"Drogie te nawozy" - powtarzają rolnicy. Niektórzy chcąc zaoszczędzić i kupują na targowiskach czy od handlarzy obwoźnych. Oszczędność szybko może okazać się pozorna, bo jest ryzyko trafienia na podróbkę, która nie spełnia swojej roli. Postanowiliśmy sprawdzić, z czego wynikają ceny nawozów i środków ochrony roślin.
10 lat pracy i ponad 100 badań nad nowym środkiem ochrony roślin
- Zanim środek ochrony roślin zostanie dopuszczony do obrotu, należy go poddać szczegółowym badaniom i procesowi rejestracji - - mówi dr Joanna Gałązka, Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin. - Dopiero kiedy je przejdzie, może zostać wprowadzony na rynek i być stosowany. To sprawia, że środki ochrony roślin to obok lekarstw najbardziej kontrolowana i uregulowana prawnie gałąź przemysłu chemicznego.
Nowy środek musi przejść długą drogę, której przebycie zajmuje ok. 10 lat. W tym czasie ŚOR jest poddawany ponad 100 badaniom - właściwości fizycznych i chemicznych danej substancji, badaniom skuteczności, badaniom toksykologicznym i ekotoksykologicznym.
Przeczytaj też: Spłonęło aż 18 tys. hektarów traw! Za 1/3 pożarów w Polsce odpowiadają rolnicy?
Co sprawdza się przed dopuszczeniem nowego środka ochrony roślin? - W trakcie tworzenia nowego preparatu sprawdza się czy i w jaki sposób substancja czynna wpływa na roślinę i całe środowisko oraz w jakim tempie ulega biodegradacji, a także czy i w jaki sposób wpływa na osobę wykonującą zabieg ochrony roślin i na konsumenta żywności - wyjaśnia dr Joanna Gałązka. - Dzięki temu można precyzyjnie określić rodzaj uprawy, w której preparat może być stosowany, gatunki zwalczanych szkodników, terminy zabiegów, dawkowanie, niezbędną ochronę osobistą i inne środki ostrożności, okres karencji i prewencji, a także dopuszczalne poziomy pozostałości.
Do rejestracji niejeden krok
Kiedy już dany ŚOR przeszedł pozytywnie wszystkie badania, potrzebna jest jeszcze jego rejestracja. Proces takiej autoryzacji, czyli dopuszczenia do obrotu i stosowania jest wieloetapowy i ściśle uregulowany. Objaśnia to specjalistka z PSOR:
- Najpierw na poziomie Unii Europejskiej autoryzowana jest substancja czynna. W autoryzację zaangażowane są takie polskie instytucje jak Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Instytut Ochrony Środowiska czy Instytut Ochrony Roślin.
- Drugi etap polega na autoryzacji gotowego środka ochrony roślin jako preparatu o konkretnym stężeniu substancji czynnej i ściśle określonych warunkach stosowania (m.in. rodzaj uprawy, dawka, karencja, prewencja).
- Trzecim etapem będzie monitorowanie stale rozwijającej się wiedzy naukowej dotyczącej danej substancji czynnej. - Co pewien czas każda substancja czynna jest poddawana ponownej ocenie, w której bierze się pod uwagę zarówno nową wiedzę naukową, jak i systematycznie rosnące wymagania odnośnie bezpieczeństwa środków ochrony roślin.
Żadna substancja czynna ani środek nie są zatwierdzane na stałe. Ich zatwierdzenie podlega nieustającej weryfikacji.
- Okres badań i rejestracji stanowią swego rodzaju sito, które przepuszcza tylko 1 na średnio 160 tysięcy substancji-kandydatów. To wszystko sprawia, że dla firmy chemicznej umieszczenie jednego preparatu na rynku to wieloletnia inwestycja rzędu 250 mln euro. W efekcie rolnicy dostają do dyspozycji produkt, który aplikowany zgodnie z prawem, dobrą praktyką i etykietą-instrukcją stosowania jest bezpieczny dla użytkownika, upraw, środowiska i konsumenta żywności - podsumowuje dr Joanna Gałązka.
Ceny środków ochrony roślin i nawozów - co się na nie składa? Wyjaśnia Anwil Włocławek, Ciech Sarzyna i Grupa Azoty
- Końcowa cena produktu zależna jest od wielu czynników, takich jak surowce i komponenty, których ceny zależne są od trendów globalnych, a także od kosztów produkcji, takich jak koszty pracy i koszty energii - tłumaczy nam Jacek Skwira, dyrektor marketingu w biznesie agro Grupy Ciech. - Bardzo ważny jest też stały rozwój środków produkcji i udoskonalanie procesów technologicznych.
- Podstawowym czynnikiem cenotwórczym w przypadku nawozów mineralnych są notowania gazu, który jest podstawowym surowcem do ich produkcji oraz – oczywiście – relacja popytu i podaży - wyjaśnia Adam Jarosz, członek zarządu ds. sprzedaży Anwil S.A.
Wskazuje na to również Artur Dziekański, rzecznik prasowy Grupy Azoty: - Produkcja nawozów mineralnych oparta jest w Polsce na surowcach, które trzeba w większości importować. W przypadku nawozów azotowych produkcja oparta jest na gazie ziemnym, a w przypadku nawozów wieloskładnikowych dodatkowo na fosforytach i soli potasowej. Przy produkcji nawozów ceny surowców odgrywają kluczowe znaczenie. Dla przykładu: w produkcji nawozów azotowych koszty surowców stanowią, w zależności od typu nawozów, od 70% do 90% kosztów ich wytwarzania.
- Osobne zagadnienie to inwestycje w rozwój istniejących i nowych produktów. W dobie rosnących wymagań związanych z ochroną środowiska oraz zapewnienia bezpieczeństwa konsumentów są to kwoty niebagatelne. Firmy, których strategie opierają na długofalowym rozwoju, konsekwentnie budują swoją własność intelektualną, stanowiącą jeden z głównych kapitałów firmy. Jest to cały zasób wiedzy, patentów i rozwiązań technologicznych wymaganych w Unii Europejskiej i na innych rozwiniętych rynkach związanych z szeroko rozumianą produkcją rolną - dodaje przedstawiciel przedsiębiorstwa chemicznego z Nowej Sarzyny.
- Dodatkowo w ostatnim czasie na ceny nawozów mają także wpływ ceny energii elektrycznej oraz koszty zakupu emisji CO2. Należy podkreślić, że przemysł chemiczny, a w szczególności w produkcji nawozów mineralnych, jest przemysłem wysoce energochłonnym, a koszty energii w Unii Europejskiej są najwyższe w świecie - zaznacza rzecznik Grupy Azoty. - Aby porównać skalę konkurencyjności pomiędzy przemysłem w Unii Europejskiej a innymi krajami posłużymy się takim przykładem: w 2018 roku ceny gazu w Rosji były prawie 3,5 razy niższe, w USA 2,5 razy niższe, a w Arabii Saudyjskiej aż ponad 6-ściokrotnie niższe w odniesieniu do notowań Gaspool na rynku Niemieckim - tlumaczy Artur Dziekański.
Sytuacja na rynku nawozów i środków ochrony roślin. Prognozy na przyszłość
Adam Jarosz przybliża sytuację na rynku: - Polskie rolnictwo zmienia się bardzo dynamicznie, szczególnie od momentu wejścia Polski do UE. Z drugiej strony analizy przeprowadzane zarówno przez ekspertów Europejskiej Organizacji Producentów Nawozów (Fertilizers Europe), jak i krajowe instytuty badawcze wskazują, że poziom zużycia nawozów w Polsce jest nadal niższy niż średnia unijna i dużo niższy niż np. w Niemczech, Belgii, czy Francji - podaje członek zarządu firmy z Włocławka.
Jacek Skwira z grupy Ciech odnosi się do sytuacji poprzedniego sezonu: - Nieznaczny spadek rynku w 2018 roku spowodowany był splotem wielu czynników, takich jak ekstrema pogodowe związane z niedostatkiem opadów i narastającą suszą oraz czynników ekonomicznych. Najważniejsze z nich to niezadowalające w opinii rolników ceny płodów rolnych, związanych zarówno z produkcją roślinną, jak i hodowlą zwierząt czy produkcją mleka. Dodatkowe czynniki to niepewność perspektyw produkcji rolnej związana choćby z pozycją rolnika w łańcuchu produkcji i dystrybucji żywności. Inną bolączką było występowanie chorób kwarantannowych zwierząt hodowlanych, które dla części rolników są istotnym elementem ich produkcji, a w tym wykorzystanie produkcji roślinnej bezpośrednio związanej z rynkiem środków ochrony roślin.
Przeczytaj też: Program azotanowy - kto i jak musi zrobić plan? Budzi obawy tych, którzy mają zwierzęta
Z analiz, jakie przywołuje przedstawiciel Anwil wynika, że spodziewane są wzrosty zużycia nawozów. - Ze względu na dużo mniejszą intensywność nawożenia w Polsce – w porównaniu do krajów rozwiniętych Europy Zachodniej, gdzie średnia wynosi ok. 102 kg/ha nawozów według czystego składnika – azotu, analitycy przewidują wzrost ilości używanych nawozów w naszym kraju. Prognozy średnioterminowe mówią o wzroście konsumpcji azotu do blisko 1,2 mln ton. Biorąc pod uwagę intensywność nawożenia w Europie Zachodniej, konsumpcja azotu w długim okresie może wynieść ponad 1,3 mln ton.
Przedstawiciel branży zaznacza, że wysoki poziom nawożenia przekłada się nie tylko na wielkość zbiorów, ale również na jakość plonów. - Przewidywany wzrost konsumpcji nawozów jest jednym z powodów, dla których nasza spółka podjęła decyzję o rozbudowie mocy instalacji w obszarze produkcji nawozów azotowych. Sfinalizowanie naszego przedsięwzięcia zaowocuje również poszerzeniem portfolio produktowego o saletrę grubą, saletrosiarczan amonu, saletrzak z siarką i saletrzak z magnezem o ulepszonych własnościach granuli - mówi Adam Jarosz.
Przeczytaj też: Dopłaty bezpośrednie 2019 - nabór wniosków. Rolnicy drugi raz obowiązkowo złożą je przez internet
Inaczej przyszłość tego rynku prognozuje przedstawiciel Grupy Azoty: - Obecnie rynek nawozów w Polsce i w Unii Europejskiej jest rynkiem nadpodażowym, sytuacja w najbliższych latach będzie się pogłębiała, ze względu na rosnące moce produkcyjne w innych regionach świata i całkowitą zmianę dotychczasowych relacji rynkowych - sygnalizuje Artur Dziekański.
- W ciągu następnych kilku lat (wg Fertilizers Europe) nie przewiduje się znaczącego wzrostu konsumpcji w Unii Europejskiej i w Polsce. Oczekuje się stabilizacji zużycia, a wpływ na to będą miały: zmniejszający się obszar uprawny w Polsce, ponieważ część powierzchni rolniczych będzie odłogowana oraz zagospodarowywana na infrastrukturę (drogi), przemysł i budownictwo - przekazuje Grupa Azoty. - Rynek nawozów mineralnych w Unii Europejskiej i w Polsce będzie w najbliższych latach malał i przekształcał się, z uwagi na szereg regulacji wprowadzanych na poziomie produkcji rolnej oraz na poziomie producentów nawozów.
________________
Panie, co tak drogo? Ceny działek rolnych w 2019 r. Przykład...