku na Camerimage przyjeżdża kilka tysięcy osób - głównie gości zagranicznych. Każdego roku gościmy wyjątkowe postaci światowej kinematografii - byli już u nas Alan Rickman, Alan Parker, Keanu Reeves, Nastasja Kinsky, John Turturro, Sissy Spacek i wielu wielu innych. Każdego roku turyści zostawiają w Bydgoszczy mnóstwo pieniędzy, a wywożą dobre wspomnienia i opowiadają o nas innym. Nie szkoda to wszystko stracić?

***

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska