Ofiarami takiej polityki już zostały dwa filary ekipy z Estadio Mestalla, bo do odejścia do Villarreall (dosłownie) zmuszeni zostali Francis Coquelin i wieloletni kapitan Valencii Dani Parejo. Nie jest wykluczone, że w tym samym kierunku podąży jeszcze Gabriel Paulista. Wcześniej Valencia sprzedała do Manchesteru City utalentowanego Ferrana Torresa.
Drastyczne cięcie kosztów z jednej strony jest zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę, że Valencia ma za sobą bardzo słaby sezon. W Primera Division zajęła dopiero dziewiąte miejsce i po raz pierwszy od trzech lat nie zagra w Lidze Mistrzów ani nawet w Lidze Europy. Z drugiej jednak strony problemy „Nietoperzy” to nie tylko efekt koronawirusa. W dużej części odpowiada za nie właściciel klubu Peter Lim.
Singapurczyk od dawna nie jest - najdelikatniej mówiąc - ulubieńcem kibiców (piłkarzy również) Valencii. Konflikt zaczął się we wrześniu ubiegłego roku, kiedy wyrzucił z pracy szanowanego i lubianego przez wszystkich trenera Marcelino. Pod jego kierunkiem „Nietoperze” zanotowały bardzo udane dwa poprzednie sezony. Oba kończyły na czwartym miejscu, a w drugim udało im się zdobyć również Puchar Króla. Pierwsze trofeum od ponad dekady.
Tym większy był szok, gdy niemal na starcie nowego sezonu Marcelino został zwolniony. On sam twierdził, że przez... Puchar Króla. Lim miał być na niego wściekły za to, że nie skupił się na rywalizacji w La Liga i wywalczeniu lokaty gwarantującej awans do Champions League.
Nastrojów w klubie na pewno nie poprawił niedawny wpis córki Lima na Twitterze, która postanowiła odnieść się do krytyki ze strony kibiców: „Klub jest nasz i możemy z nim robić, co tylko chcemy” - napisała. Post później usunęła, ale niesmak pozostał...
- Jesteśmy tu dzisiaj po prostu ze względu na to, co dzieje się w Valencii. Sposób, w jaki klubem zarządzają Meriton Holdings i Peter Lim, jest katastrofalny od wielu lat. Zarówno jeśli weźmiemy pod uwagę stronę sportową, jak i społeczną - mówił Hector Blat, twórca platformy "Ratujmy naszą Valencię", podczas protestu pod Estadio Mestalla. - Nadszedł czas, gdy wszystko się skumulowało, eksplodowało. Piłkarze są sprzedawani za absurdalne kwoty, ale przede wszystkim w najmniejszym stopniu nie szanują kibiców, których mają - podkreślał.
