https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chcę dobra swojego dziecka. Gdzie mam szukać sprawiedliwości?

(PW)
www.sxc.hu
Nasza czytelniczka chce ograniczyć prawa rodzicielskie ojcu swojego dziecka. Jest jednak oburzona pracą sędziny prowadzącej sprawę.

Pani Lucyna z bydgoskiego Błonia sama opiekuje się kilkuletnim dzieckiem. W jej ocenie ojciec nie wyraża zainteresowania swoim synem, nie chce płacić alimentów i ma ponadto liczne długi. Chce ograniczyć mu prawa rodzicielskie, bo boi się, że w przyszłości długi przejdą na ich dziecko.

Czytaj: "Ja tego dziecka jednak nie chcę". 17 matek tylko w ciągu roku zostawiło swoje dzieci w bydgoskich szpitalach

- Stawianie mi takich zarzutów to jakiś absurd - odpowiada ojciec dziecka.
- Zajmuję się przecież synem. Zabierałem m go nawet na wycieczki. Kupiłem jego matce mieszkanie, żeby miała z nim gdzie mieszkać. Przez 10 lat utrzymywałem także jej córkę z poprzedniego związku. Ma ona także dostęp do mojego konta bankowego i może brać z niego tyle pieniędzy, ile chce. Jeśli chce, to mogę nawet płacić te alimenty. Dla świętego spokoju. Ciężko mi słuchać, jak jestem oskarżany. To tak, jakby celowo znęcano się nade mną - oburza się.

Sprawą zajął się sąd rodzinny w Bydgoszczy. Przebieg pierwszej rozprawy w marcu zaskoczył jednak naszą czytelniczkę.

- Pani sędzina zachowywała się wręcz skandalicznie - wspomina pani Lucyna.
- Podważała ona wszystko, co mówiłam. Złożyłam na nią skargę do prezesa sądu i wnosiłam o zmianę sędziny, ale nie przysługuje mi, gdyż nie ma tu relacji osobistych ani rodzinnych. Pisałam także m.in. do rzecznika praw dziecka i ministerstwa sprawiedliwości. Nie wyobrażam sobie wejść znowu na tę salę i dalej w czymś takim uczestniczyć - dodaje.

Niestety, bydgoski sąd nie udzielił nam jeszcze wyjaśnień w tej sprawie. Ma to jednak zrobić dziś.

Kolejna rozprawa odbyła się we wtorek. Sędzina nie zgodziła się jednak, by mogli przysłuchiwać się jej dziennikarze. Uzasadniała decyzję troską o dobro dziecka. Pani Lucyna przyznała jednak, że tym razem rozprawa przebiegała bez problemów i nie mogła mieć zastrzeżeń do zachowania sędziny. Mimo, że sąd podjął niekorzystną dla niej decyzję - odmówił ograniczenia praw rodzicielskich ojcu dziecka.

- Przysługuje mi prawo do odwołania się od wyroku, ale chyba z niego nie skorzystam - mówi.
- Rozprawy odbywają się bowiem za pieniądze podatników, a mi jest szkoda ludzi, którzy oddają fiskusowi ostatni grosze - argumentowała.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska