Wygrana na wyjeździe daje im szansę na rozstrzygnięcie rywalizacji na własnym parkiecie. Trzeba jednak odnieść dwa zwycięstwa, co przy klasie rywalek nie jest w żadnym razie oczywiste. Podopieczne Piotra Makowskiego, które w sobotę dość gładko przegrały 0:3, w niedzielnym spotkaniu zaprezentowały się z zupełnie innej strony. Stanowiły zespół i jeśli jednej zawodniczce w danym momencie gra nie szła, inna brała na siebie odpowiedzialność. No i miały liderkę czyli Ewę Kowalkowską.
Jedną z siatkarek, które miały spory udział w zwycięstwie jest 21-letnia Sylwia Pelc, środkowa bloku, która w obydwu meczach wychodziła w pierwszej szóstce. W niedzielę ustanowiła swój rekord życiowy w PlusLidze, zdobywając 16 punktów, w tym aż 5 blokiem. W obu meczach Sylwia "pokonała" bardziej doświadczoną Katarzynę Mróz. Zdobyła 23 punkty w tym siedem blokiem, a jej koleżanka z zespołu odpowiednio 14 i 4.
- Jestem przede wszystkim zadowolona, że wygrałyśmy, że potrafiłyśmy podnieść się po sobotniej porażce i pokazałyśmy w niedzielę zupełnie inną grę - mówi wychowanka MMKS Łańcut, która w Centrostalu jest drugi sezon. - Byłam bardzo zła na siebie za zagrywki, ponieważ mi nie wychodziły (na 16 w obu meczach sześć błędów, tylko jeden as - red.). Niestety , wyglądało to zupełnie inaczej, niż na treningu. Tam było wszystko w porządku, a jak przyszło do meczu... Staram się zawsze grać najtrudniejszą jaką mam, ale nie zawsze, niestety wychodzą. W ataku i bloku też starałam się grać najlepiej i te punkty same wyszły z gry. Na meczu nie zastanawiam się nad tym ile ich jest. To był po prostu dobry dzień, czułam się też lepiej niż w sobotę, bo to był taki mecz rozpoznawczy dla mnie. Wiedziałam już więcej jak trzeba grać. Zresztą cały czas chcę jak najlepiej grać, rozwijać się, iść do przodu i zdobywać doświadczenie. Najważniejsze jednak teraz, żebyśmy dobrze zagrały we własnej hali. Mam nadzieję, że uda nam się powalczyć z dobrym skutkiem
Czytaj e-wydanie »