To, że straże gminne i miejskie często nadużywają uprawnień do karania kierowców za nadmierną prędkość, by załatać gminne budżety, podkreśliła w swym raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Teraz posłowie PO i PSL chcą odebrać strażnikom to prawo.
Przeczytaj również: "Strażnicy miejscy polują na kierowców jak na jeleni"
Straże gminne i miejskie utracą uprawnienia do rejestracji prędkości pojazdów na drogach. Będą to mogły robić wyłącznie Inspekcja Transportu Drogowego (ITD) i policja, zaś pieniądze z mandatów zasilą konto Krajowego Funduszu Drogowego. Przy czym ITD, która teraz zawiaduje systemem stacjonarnych fotoradarów na drogach krajowych, straci możliwość rejestracji wykroczeń za pomocą mobilnych urządzeń oraz z nieoznakowanych radiowozów. Nie będzie też mogła przydzielać punktów karnych. Ten przywilej pozostanie wyłącznie w gestii policja.
Z punktu widzenia przeciętnego kierowcy największe zmiany ma przynieść podniesienie wysokości mandatów za przekroczenie dozwolonej prędkości. Te mają być uzależnione od średniego wynagrodzenia w kraju. I tak, jeśli kierowca pojedzie o 11 km na godz. za szybko, zapłaci 50 zł, czyli 1,5 proc. średniej płacy. Maksymalny mandat ma sięgnąć 750 zł, to jest 20 proc. płacy. Taka kara spotka tego, kto przekroczy prędkość o ponad 50 km na godz. Teraz za takie wykroczenie płaci się "tylko" 500 zł.
Czytaj też: Straże miejskie w regionie do odstrzału. Bo za mało zarabiają?
To nie koniec sankcji, bowiem za zbyt szybką jazdę w terenie zabudowanym zapłaci się podwójnie. Mandat zwiększony o połowę będzie wręczany za czwarte i każde następne wykroczenie w roku.
- Jeśli straże gminne stracą prawo do karania kierowców za nadmierną prędkość, stracimy możliwość finansowania przebudowy dróg lokalnych i poprawy bezpieczeństwa ruchu - uważa Radosław Januszewski, wójt gminy Kęsowo. - W tym roku na te zadania przeznaczamy 2,5 miliony złotych.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje