Pani Lucyna z bydgoskiego Błonia sama opiekuje się kilkuletnim dzieckiem. W jej ocenie ojciec nie wyraża zainteresowania swoim synem, nie chce płacić alimentów i ma ponadto liczne długi. Chce ograniczyć mu prawa rodzicielskie, bo boi się, że w przyszłości długi przejdą na ich dziecko.
- Stawianie mi takich zarzutów to jakiś absurd - odpowiada ojciec dziecka.
- Zajmuję się przecież synem. Zabierałem m go nawet na wycieczki. Kupiłem jego matce mieszkanie, żeby miała z nim gdzie mieszkać. Przez 10 lat utrzymywałem także jej córkę z poprzedniego związku. Ma ona także dostęp do mojego konta bankowego i może brać z niego tyle pieniędzy, ile chce. Jeśli chce, to mogę nawet płacić te alimenty. Dla świętego spokoju. Ciężko mi słuchać, jak jestem oskarżany. To tak, jakby celowo znęcano się nade mną - oburza się.
Sprawą zajął się sąd rodzinny w Bydgoszczy. Przebieg pierwszej rozprawy w marcu zaskoczył jednak naszą czytelniczkę.
- Pani sędzina zachowywała się wręcz skandalicznie - wspomina pani Lucyna.
- Podważała ona wszystko, co mówiłam. Złożyłam na nią skargę do prezesa sądu i wnosiłam o zmianę sędziny, ale nie przysługuje mi, gdyż nie ma tu relacji osobistych ani rodzinnych. Pisałam także m.in. do rzecznika praw dziecka i ministerstwa sprawiedliwości. Nie wyobrażam sobie wejść znowu na tę salę i dalej w czymś takim uczestniczyć - dodaje.
Niestety, bydgoski sąd nie udzielił nam jeszcze wyjaśnień w tej sprawie. Ma to jednak zrobić dziś.
Kolejna rozprawa odbyła się we wtorek. Sędzina nie zgodziła się jednak, by mogli przysłuchiwać się jej dziennikarze. Uzasadniała decyzję troską o dobro dziecka. Pani Lucyna przyznała jednak, że tym razem rozprawa przebiegała bez problemów i nie mogła mieć zastrzeżeń do zachowania sędziny. Mimo, że sąd podjął niekorzystną dla niej decyzję - odmówił ograniczenia praw rodzicielskich ojcu dziecka.
- Przysługuje mi prawo do odwołania się od wyroku, ale chyba z niego nie skorzystam - mówi.
- Rozprawy odbywają się bowiem za pieniądze podatników, a mi jest szkoda ludzi, którzy oddają fiskusowi ostatni grosze - argumentowała.