Chodzi o działkę położoną tuż przy drodze krajowej nr 1, na południe od ul. Żwirki i Wigury, na przeciwko stacji paliwowej BP. Obok za kilka lat obok ma przebiegać trasa średnicowa.
Apetyt na ten grunt, od dłuższego czasu, miał zachodni koncern, właściciel sieci sklepów budowlanych "Castorama". Pierwotnie planował on, po wykupieniu sąsiednich prywatnych działek, zbudowanie tam nawet hipermarketu o powierzchni 25 tys. m kw. Jednak urbaniści ustalili, że po powstaniu centrum handlowego natężenie ruchu w tym rejonie miasta może wzrosnąć nawet o 95 proc. Dlatego radni nie zgodzili się na budowę w tym miejscu hipermarketu. Nic nie stoi na przeszkodzie za to, by powstał tam supermarket, czyli w języku urzędowym "obiekt o powierzchni sprzedażowej poniżej 2 tys. m kw." Na takowy Rada Miasta nie musi wyrażać zgody.
Do wczorajszego przetargu stanęło czterech oferentów, w tym przedstawiciel "Castoramy". Cena wywoławcza wynosiła 252,81 zł za m kw. Niespodziewanie (od dłuższego czasu trwa zastój na rynku nieruchomości, wiele przetargów na miejskie grunty zostało unieważnionych z powodu braku chętnych) rozgorzała zacięta walka. W wyniku licytacji nabywca - prywatna firma z Bydgoszczy zaoferowała cenę 2.256 zł 55 gr za m kw. Oznacza to, że do kasy miasta może wpłynąć ponad 2,4 mln zł.
Po 1 maja dowiemy się czy zamierza inwestować w Toruniu, czy też nie wpłaci pieniędzy, a tak wysoką cenę wylicytowała by zablokować "Castoramę".
