Czy to oznacza, że zniknie z naszej rodzimej telewizji? Na razie rozpoczął współpracę z TVN Style, gdzie poprowadzi program "Po mojemu".
- Wystartował pana nowy program "Po mojemu - Wojciech Cejrowski" w TVN Style. Czy to oznacza, że "Boso przez świat" w TVP 2 spadnie z anteny?
- A czy ja mam z TVP kontrakt gwiazdorski, który zabraniałby mi jakichkolwiek występów poza nią?
- Nic mi o tym nie wiadomo…
- Mnie też nie. Prawda jest taka, że za umowę na wyłączność nie dość, że płaci się osobno, to jeszcze bardzo dużo, skoro już człowiek ma sobie ograniczyć pole działania. Telewizja Polska nie zaproponowała mi takiego kontraktu, w związku z czym z wielką przyjemnością nadal będę występował w "Dwójce", korzystając jednocześnie ze swoich swobód obywatelskich i pojawiając się wszędzie tam, gdzie mi się podoba.
- Ostatnio znów pan ostro namieszał, obwieszczając wszem i wobec, że wyjeżdża z Polski, bo ma już wszystkiego dosyć. To prawda?
- Przede wszystkim nie podoba mi się to, co dzieje się w Europie. W Polsce mieszkają moi rodzice, w związku z czym będę tu bywał. Ale majątek, wszelkie swoje biznesy oraz obywatelstwo rzeczywiście przenoszę za granicę, co nie przeszkodzi mi w prowadzeniu programów w polskiej telewizji.
- Czy aby się nie przesłyszałam? Powiedział pan obywatelstwo?
- Owszem, dobrze pani usłyszała. Uważam, że obywatelstwo Unii Europejskiej jest najgorsze z możliwych.
- Czyżby?
- W Unii Europejskiej płaci się najwyższe podatki. Mało tego: umowy między UE a innymi krajami są takie, że jeśli jest się obywatelem unii, podatki należy płacić tu. Wolę więc nie być obywatelem unii, tylko mieć ze dwa paszporty, które zawsze pozwolą mi przyjechać do Polski.
- Na przykład jakie?
- Choćby amerykański i ekwadorski.
- Mam rozumieć, że obecnie legitymuje się pan paszportami amerykańskim i ekwadorskim?
- To, co ja teraz mam, to już wyłącznie moja sprawa. Podkreślam jeszcze raz: nie ma ekonomicznego sensu pozostawanie obywatelem UE. Racjonalne gospodarowanie swoim majątkiem oznacza wyniesienie go poza unię, przynajmniej w moim przypadku, i płacenie podatków w wysokości np. 11 procent. Poza tym polskie prawo zabrania mi przeniesienia mojej spółki do Panamy, która jest uznawana za raj podatkowy. Tam się płaci 100 dolarów rocznie ryczałtowo. I tak będę robił! Polska nie zarobi na mnie nic, bo wymyśliła sobie zbyt wysokie podatki. Wszystko, co mogę, przeniosę, za granicę.
- Kiedy nauczył się pan tak liczyć pieniądze?
- W podstawówce. Zawsze byłem samodzielnym dzieckiem, a na własnym utrzymaniu jestem od 16 roku życia. Od tamtej pory zarabiam więcej niż moi rodzice.
- Jest pan przy tym dusigroszem?
- Nie, skądże! Wprost przeciwnie - sieję groszem na lewo i prawo, i wciąż mi rośnie. Bardzo lubię inwestować. Może odzywa się we mnie jakaś żydowska żyłka? Po prostu mam smykałkę do pieniędzy. Ich zarabianie dobrze mi wychodzi.
- W co pan aktualnie inwestuje?
- Teraz w ziemię w paru miejscach na świecie. Poza tym chcę dokończyć statek mieszkalny, który pozwoli mi dowolnie przebywać wzdłuż Amazonki i Orinoko oraz w basenie Karaibów. Na statku będzie kilka pokoi do wynajęcia. Gdy nie będę tam akurat mieszkał lub pisał książki, co bogatsze osoby będą mogły spędzić u pana Wojtka tydzień czy dwa.
- A może jest pan już tak dorobiony, że mógłby już spocząć na laurach?
- Od czterech lat jestem już na emeryturze. Pracuję wyłącznie dla przyjemności.
- Skoro wyjeżdża pan z Polski, to jak chce pan robić swoje programy?
- Przecież to wszystko jedno, czy na plan "Boso przez świat" wyjeżdżam z Polski za granicę, czy z zagranicy za granicę. To całkowicie obojętne dla tego programu. Moja skrzynka mailowa wszędzie działa tak samo. Postanowiłem, że zostawię sobie w Polsce ze dwie posesje oraz jedną, dwie firmy, po to, by mieć wygodniejszy dostęp do moich rodziców. Poza tym naprawdę nie widzę najmniejszego sensu w tym, by mieszkać na tym zmurszałym kontynencie bez perspektyw. Bo to jest narastający, biurokratyczny kołchoz. No i ten klimat - zupełnie nie dla mnie. Nienawidzę zimy. Będę polskim bocianem, który zimuje gdzie indziej.
- Jak często będzie przyjeżdżał pan do Polski?
- Mniej więcej tak, jak teraz. Czasem trzy, a czasem siedem razy do roku. Bilety lotnicze są bardzo tanie. Oczywiście pod warunkiem, że kupuje się je za granicą. Bilet z Miami do Londynu kosztuje 300 dolarów, a z Londynu do Miami - już 650. Zawsze więc kupuję bilety za pośrednictwem mojego agenta w Ameryce.
- Ciekawe, czym skusiła pana szefowa TVN Style, że podjął pan z nią współpracę?
- Nie musiała kusić. Podczas jednego ze spotkań spytała mimochodem, czy nie zrobiłbym u niej jakiegoś programu. Powiedziałem: "Pokaż mi swoją stację i ofertę programową". TVN Style wydała mi się bardzo fajna, chociaż myślałem, że skoro występuje tam Jolanta Kwaśniewska, to będzie to jakieś feministyczne obrzydlistwo. Okazało się, że - poza Kwaśniewską - oferta programowa albo mi odpowiada, albo mi nie przeszkadza. Generalny rys tej stacji jest taki, że jest skierowana do kobiet, które cenią sobie wartość taką jak szarmancki mężczyzna i pozwolą sobie drzwi otworzyć. Nie upierają się, że "jestem równouprawniona, więc sama sobie otworzę". To kanał dla kobiet, które chcą mieć dzieci i wychowywać je w atmosferze rodziny a nie singla. Pomyślałem więc, czemu nie? Wymyśliliśmy cykl "Po mojemu", na razie 12 odcinków. Będę w nim tropił absurdy naszej rzeczywistości.